Szalony Koń
Wieczoru tamtego do wioski wracałem,
Polować przed świtem wyszliśmy.
Bizona mięsiwo na ćwierci siekałem,
Trofeum na koń złożyliśmy.
Promienie księżyca na twarze padały,
Dakotów tak dumne oblicza.
Kojoty do nieba swe pieśni śpiewały,
Równina preriowa dziewicza.
Sylwetki zmęczone w półmroku kroczyły,
Tęsknota do rodzin wzmagała.
Spojrzenia myśliwych w horyzont patrzyły,
Szalony Koń
Wieczoru tamtego do wioski wracałem,
Polować przed świtem wyszliśmy.
Bizona mięsiwo na ćwierci siekałem,
Trofeum na koń złożyliśmy.
Promienie księżyca na twarze padały,
Dakotów tak dumne oblicza.
Kojoty do nieba swe pieśni śpiewały,
Równina preriowa dziewicza.
Sylwetki zmęczone w półmroku kroczyły,
Tęsknota do rodzin wzmagała.
Spojrzenia myśliwych w horyzont patrzyły,