Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Poezja pasywna


Witold Szwedkowski

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo, bardzo trafne. Dziękuję. 

Inaczej mówiąc to też docenienie "wu wei" zamiast nieustannego "ju wei'. W naszych czasach nadprodukcji wszystkiego, to może być moment wytchnienia w dławieniu się produkcją lub konsumpcją. Jednocześnie "passive poetry" (poezja pasywna) stoi trochę w opozycji do słynnej "active poetry" Ewy Partum. Partum rozsypywała litery w różnych okolicznościach krajobrazowych (do morza, ze skarpy, w lesie etc), co w połączeniu z nieskończonością mogło wytworzyć nawet konwencjonalny wiersz. Przynajmniej teoretycznie.

W poezji pasywnej zgarniamy, co ułożyło miasto, co wpadło do systemu lub trwało niezauważone w przestrzeniach ludzkich. Jedni potraktują to jako źródło inspiracji, drudzy jako ciekawostkę, a jeszcze inni jako fanaberię lub przeciwnie - skończone dzieła (przypadku). Sami odbiorcy stają się współtwórcami. I to jest to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kibicuję nowemu, chociaż wiadomo... można się omsknąć … ;) Nie zawsze egzystowanie w tradycyjnych formach jest złe, nietwórcze, passe itd. natomiast w nowych - zawsze ciekawe, nowatorskie i poruszające....

Jednakowoż trzeba iść do przodu, eksperymentować, bo dusze nasze tego potrzebują :) 

Jasno to opisałeś, o co chodzi w poezji pasywnej i aktywnej.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, ciekawe.

Zastanawia mnie nomenklatura, ściślej zaś rzecz ujmując: wymienność pojęciowa "aktywny-pasywny". Od razu zaznaczam, że występuję z pozycji laika, który dopiero poznaje zagadnienie. Jeśli właściwie zrozumiałem, to poezja aktywna angażuje samego twórcę, który wprowadza elementy do krajobrazu, pasywna zaś zakłada obecność gotowych niejako, wolicjonalnie bądź akcydentalnie, elementów w krajobrazie. Stąd w pierwszym przypadku twórca pasywizuje poezję umieszczając dla odbiorcy jej elementy w krajobrazie, w drugim zaś zetknięcie odbiorcy z elementami w krajobrazie aktywizuje go i sprawia, że poprzez interakcję z nimi on sam staje się z kolei twórcą. Można zaobserwować pewne kontinuum całości, nieustanną alternację pomiędzy poezją aktywną i pasywną. Czy takie myślenie o tym zagadnieniu jest uprawnione, nie wiem.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Też nie wiem. Ale Pana interpretacja bardzo mi się podoba, w moim odczuciu jest trafna i myślę, że sporo wnosi do wykucia ostatecznego kształtu tego pojęcia. Już samo to, że wykuwamy to kolektywnie dodaje wartości i ugruntowuje nasz komunitaryzm na biegunie przeciwnym do indywidualizmu koncepcji i działań Ewy Partum. Podkreślam, że nasza "poezja pasywna" nie jest przeciwko jej "poezji aktywnej", jak przeciwne strony wychylenia jednego wahadła nie są "przeciwko" sobie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Witoldzie, cieszę się, że pisze Pan o trafności moich spostrzeżeń w Pańskim odczuciu, w żadnym bowiem razie nie uzurpuję sobie prawa do ich prawdziwości, bo temat, choć interesujący, jest mi wciąż nieznany. Gdy więc czegoś nie znam, pozostają mi tylko domysły. Nawet zaś, gdybym wiedział wiele, wciąż posługiwałbym się trybem przypuszczającym, wszak niezachwiane są tylko prawdy matematyczne i fizyczne, natomiast cała humanistyka domysłami stoi, gdyż na imię jej: milion. 

Nie chciałbym, żeby moje rozumowanie co do powyższego zagadnienia opierało się na prozaicznej opozycji: "pasywny-aktywny", przeczy mu zresztą wspomniane przeze mnie kontinuum funkcjonowania obu tych elementów, choć może lepszym pojęciem byłoby tutaj ich przenikanie się. Przy okazji rozważania całego zjawiska jawi mi się pewien konkretny obraz, który jak sądzę, dobrze ilustruje przyjęty przeze mnie tok rozumowania. Idzie o rycinę sporządzoną przez sir Isaaca Newtona, na której prezentuje on rozszczepienie światła białego przez pryzmat. Otóż proszę za pryzmat podstawić twórcę, za światło białe zaś i rozszczepione odbiorców jego twórczości. Absorpcja podanych elementów krajobrazu oraz ich dyfrakcja w nową jakość interpretacyjną. Być może moje skojarzenie jest nazbyt odległe od założeń owego prądu poetyckiego, ale to wciąż jednak tylko skojarzenie. Uważam zresztą, że można by je rozciągnąć na całokształt literatury, kładąc nacisk na takie elementy, jak inspiracja, transformacja i emisja tudzież recepcja jako składowe procesu. 

Pisze Pan o indywidualizmie koncepcji owej Ewy Partum. Czy nie jest to lub winna być cecha wspólna wszystkich twórców? Ciekawe, że ten indywidualizm, wedle znaczenia słowa niepodzielny, wraz z chwilą publikacji ulega nie tylko podziałowi, a raczej multiplikacji, lecz poprzez akceptację bądź negację staje się niejako dobrem wspólnym. Byłby to więc indywidualizm pozorny, za czym wszystkich twórców-indywidualistów należałoby uznać za kłamców. Tak daleko jednak nie posunę się.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W momencie, gdy twórcą staje się odbiorca (myślę, że tak jest w poezji pasywnej) kierunek jest odwrotny - ze wspólnego dobra - z różnych powodów przypadkowo zestawionych słów lub pojawiających się w jakimś nieoczekiwanym kontekście komunikatów - każdy wyławia to, co nadaje im poetykę. Jeśli tylko skieruje na nie swoją uwagę intencjonalnie poszuka ich nowego sensu. Odbiorca staje się twórcą, "prosumentem" poezji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe. Sądząc z tego, co Pan napisał, możemy mówić o niejako pan-poetyckości tego nurtu, skoro poprzez dostępność elementów interpretowalnych angażuje on każdego odbiorcę, przekształcając go w twórcę lub też nadając mu przynajmniej potencję twórczą. Natomiast zastanawia mnie intencjonalność owych poszukiwań nowego sensu oraz towarzysząca im dekonstrukcja elementu interpretowalnego, zakładająca hipotetyczne ponawianie procesu interpretacji tego samego elementu. Czytając bowiem po raz wtóry tę samą książkę czy oglądając film, można czasami zaobserwować pewne niuanse, który uprzednio nie dostrzegło się. Czy, Pana zdaniem, podobnie być może z wytworami poezji pasywnej, gdy różnicę w interpretacji warunkują takie czynniki, jak interwał czasowy, stan psychofizyczny odbiorcy w momencie interpretacji oraz, w przypadku dzieł pozaliterackich, wpływ czynników środowiskowych? Suponuję, rzecz jasna, niezmienność układu elementu interpretowalnego. Co zaś wówczas, gdy kto dokonuje interpretacji akcydentalnie, bez wyraźnego wiązania elementów w krajobraz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że pan-poetyckość stanie się faktem, a pochodzących od jednego "prosumenta poezji" interpretacji będzie wiele dzięki tym czynnikom, które Pan wymienił. Nie wiem jak interpretować to, że ktoś zinterpretuje przypadkowo. Niespecjalnie wierzę w przypadek. Może to po prostu zbieg okoliczności nieuświadomionych przez takiego rzucającego okiem, plus ten moment przebłysku natchnienia lub po prostu dobrego nastroju. A niech tam! Choć może to dowód na to, że "gdy odbiorca jest gotowy, poetyka znajduje się sama". Parafrazując Tiziano Terzaniego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gdy odbiorca jest gotowy, poetyka znajduje się sama". Zdanie podrzędne jest dziś już chyba niezwykle trudne do spełnienia, ton życzeniowy byłby przeto właściwy, natomiast co do nadrzędnego nie ma wątpliwości. "Wszystko jest poezją", cytując Edwarda Stachurę.  Myślę, że te słowa stanowią dobrą puentę dla naszej dyskusji. Dziękuję i do zobaczenia w innym wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...