Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Scheda


Czarek Płatak

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No właśnie. 'Tak po prostu przeminąć' trąci strasznym banałem. Dobrze, że są ci, w których pamięci choć po część się uchowam i nie wszystek do cna szczeznę :)

Dzięki, miłego dnia. 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dlaczego 'lepiej nie'? 

Obawiasz się, że po tamtej stronie nie spotkasz bliskich, tzn jesteś osobą wierzącą? Ja nie jestem, choć wizje życia po śmierci tak malowniczo roztaczane przed ludźmi od wieków są nader kuszące, ale też wydaje mi się, że dla wszyskich nas było lepiej gdyby ludzie zajęli się tym co tu i teraz. 

 

Aspiracji encyklopedycznych nie mam Ci ja żadnych i to nie rozpacz za doczesnym miejscem pod literką pe, a najzwyczajniejsze stwierdzenie faktu. 

Że mało 'czarująco' i smutno. Taki nastrój dopadł mnie w oczekiwaniu na kolejne badanie i testy..

Choć dusza we mnie wesoła jakoś przynajmniej na tą chwilę nie specjalnie mi do śmiechu, choć się zbieram i przemogę larwę melancholii.

Mam nadzieję :) 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ładnie napisaleś, a wielu z nas dopada od czasu do czasu taki nastrój. Tak czy inaczej, twórcom jest łatwiej, bo oprócz spłodzenia potomstwa i posadzenia drzew, coś napisali, stworzyli, co kogoś mogło wzruszyć, czy pomóc w rozwiązywaniu ich egzystencjonalnych problemów. Życzę dobrych wyników testów. M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Masz rację z tym, że twórcom trochę łatwiej. Jakkolwiek nie wiem ile i w jakim stopniu z tego co piszę się dla potomnych, tych najbliższych (o innych nie myślę) zachowa to na pewno pisanie przynosi mi swój wymierny efekt w chwili kiedy zamykam kolejny wiersz. Tą radość ze stworzenia czegoś nowego. Poza tym wiersze stały się dla mnie swoistymi kamieniami milowymi. Na wzór kalendarza. Moimi śladami na własnej linii czasu. 

Pozdrawiam. Za życzenia nie dziękuję żeby nie zapeszać :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam nad tą "przerzutnią": więc zadanie takie... pozostawię potomstwu". Wątek przechodzi do następnej strofy. Sam często mam ten problem i się zastanawiam jak z tego "wybrwiwać" :). Ale całość ładnie skrojona. Pozdrawiam.FK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nigdy nie myślałem o sprawach ostatecznych w odniesieniu do płci. Bardzo ciekawa kwestia. Nie jestem teraz w stanie ustosunkować się do niej na zasadzie, czy kobietom łatwiej, czy nie. Na pewno przez ciążę, poród są tego życia i zjawisk z nim związanych nieco bliższe (zawsze powtarzałem, że kobieta jest przez to bardziej człowiekiem, a może lepszym, istotą wyżej nad mężczyzną), choć teraz w trakcie pisania tego komentarza zaczęła kołatać mi w głowie myśl, że to może być jednak kwestia bardzo indywidualna. 

Co do wiary to szczerze zazdroszczę Ci tej pewności. Chciałbym być tym, którego umiałbyś tą pewnością zarazić. Kapłani - szamani i inni nawiedzeńcy, czy boży ludzie nie potrafią i najzwyczajniej mnie odrzucają. 

W dokonania medycyny wierzę. Oczywiście są sfery, w których jest wciąż bezradna. Nie wierzę jednak w system, który sprawia, że dostęp do jej dobrodziejstw może być ograniczony lub przeciągnięty w czasie. 

Co do przewag, o których wspominasz to masz oczywiście rację. Sam takich podejrzeń nigdy nie miałem. Śmiałem się tylko, że pewnie to będzie zawał, bo stres, nerwy, etcetery. Teraz czekają mnie kolejne badania w związku z czymś zupełnie innym i nadal mam nadzieję, że w moim wypadku wystarczy, że mam taki znak zodiaku :)

Cieszę się Twoim szczęściem jeśli chodzi o Twojego tatę i życzę wam obojgu jeszcze wielu lat wspólnej radości i szczęścia oraz liczę, że kiedyś dasz radę opisać swoje doświadczenia, a ja będę mieć szansę je przeczytać ;) 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję. 

Właśnie o to mi chodziło, by tym zabiegiem przerzucić wątek do kolejnej strofy, bo w moim wypadku zazwyczaj trzymam się równo i pod linijkę zamykania myśli w ramach wersu, czy strofy. Tym razem chciałem inaczej ;) 

Pozdrawiam! 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo "ciężkości" tematu nie odczytuję w Twoim wierszu rezygnacji czy rozpaczy w obliczu własnego przemijania i perspektywy śmierci, lecz potrzebę "ciągłości istnienia", czyli pozostawienia po sobie takich śladów, z których będą mogli i chcieli skorzystać inni budując dlaszą przyszłość.. To też dla mnie rodzaj pociechy i nadziei (a może nawet wiary?), że przemijanie i śmierć mają sens, i że być może ta "ciągłość istnienia" sięga w ten sposób też poza nią... Poruszający otwartością, piękny wiersz. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trafna interpretacja :) 

Rzeczywiście nie rozpaczam i nie rezygnuję, a to pisanie to wiadomo z samej potrzeby pisania przede wszystkim, ale też bardzo w nim dużo nadziei na to, że może kiedyś moje dwa diabołki, teraz na to za młode sięgną po nie i znajdą w nim tatę ;) To zawsze obok konieczności 'spuszczenia twórczej pary' jest moim głównym motorem do pisania.

Pięknie dziękuję Duszyczko za odwiedziny, obszerny komentarz nacechowany dużym ładunkiem empatii i okraszony serduszkiem :) 

Serdeczności! 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj -  ja twierdze że warto pozostawić po sobie

coś dobrego miłego namacalnego...warto próbować...

Wiersz nieobojętny dla czytającego Czarku .

                                                                                                             Pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Piękny wiersz. Mam podobne myśli od czasu przeczytania Pieśni III Horacego. A z nazwiskiem masz ładną sytuacje - możesz je osobiście rozsławić. Moje nazwisko to Dąbrowski. Właściwie historia uniemożliwiła mi jakimkolwiek czynem zostać zapamiętany... :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...