Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Poczekaj do rana :(


Marek.zak1

Rekomendowane odpowiedzi

Poczekaj do rana, gdy słońce zaświeci,

Nie rób tego teraz. Zły nastrój odleci.

To, co cię niszczy i tak bardzo dołuje,

Zniknie w blasku słońca. Nie, nie pożałujesz. 

 

Nie rób tego w nocy. Poczekaj do rana,

Wiem, że jesteś smutna, nawet załamana.

Dotrwaj choć do rana. Jutro wszystko zmieni,

Bądź silna. Nie odchodź do krainy cieni.

 

Po samobójczej próbie dwudziestoletniej córki moich przyjaciół. Odratowano ja.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trzeci wers tej strofy jest nierytmiczny. Same rymy czasownikowe.

 

Wiem, że ten dopisek powinien tłumaczyć wszystkie wady wiersza, ale dla mnie jest inaczej. Właśnie dla tej dwudziestolatki trzeba się bardziej postarać. Tu nie ma nic, co mogłoby pomóc dziewczynie i wzruszyć czytelnika. Oczywiście w moim odbiorze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawojka wiele powiedziała. Piszesz rymem, lubię rym, ale nie każdy.

Więc zamiast więcej wytykać, pochwalę za jeden rym, a mianowicie:

dołuje - pożałujesz. Na wszelki wypadek powiem dlaczego.

Dlatego, że go słychać, a nie widać,

Pozdrawiam serdecznie :)

Edytowane przez Alicja_Wysocka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pochwaliłabym wtedy za rymy.

Należy unikać rymowania tymi samymi częściami mowy, bo to za łatwe, zbyt oczywiste. Czasownik z czasownikiem, rzeczownik z rzeczownikiem itd. No i przy tym gramatyczne, w tym samym czasie, w tej samej osobie, przypadku itp.Popracowałabym nad głębią, bo temat nie jest przecież płytki czy lekki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

------------------------

Dzięki. Ten wiersz, oddaje moje emocje, gdyż jest o ludziach bardzo mi bliskich i ich autentycznym dramacie. Dzisiaj przeczytałem , że coraz więcej młodych ludzi cierpi na zaburzenia psychiczne, depresję. Presja, oczekiwania, zagubienie, samotnośc i brak wskazówek jak i po co żyć.  

Fajnego weekendu z inspiracjami:)

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

-------------------------------

Presja, wygórowane oczekiwania, także ze strony rodziców, samotność, niska pozycja w grupie, brak (wg własnych przekonań) przyszłości, brak sensu życia, brak motywacji. Niedawno czytalem, że ok. 20% młodzieży ma problemy psychiczne i sobie nie radzi z rzeczywistością. Pewnie są też inne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...
  • 11 miesięcy temu...
  • 11 miesięcy temu...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tabu nie, bo problemy psychiczne, w tym depresja u młodych są znane, a i czasami napotykam jakieś utwory. Czasami oni okazują, że coś się dzieje, może z nadzieją pomocy u bliskich, a czasami zamykają się w sobie. Trudny i przykry temat.  Twój wiersz wylicza przyczyny, i pokazuje, że każdy, młody, starszy może być narażony w chwili słabości. Czytałem o różnych przypadkach, a niedawno znajomy z firmy też tak zrobił.  Pozdrawiam 

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...