Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

FAŁSZERZE HISTORII


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

W uczciwych ludziach krew aż się gotuje

Gdyż naród wybrany historię fałszuje.

Proceder taki trwa już od lat bardzo wielu

Nietrudno jest odgadnąć co mają na celu.

 

Rzecz to dobrze wiadoma co mają na celu

Chcą się u nas panoszyć tak jak w Izraelu.

Jakbyśmy mało mieli rodzimej zarazy

Wrogowie chcą tu stworzyć drugą Strefę Gazy.

 

Plemiona pustynnych pasterzy i zabójców

Chcą z Polaków zrobić naród ludobójców.

Na ich twarzach chciwości widoczne są żądze

Żywy obraz co z nimi zrobiły pieniądze.

 

Za nic mają uczciwość no i sprawiedliwość

Żywy przykład jak ludzi opętała chciwość

Dawne szczepy kapłanów, pustynnych rolników

Polaków chcą zmienić w plemię niewolników.

 

Głowice jądrowe ukryte w silosach

Więc całemu światu grają dziś na nosach

W okamgnieniu glob zniszczyć mogą Chazarowie

Więc oni są zagrożeniem, nie żadni Persowie.

 

Z ich fałszów tylko jeden podły cel wyziera

Z Polaków pragną zrobić wspólników Hitlera

Bandytów co dla zysku wojnę rozpętali

No i Niemców zmusili, by nam pomagali.

 

Tymczasem całkiem inna prawda włosy jeży

Wśród Niemców wielu było żydowskich żołnierzy.

Którzy za miskę ryżu mordercom służyli

Chętnie swoim ziomkom holocaust zrobili.

 

Nawet w gettach mieszkało niemało folksdojczów

Co do obozów słali własne matki, ojców.

I wywózki do Auschwitz chętnie prowadzili

A Niemcy przy tym byli i tylko patrzyli.

 

A o wszystkim wiedzieli Żydzi z Ameryki

Lecz oni futrowali niemieckie fabryki.

Dzielni polscy kurierzy świat alarmowali

Gdy Karski raport przywiózł Żydzi go wyśmiali.

 

Dziś kto więcej wycierpiał wciąż się wykłócają

A ofiary innych w ciemnym tyłku mają.

Doszli w swym obłędzie na szczyt kretynizmu

Oni chcą być jedyną ofiarą nazizmu.

 

Własne zbrodnie i podłość chcą przykryć kłamstwami

Po to wywołują wojny z Polakami.

Lecz Polacy nie gęsi i swój rozum mają

I żydowskie kłamstewka szybko obnażają.

 

Setki milionów trupów to ich dzieło głównie

Bo też do bolszewizmu się garnęli tłumnie.

W czasach komunizmu też nas mordowali

Leninowi gorliwie się wysługiwali.

 

Wiec zamiast z Izraelem sojusze montować

Już lepiej ze skorpionem wspólnie zanocować

Łapska unurzali w krwi Palestyńczyków

Polacy sobie nie życzą takich sojuszników.

 

Napisany 21.02.2019 kontakt: [email protected] Bogumił

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

w okamgnieniu - tak się to pisze. 

 

Bardzo ostre słowa, do tego nie wiem, kto tak bardzo wg Peela chce zmieniać Polskę. Inne kraje maja swoje problemy, gorsze i zajmują się swoimi sprawami, tak sądzę. 

 

Wiersz nie bardzo do mnie przemawia - bez urazy. J. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Po ucieczce z Egiptu i dotarciu do Ziemi obiecanej Żydzi wymordowali z wyjątkowym okrucieństwem wszystkie zamieszkujące tam plemiona. Niby za zgodą Boga, ale jednak. Stosunkowo dawno więc zaczęli praktyki ludobójcze. Nie wiem czy w obliczu tych faktów są to ostre słowa. Bo moim zdaniem zbyt słabo oddają historię. 95 % KP ZSRR było Żydami. Około sto milionów ofiar komunizmu to też ich bezpośrednie lub pośrednie (jak na przykład na Kubie, czy w Angoli) dzieło. A oni płaczą, że Hitler zabił 6 milionów. 6 przy 100 to drobiazg. W oka mgnieniu poprawiłem. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie szarżowałbym z takimi frazami jak "w uczciwych ludziach" (czyli których?), "rzecz to dobrze wiadoma co mają na celu" (kto ma na celu? nie wymieniając konkretnie, tworzymy atmosferę duszną dla wszystkich). 

Nie trafia do mnie także fragment o Bogu (bo każdy w coś wierzy, w jakąś wyższą ideę i nie można tak łatwo przekreślać idei - chyba, że to tylko pretekst). Ludy bliskowschodnie nie brały zwykle jeńców z prozaicznej przyczyny: nie mieli jak ich utrzymać. Ten region nie obfituje w opady, roślinność, słowem: w to, co jest naturalną podporą kultury. 

No i wreszcie - to, że ktoś zabił, nie usprawiedliwia w żaden sposób tego, kto zabił wskazując owego pierwszego zabójcę za przykład. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A to jest nacechowane wyjątkowym okrucieństwem. Po prostu obrzydliwe. 

Wybacz, ale nie podoba mi się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bogumile, ludzie zawsze się mordowali.To, co robił Czingis- Chan? Dosłownie zdziesiątkowała Europę. 

Z 400 mln. ludzi, zabił 40 mln. A żył wtedy, gdy populacja ludności nie była tak liczna , jak dziś. Żył w XIII w. 

 

Praojcem co najmniej kilkunastu milionów mężczyzn w Azji jest Czyngis-chan, krwawy wódz Mongołów, Miał plan - płodził n. dzieci, chciał, aby jego potomkowie żyli dłuuugo po jego śmierci, choć nie miał pojęcia o genach i ich przekazywaniu, ale "krew z krwi, kość z kości". 

Gwałcił, palił, rabował, to była normalka. Ludzie zawsze będą dążyć do wielkości, gnani żądzą władzy, poszerzania swoich terenów, chcą , aby ich lud był najlicznejszy - to daje siłę, prawda? 

 

A tak w ogóle, Bogumile, cóz to za słowa?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Od)ważny wiersz, ważne rzeczy zawiera.

 

Co prawda nie podoba mi się jego podniosły,

moralizatorski styl i "wystrój" rytmiczno- rymowy,

ale uważam, że dobrze iż został opublikowany.

Naświetla istotne fakty i niesie konkretny ładunek emocjonalny.

 

Jedno tylko jeszcze od siebie napiszę - mam wrażenie, że adresaci powyższego utworu to interesowni intryganci,

którzy chcą, abyśmy ich nienawidzili,

chcą wywołać u nas antysemityzm swoimi oszczerstwami i udowodnić przy tym,

że mieli/mają rację.

 

I powinniśmy w tej sytuacji uważać na słowa, reagować zdecydowanie, oczywiście, potępiać obraźliwe wypowiedzi i gesty kierowane w naszą stronę, ale też nie dawać przeciwnikom kontrargumentów swoim zachowaniem.

Stąd gdybym ja się podjęła napisania utworu na ten temat, pewnie zrobiłabym to inaczej. No, ale się póki co nie podjęłam...

 

Pozdrawiam :)

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A o kim ewangelie mówią „groby pobielane”, „plemię żmijowe”? O Żydach. Bynajmniej Jezus nie był antysemitą ale chciał zbawić swój naród. Jezus nie zabawiał się w niuansowanie tylko jechał równo po wszystkich. A jeśli są gdzieś ci porządni niech się pokażą. Dlatego nie mam żadnych wyrzutów sumienia. A 6 milionów trupów przy 100 milionach to faktycznie pestka. Polaków też zginęło 6 milionów i nie terroryzujemy tym faktem całego świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pani Justyno. Przecież zbrodni zezwierzęconej żydokomuny nie można usprawiedliwiać zbrodniami Czyngis - chana. Ta sama żydokomuna która poniosła straty 6 milionowe ze strony Hitlera sama zamordowała okrutnie 100 milionów ofiar. Vide”czarna księga komunizmu” „Lenin” Ferdynanda Ossendowskiego. Czy ja mam płakać po zbrodniarzach którzy bolszewikom budowali bramy powitalne i strzelali polskim żołnierzom w plecy na kresach? Na szczęście Polacy nie mają krwi niewinnych ofiar na rękach.. 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wybacz, ale cytujesz tak, jakbyś dobierał słowa pod tezę. Co jest dosyć karkołomne ze względu na źródło. 

Jezus nie jechał równo po wszystkich, nie to było jego celem. Tak przedstawiać Jego postać to absurd kompletny. 

 

"Jeśli są gdzieś ci porządni niech się pokażą"? Co to za bzdura? Druga część tego zdania brzmi zapewne "... a ja i tak nie uwierzę", czyż nie? Co do reszty, to mi się tu przypominają słowa towarzysza Stalina: "jeden człowiek zabity to tragedia, milion to statystyka". Po prostu wstyd i hańba. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiersz to wiersz i nie ma w nim miejsca na szukanie sprawiedliwych którzy siedzą cicho. A skoro siedzą cicho to nie są sprawiedliwi tylko nijacy obli A cytaty celne i logiczne dlatego denerwują. Jak chcesz to napisz. Ale o czym? Znasz jednego sprawiedliwego Żyda który uratował Polaka z kaźni Ub? Bo ja nie. Więc nie ma o czym pisać.

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dość, nie chce mi się dyskutować z człowiekiem zacietrzewionym ideologicznie. Zupełnie się nie rozumiemy. Podobnie jak tego, dlaczego zacytowałem Stalina. 

Nie to denerwuje, tylko to, że nie widzisz niczego złego w mordowaniu ludzi z tego powodu, jakiej są narodowości. To jest chore. 

Dość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przecież Hitler mordował też Polaków, Cyganów i co z tego? Te 100 milionów ofiar komunizmu to jakiej były narodowości. Bezpaństwowcy? Każdy na ogół ma jakąś narodowość. A Żydzi teraz kogo mordują  i prześladują? Palestyńczyków. Szerzej Arabów czyli semitów. Czyli jadą rasowo.A Żydów hitler mordował nie z powodu rasy ale dlatego że byli propagatorami komunizmu. Poczytaj sobie mein kampf to będziesz znał prawdziwe przyczyny 2 wojny światowej. Oskarżał też żydowską finansjerę o porażkę w 1 wojnie. Akurat jego tezy o Żydach były zgodne z tezami Dmowskiego.

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polityka, to najobrzydliwsza z obrzydliwych dziedzin, jakimi zajmują się ludzie. I na ten temat nigdy zdania nie zmienię. Moim zdaniem ukrzyżowany Chrystus, to też był akt polityczny. Prowokacje, jakie próbuje się wywołać w Polsce są już od dawien dawna znane, ale poprawność polityczna, jaką tu wyczuwam, po tym wierszu i w zderzeniu z wypowiedzią izraelskiego ministra, jest dla mnie zupełnie niezrozumiała, bo wygląda jak udawanie, że nic się nie stało, a to nie jest mecz piłki nożnej. Zostaliśmy obrażeni, jako naród w sposób haniebny. Jesteśmy jedynym narodem, który za współpracę z okupantem lub denuncjację Żydów karany był śmiercią. Mimo to pomagaliśmy. Za tę pomoc ginęły całe polskie rodziny i tak samo jak Żydzi wywożono ich do obozów. Nie podam w tym momencie państw, które wręcz współpracowały z okupantem, wydając Żydów bez cienia wyrzutu, ale do nich Izrael dziwnym trafem pretensji nie ma. A co z Żydami wydającymi swoich?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mimo to Rozumiem oburzanie się na wiersz, w końcu to portal od ganienia i chwalenia poezji, ale wszyscy przecież wiemy, co prawdopodobnie spowodowało powstanie tego wiersza. Że za ostro, za obrzydliwie? Ok, każdy ma inną wrażliwość - niech Autor się broni.

A czy etyczne i nieobrzydliwe było to, co powiedział pan Kac? Czy to nie on powinien mieć teraz kaca, a nie my, z tego powodu? Widzieliście ten tryumfujący i bezczelny uśmiech?

.

A to jest wierszyk sprzed sześciu i pół roku, więc widać, że rzecz toczy się cyklicznie i nie ma o co się na siebie gniewać, bo to dziecinada. Już wystarczająco nas podzielono. Nieprawda Ż?

 

Więcej? Proszę:

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No tak, Hitler czy Stalin prawdopodobnie nikogo nie zamordowali, ale byli szefami tej bandy ludobójców. Choć co do Stalina to nie jestem taki pewien, czy nikogo osobiście nie zamordował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

To niesprawiedliwie zarzuty. Już w pierwszym wersie napisałem, że chodzi o "uczciwych Polaków", a tacy na pewno poczuwają się do solidarności z resztą narodu. Nic nie poradzą, że są też i targowiczanie. Nie wypowiadam się więc za wszystkich. Piękna historia Polski to historia tych uczciwych, a nie tych zaprzańców, jak Szczęsny Rzewuski, Branicki i inni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mam spokój, spokój na który zarobiłem tymi miesiącami z Tobą, cudownymi, pięknymi, najgorszymi, brudnymi. Nie muszę kłamać, uciekać ani ranić, nic nie muszę. Głowa żyje, ciało umarło, nie potrzebuję go już. Było tylko dla ciebie, ona też już go nie ma, jestem tylko swój, niczyj, każdej, żadnej? Nieważne! Pracuję, oddycham, nudzę się i nawet nie wspominam tej intensywności pachnącej potem, krwią i strachem przed samym sobą uszczęśliwiającym cię tak łatwo, za łatwo. Czy faktycznie łatwo? Na pewno łatwiej. Nie było kwiatów, idiotycznych randek, trzymania się za ręce i kłódek zapinanych na mostach. Nie było zazdrości, nie było obawy, że odejdziesz. Tak nie było łatwiej, było bardzo łatwo.   Władza jest łatwa. Szczególnie dana a nie zdobyta. Jeśli ktoś daje ci władzę nad sobą to wiesz, że jest słaby i bezbronny – wyrafinowany może. Cokolwiek zrobisz i tak wróci i poprosi o więcej. Ty nie wracałaś bo nie uciekałaś. Byłaś i prosiłaś o więcej, co raz więcej wszystkiego co złe, gorszące, brudne – uszczęśliwiające, wywołujące twój uśmiech i radość, chorą radość. Ja uciekłem, nieważne.   Tak, czasem myślę o tobie, często nawet ale bardziej z ciekawości co u ciebie, gdzie pracujesz teraz, czy masz kogoś? Normalna ciekawość nic więcej. Czyste powietrze jest wspaniałe. Nie okleja nie otumania, nie wdziera się swoim jadem w nozdrza a delikatnie napełnia płuca i pozwala myśleć o zwykłych rzeczach. Co w telewizji, jaki był wynik meczu. Kebab czy chińczyk a może bar mleczny? Nieważne. A może właśnie ważne? Płynę. Wracam z lunchu, jeszcze kilka godzin wśród tych ludzi i do domu. Jest piątek a potem dwa dni przed telewizorem, może rower, może? Zobaczymy. Wchodzę do windy, jadę na górę... jakoś wolniej niż zwykle, może mi się zdaje. Nie zdaje mi się, na pewno wolniej i jakoś duszno, nie miło, lepko... czuje niepokój, strach... Skąd taka zmiana? Podświadoma reakcja na coś co mnie czeka... zapomniałem o jakimś terminie? Chyba nie, dziś nic nie mam, na pewno nic nie mam. Nieważne.   Drzwi się rozsuwają, powoli wszystko jest jeszcze wolniej. Wychodzę, dwa kroki, trzy, pięć, dziesięć. Skręcam w korytarz... ramię i tułów skręcają, obrót bioder, krok nadaje kierunek w lewo, ale głowa nadal jest wyprostowana. Wzrok powoli podażą po ścianie aby razem z głową dogonić resztę ciała. Dogonił. Świat staje w miejscu... Na końcu korytarza stoisz Ty. Dlaczego mi to robisz, po co tu przyszłaś? Odwracasz głowę w moją stronę, uśmiechasz się do mnie. Uśmiechasz, ale inaczej, zwyczajnie, ludzko, przyjacielsko. Dziwne, bardzo dziwne. Mam dwie sekundy, żeby udać, że o czymś zapomniałem i odwrócić się, odejść. Dwie sekundy to dużo, bardzo dużo – mało, za mało! Trafiam wzrokiem na twój wzrok. Wszystko wokoło rusza w normalnym tempie, wraca do normy.   Ale nie we mnie, płonę, widzę wszystko co było między nami. Czuję twój smak, zapach, dotyk. Mam w ustach twoją ślinę, twoją krew twój oddech i pot. Wszystko wraca. Nie chcę tego, to nie może powrócić, tego nie ma, to jest już nie moje... Moje, tylko moje, nasze, cudowne złe i wspaniałe! Chcę tego pragnę. Rzuć się na mnie tu przy wszystkich. Zgwałć mnie całą sobą, wyryj mi na twarzy krwawe bruzdy, miej mnie całego. Pozwól mi się uderzyć, raz drugi pozwól mi być Bogiem raz jeszcze!   Nałóg, jesteś jak nałóg, samo-wytwarzający się narkotyk w moich żyłach. To wszystko co się właśnie stało, zwolniony czas, brak oddechu i lęk... teraz już wiem, że to reakcja na twoja bliskość. Wróciłaś w mój krwiobieg, płyniesz we mnie, ożywiasz moje martwe ciało. Ja żyję, umieram ze strachu ale żyję. Widzę cie co raz bliżej i bliżej. Pamiętasz ten moment, prawda?   -Cześć, przyszłam po resztę moich dokumentów. Miło cie widzieć, co słychać? -Wszystko dobrze, a co u ciebie? - Pytam ledwo nad sobą panując.   Rozmawiamy o czymś, nie pamiętam o czym, nie zapisywałem w głowie tej rozmowy. Chyba była taka zwykła, normalna jak u zwykłych ludzi. Chyba, bo nic nie pamiętam. Było dziwnie, ty byłaś dziwna, inna. Sportowa bluza, buty, zwykłe spodnie, dziwne. Nie znałem cię takiej. Wyglądałaś inaczej, nadal piękna, niewyobrażalnie piękna. Już nie, bardzo szczupła, a po prostu szczupła, zgrabna idealnie zawsze. Coś się zmieniło, nowy partner, normalna relacja, szczęście rodzinne? Ale ty? No może, raczej nie, ale może? Nieważne.   Uspokoiłem się, zacząłem słyszeć co mówisz i zapamiętywać naszą konwersację.   -O której kończysz? - zapytałaś   -Jak zwykle około piętnastej, jest piątek.   -Super, ja muszę jeszcze tu coś załatwić. Podrzucisz mnie do do domu? Mieszkam tam gdzie mieszkałam.   -Tak nie ma sprawy, jasne.   -Super to lecę do kadr.   Pocałowałaś mnie w policzek i poszłaś w stronę biur jakby nigdy nic. To było takie zwykłe, takie ludzkie, normalne. Nudne w chuj! Nie nasze, nie twoje. Nie ma już nas, wiem. Ale taka zmiana w twoim zachowaniu, podejściu do świata, co to ma być?   Do końca dnia miałem jeszcze 2 godziny ale były to najgorsze godziny. Godziny kombinowania, wyobrażania sobie różnych scenariuszy. No ok, możemy być kolegami, znajomymi, przyjaciółmi chyba dam radę. Nie no jak dam radę? Czuje już te boską władzę, uśpioną - nie pewną nowej sytuacji, ale dawka ciebie już jest we mnie. Ja już czuje twoje białe uda zaciśnięte na mnie tak jak kiedyś, smak twoich stóp w moich ustach, ślizgam się po twoich mokrych ostrych piersiach, władam każdym twoim gestem, jesteś moja jak kiedyś. Ja wróciłem, wróciłem kurwa!!!   Przez całą drogę, gdy odwoziłem cię do domu, wiedziałaś już co zrobiłaś pojawiając się po tych 7 miesiącach. Wiedziałaś i z każdą minutą byłaś bardziej dumna i triumfowałaś jak kiedyś. Nie zamieniliśmy ani słowa. Po co, nie trzeba, nie warto. Niech zwykli ludzie marnują usta na rozmowę, to nie dla nas to dla nich, tych maluczkich, gorszych. Lepszych może? Nieważne. Pół godziny w samochodzie i cisza, nic tylko twoje uśmiechy, skrywane zagryzanie ust i ten słodki sposób w jaki przebierałaś stopami. Prawie niezauważalnie, dyskretnie - godnie. Zawsze tak robiłaś gdy czekałaś na coś co miało się stać i oboje wiedzieliśmy, że się stanie. Miałaś gotowy scenariusz w głowie. Wiedziałem to, czułem, bałem się i cieszyłem. Wiedziałem, że jakbym się na ciebie rzucił poddałabyś się i zrezygnowała ze swojej gry, ze swojego opracowanego wcześniej scenariusza i zrobiłabyś wszystko czego chcę.   Znowu weszliśmy na nasz dziwny poziom porozumiewania się bez słów, nie wiem do dziś jak to robiliśmy? To była mieszanka zapachów, spojrzeń, gestów, niezauważalnych ruchów... Poczułem to, że wiesz, że nie zepsuję ci zabawy.   Wysiadłaś, mówiąc tylko.   – O dziesiątej będę gotowa, wpadnij.   To już byłaś ty. Układ mięśni twojej twarzy zmienił się, gest dłoni dotykającej mojej ręki spoczywającej na kierownicy – to już byłaś dawna Ty. Emanowałaś słodkim, oblepiającym złem, złem dobra i usprawiedliwieniem grzechu. Moja wiara to znowu Ty. Chód, mimo sportowych butów, spodni i bluzy był już twoim chodem. To były kroki za którymi znowu pójdę w zło i ból, może śmierć. Nie to za dużo, a może nie za dużo...? Nieważne.   Ważne, że świat się znowu ułożył jak kiedyś. Dysonans poznawczy zniknął, mózg znalazł skrót aby się dłużej nie męczyć w tym rozwarstwieniu między moim powracającym uzależnieniem Tobą, a jakąś nową tobą, która nagle się zjawiła. Niby to przypadkiem? Niema nowej ciebie, nie ma przypadków. Niema nowej ciebie, nie ma nowej ciebie! Jest moja wyuzdana Ty, perfidna ale uczciwa, zła, słodka, gorzka, dobra, każda, tamta ale nie nowa.   I znowu jestem ja, wypełzłem, wspiąłem się znowu kilka stopni wyżej, a może spadam, może. Nieważne. Jest ta którą kocham, ale wole władzę dlatego nie umiem jej tego powiedzieć. Ona to wie i kocha mnie jeszcze bardziej na zawsze, aż do końca. Wybacza wszystko, nawet to, że nie umiałem skorzystać z pełni władzy jaką mi dała. Jest mądra wiedziała, że muszę dojrzeć, zrozumieć, ze takiego daru się nie odrzuca i przyszła po mnie gdy uznała, że to teraz, już. Teraz się nie cofnę przed żadną z jej prób bycia najszczęśliwszą na świecie. To się na pewno źle skończy. A może nie? Może wszystko będzie dobrze? Wątpię. Nieważne!   Dziesiąta, jestem punktualnie. Lubię punktualność, ład i porządek, czyste buty i zdrowe zęby, chaos i bród, krew i czystą ładnie złożoną i pachnącą szmatkę do okularów, bez żadnego pyłku, najmniejszego.   Pamiętam, jak wiedząc, że masz być gdzieś punktualnie specjalnie się spóźniałaś aby mnie zirytować i dać mi powód aby cie ukarać. Karą lekką, reprymendą nie słowną, przywołująca do porządku nieposłuszną Ciebie. Klaps, mocniejsze zaciśniecie mych palców na twoim nadgarstku, piękne i chore. Uwielbiałem. Oczywiście musiałaś mnie tego nauczyć, nie wiedziałem od razu, że to gra i nie przywiązywałam do tego uwagi. Pamiętasz?   -Spóźniłam się , nie jesteś zły? -Nie. I tu twoja smutna mina.   -Znów się spóźniłam, nie jesteś zły? -Nie, jest ok. Smutna mina.   -Spóźniłam się 10 min, przepraszam, nie jesteś zły? -Może trochę. Lekki uśmiech satysfakcji.   -A może bardzo? -Tak bardzo. -A jak bardzo, tak?   Twoja lewa dłoń chwyta moją i palce zaciska na twoim nadgarstku, dość mocno, bardzo mocno. Odpuszczam, cofam dłoń. Ponawiasz cała operację. Teraz już sam trzymam cię bardzo mocno, za mocno. Za mocno dla mnie, ale ty się uśmiechasz, drżysz, promieniejesz. Nauczyłem się, byłem dobrym uczniem. Cieszysz się? Na pewno tak, dziękuję!   Dziesiątą, otwierasz drzwi jesteś naga, umalowana lekko ale pięknie. Włosy, usta, szyja, mlecznobiała mapa twego ciała. Ostre małe piersi, nie. Okrągłe jakby bardziej nabrzmiałe, większe, nadal piękne. Jesteś w ciąży, wyraźny brzuszek, nie duży jeszcze ale ewidentny. Piękny, cudowny, artystyczny, idealny... Zły, burzący wszystko, złowieszczy, niesprawiedliwy. Dysonans poznawczy powraca. Mózg szuka w panice wyjaśnień, usprawiedliwień, ośmieszenia sytuacji... nie znajduje. Biało przed oczami, nie wiem co powiedzieć. Wciągasz mnie do środka.     -Widzieliśmy się ponad 7 miesięcy. A to trochę ponad piąty.   Mój mózg wraca do pozornej stabilności, dysonans poznawczy chowa się na chwilę. Pojawiają się pytania ale nie dajesz mi na nie czasu. Prowadzisz do pokoju, sadzasz mnie na fotelu. Pamiętam ten fotel, on mnie na pewno też. Nie tylko mnie, ale nigdy nie byłem zły. Brzydzę się hipokryzją. Stoisz przede mną, jesteś piękna jeszcze bardziej chora, przesadzona, przerysowana, namalowana moim marzeniem. Najskrytszym, niewypowiedzianym nawet tobie, ale ty je poznałaś, wyczytałaś w moich oczach, gestach i zapachu. Za chwile złożę ci hołd za to, że tylko ty mnie znasz, że jesteś w mojej chorej głowie i wiesz, i wiesz, i wiesz wszystko.   Klękasz przede mną, odgarniasz włosy, spinasz gumką. Rozumiem, dziś tylko tak, dobrze, rozumiem, rozumiem, ulegam. Wstaje z fotela, nie odrywając oczu od twoich oczu. Patrzysz z wdzięcznością ale i z oczekiwaniem na coś, nie łapiąc oddechu czekasz na coś, ewidentnie czekasz. Na co, co mam jeszcze zrobić, odwrócić się? Dobrze odwracam się ale widzę cie w odbiciu w oknie. Jest tak uchylone, że kąt nachylenia szyby pozwala mi widzieć fragment pokoju gdzie właśnie klęczysz. - nie zdajesz sobie sprawy z tego.   Widzę jak wyślizguję się z twoich ust. Wstajesz, jesteś w lekkim rozkroku. Co ty chcesz zrobić? Przecież zawsze... bez problemu... Czuję, że chcesz abym się odwrócił, odwracam się. Rozkładasz ręce. Cudowny mistyczny krzyż ciała twego... cudowny, oddany tylko mnie. Przybijcie mnie do niego na zawsze, na zawsze, nie zdejmujcie nigdy, nigdy! Stoisz tak chwilę. Co tu się dzieję? Nie wiem co zrobić kolejny raz przy tobie to samo... ile w tobie jest rzeczy nieodgadnionych, dziwnych, porąbanych i kochanych, miękkich i słodkich, kurwa ile?   Twoja ręka zbiera resztki mnie z twojej szyi, brody piersi. Mam podejść? Nie, lekkim ruchem głowy dajesz mi do zrozumienia, że nie, mimo że tylko pomyślałem to pytanie ty wszystko wiesz. Zaczynasz nacierać swój brzuch, cały, krągły, biały i piękny. Niżej, krocze, wkładasz palce do środka. Resztkę ocierasz o udo. Otwierasz usta a ja w zwolnionym tempie jakby ktoś zmienił obroty adapteru na winyle, słyszę twoje słowa...   -Teraz on jest twój! Niespłodzony, a tylko namaszczony tobą. Będzie ci łatwiej z niego zrezygnować jeśli... jeśli znowu cie zawiodę. Wtedy jego ojcem pozostanie człowiek...   -Jaki człowiek?   -Człowiek, po prostu człowiek.   -A ja kim jestem?   Uśmiechasz się tak jak kiedyś, tak jak wtedy gdy wszystko było moje, cudowne, gorące zimne, mokre, przeraźliwie suche, wieczne. Gdy była przestrzeń i ciasnota, ostra i łagodna, gdzie świata nie było bo nie zasłużył aby być. Niebo i piekło w jednym miejscu, w nas na nas, wszędzie.   Wskrzesiłaś Boga, potężnego Boga, który nie ma granic ni moralnych zahamowań! Który upaja się własną władzą i korzysta z niej każdego dnia, giganta realizującego swoje chore pragnienia. Przywołałaś go i wrócił do ciebie, i nauki twe jak świętość będzie realizował z tobą, najważniejsza. Nadal boi się powiedzieć swojej nauczycielce, swojej Bogini, że ją kocha. Ale jest mu z tym dobrze, bo wie, że ona tego nie oczekuje. A władza dana mu przez Ciebie sprawi, że teraz jest z tą, która go stworzył i pozwoliła żyć wśród zwykłych ludzi. Dziękuje ci Aniu! Nie będę musiał odwiedzać Twojego grobu. To będzie nasz wspólny grób, Dziękuję.    
    • @poezja.tanczy "Trzeba iść dokądkolwiek.Trzeba ufać drodze. Gnuśnieję, kiedy nigdzie z domu nie wychodzę." - Sztaudynger
    • @Stary_Kredens "Dobrze mieć obok siebie pomylonego", a w domyśle - bardziej wrażliwego. Pozdro.
    • @ja_wochen "ochłodzi nas słońce"- świetne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...