Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nadzieja


ania mila milewska

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie ma się co przejmować,  śnieg był z 3 Wymiaru i nie znał ortografii. Pisanie w komórce ma swoje zalety ale moja robi tyle błędów, że aż strach. No zawsze po swojemu :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Myślę, że w sensie czasu wszyscy podążają w tym samym kierunku, do jednego celu — śmierci. 
W sensie "szukania życiowego szczęścia" — To, że inni idą w przeciwnym kierunku do naszego nie znaczy, że my idąc pod prąd, idziemy w złym kierunku, najważniejsze iść w kierunku, który nam wytycza sumienie, czasami pod prąd ciężko, ale w ostatecznym rozrachunku się opłaci. Pozdrawiam i życzę słabego "pod prądu"

 

 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

8fun, polemizowałbym z powyższym zdaniem, a zwłaszcza z jego końcówką, że celem jest śmierć: no dobra, tylko w jednym przypadku mógłbym się zgodzić - jeśli śmierć jest "drzwiami" do wiecznego życia. :)


pozdrawiam

Edytowane przez Wieslaw_J._Korzeniowski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadzam się z p.Wieslawem...nigdy nie mówię o śmierci w kontekście Końca. Najczęściej posługuję się zwrotem "w końcu umrę" z podtekstem i nareszcie przejdę do innej rzeczywistości. Bo wierzę , że jest... inaczej jaki cel miałoby zaliczanie lekcji życiowych, czasem w nieskończoność? :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Aira, po prostu Wiesław i tak będzie fajnie! :-)


Cieszy mnie to, że myślimy podobnie jeśli chodzi o sprawy duchowe. Tak naprawdę nikt z nas nie wie jak to będzie po śmierci cielesnej. Oczywiście, mamy na tej ziemii różne poglądy na ten temat: poglądy religijne, filozoficzne, itp., i na tej podstawie możemy budować swoje wyobrażenia jak to będzie potem. Każdy z nas ma prawo myśleć i wierzyć jak nam się podoba z obopólnym szacunkiem dla siebie samego i innych.

 

Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...