Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nikt nie zauważył


Dawid Rzeszutek

Rekomendowane odpowiedzi

Nikt nie zauważył...

 

Upadł żółty liść 
z drzewa jesienią.
Upadł na beton 
ludzkich serc. 
Wirował w locie 
ku śmierci w
promieniach 
nadziei.

 

Nikt nie zauważył.

 

Upadł człowiek 
z drzewa życia. 
Upadł na Ziemię 
rozterek i bólu. 
Wirował w locie 
ku egzystencji 
w doli i niedoli 
czasu.

 

Nikt nie zauważył.

 

Nikt nie otwiera oczu ?
Nikt nie nasłuchuje 
- Śmierci i Narodzin ?
Czy wszyscy są 
wpatrzeni w przyszłość 
cieknącą przez palce ?
I w pieniądz zieleńszy 
od liści...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cieszę się, że ten tekst przypadł do gustu. Staram się wplątać elementy magiczne w teksty i zbudować ponadczasowy przekaz, czasem wyjdzie to lepiej, czasem mniej, ale cel osiąga się często latami i najważniejsze, by do niego dążyć i nie schodzić z drogi ku niemu. Przekaz dość klasyczny w moim rozumieniu. Człowiek mało skupia się na świecie, bliżej mu do własnego nosa, czyli prozy życia ograniczonej do samej egzystencji, a otoczenie pozostaje ignorowane, toteż następuje w moim tekście niebezpośrednia krytyka takiej ignorancji dla zjawisk otaczającego świata - tych dotyczących otoczenia, jak również tych w związku z genezą powstania człowieka. Owa geneza zaczerpnięta jest z wizji upadłych aniołów, którzy w moim obrazie zasiedlili Ziemie. Stali się ludźmi.
Stąd powstały tak bardzo rozwinięte cywilizacje. Stąd technologia o jakiej się nie śniło, ale ten temat zaczyna wykraczać poza samą poezję, więc postanowiłem w tym miejscu postawić kropkę. "." Pozdrawiam

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, paleta wrażeń jest po to, by odczuwać smutek na równi z radością. Jednak człowiek jest zwierzęciem wybrednym i lubi tylko to drugie. Optymizm pozostaje w momencie smutku zachwiany, jednak nie jest tak w mojej sytuacji. Osobiście bywam często smutny i już zdążyłem do tego przywyknąć. Szare barwy budzą inne emocje, ale "budzą" i to jest najważniejsze. Tak samo jak w muzyce dźwięki wysokie, alty, które też tworzą odczucia u odbiorcy w specyficznej dla siebie formie, a również są bardzo ważne dla całości np. rozbudowanej kompozycji. Sztuka polega na odpowiednim połączeniu elementów w jedną, konkretną całość. Ciągle kieruję się w stronę odpowiedniego doboru składników. Mam nadzieję, że kiedyś się zbliżę do perfekcji. Jeśli to w ogóle możliwe... Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dawidzie, również staram się w ten sposób budować swoje teksty. Faktem jest, że różnie bywa z powodzeniem w tym zamierzeniu. Chciałbym umieć pisać tak, żeby dosłownie żonglować figurami stylistycznymi, a ubierając w nie słowa jednocześnie móc przekazywać istotę rzeczy. Kiedy piszę staram się polegać na własnych doświadczeniach, przeżyciach i emocjach, żeby dało się odczuć prawdę i szczerość intencji. Nadal trenuję tę sztukę- nie jest wcale tak łatwo. Masz rację- cel osiąga się latami, dlatego pisanie uczy mnie cierpliwości do życia. Zapraszam na mój profil jeśli jesteś zwolennikiem tekstów egzystencjalnych, dekadenckich, eskapistycznych itp. Na razie widnieją tam tylko dwa wiersze, ale z czasem pojawi się więcej. Tak naprawdę już są, ale czekają w szufladzie. Wynika to z tego, że nie zawsze jestem na tyle odważny, żeby podzielić się swoimi przemyśleniami w sieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hmmm nie każdy potrafi autobezkarnie poddać się radości. Ja np mam wrażenie, że smutek towarzyszy mi od zawsze. Nie jest on u mnie wymalowany na twarzy, ale odczuwam dyskomfort szczerze śmiejąc się w gronie znajomych. Tak jakby radość była dla mnie nienaturalna. Stąd też na pewno wynika tematyka jaką podejmuję- jednak łatwiej jest mi ująć w słowa stan anhedonii niż radości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie również wiersz się spodobał, bardzo wymowny, konsekwentnie poprowadzony,

świetna, zaskakująca puenta.

 

Jedynie:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

w tym fragmencie trochę za dużo przerzutni, jak dla mnie,

nie jestem przekonana co do tego, że są tu one niezbędne.

Ale to tylko moje zdanie :)

 

Reszty nie ruszam ;)

 

Pozdrowionka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...