Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nie wszystko złoto...


Bogdan Brzozka

Rekomendowane odpowiedzi

Coś złego dzieje się w ojczyźnie kochanej
gdzie ludzie się wzajem obrzucają błotem...
Widać zapomnieli; niekiedy naprawdę
sprawdza się maksyma - milczenie jest złotem.

 

Czasem bardzo tęsknię do czasów młodości,
w latach pacholęcych szukając ratunku,
gdy każdy dzień nowy był źródłem radości,
a życie uczyło pokory, szacunku.

 

My - jak by ujęło pokolenie młode
wapniaki, lamusy - tę przewagę mamy,
że - kiedy chcieliśmy opinie wyrazić, 
mówiliśmy z serca to, co z życia znamy. 

 

Nie znaliśmy kiedyś słowa ,,Wikipedia",
pustym dźwiękiem także było słowo ,,hejt".
Dzisiaj wodę z mózgu robią różne media,
jeśli umiesz pisać - masz na prawdę glejt. 

 

Może myślisz sobie młody przyjacielu
środkowego palca pokazując skrycie;
,,O co jemu chodzi? Czego chce ode mnie?
niech się odpierdzieli - TO JEST MOJE ŻYCIE!!!"

 

A ja - nadgorliwiec - radę chcę przekazać
tak jak dla najbliższych, drogich dla mnie dzieci.
Ufaj rozumowi, i temu co czujesz,
nie wszystko jest dobre, co wyczytasz w sieci. 

 

Nie każdy Ci sprzyja! - mój kolego młody -
dając ,,dobre rady" śmieje się bezczelnie!
Potraktuj to jako kubeł zimnej wody
na rozgrzaną głowę - i myśl samodzielnie.

 

Nie daj się omamić wzniosłym pięknym słowom,
hasłom wytłaczanym najprawdziwszym złotem.
Prawda z głębi serca niech kieruje Tobą,
zło dobrem zwyciężaj - rozumem tępotę.

Wałcz 17 01 2019

Edytowane przez Bogdan Brzozka
Interpunkcja, spacje. (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moze zamiast glupoty na koncu mogloby byc ciemnote ?

Tekst fajny, a to duzy plus troche zmienia sie rytm w trakcie czytania ale tak strasznie nie przeszkadza. Poczytaj o rymach nie wiem czy przejdzie mi to przez palce Asonansowych i kosonansowych czy jakos takos :D Jak bedziesz pisal kolejne teksty to sprobuj zeby rymy brzmialy bardziej naturalnie, bez inwersji mozna stosowac rymy wewnetrzne lub laczyc czasownik z rzeczownikiem itd.

 

zmierzasz w dobra strone tak trzymaj.

 

 

(za niedlugo bede mial blond wlosy i ksiezyc w awatarze :) )

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem wszystkie Twoje dotychczasowe teksty.

I mam bardzo pozytywne wrażenie.

Masz w sobie wrażliwość, jaką bardzo lubię.

Piszesz prostym, ładnym językiem o ważnych rzeczach.

Widać też zamiłowanie do klasycznej formy wiersza.

Ładnie budujesz rymy. Nie rażą, jak to często bywa, swoją sztucznością.

Widać, że w sposób świadomy, od początku stosujesz układ rymów:

abcb

(mi zrozumienie tego zajęło wiele. wiele czasu :-))

Będę czekał na Twoje nowe teksty i oczywiście czytał je.

Pozdrawiam :-)

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...