Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Plantacje


Rekomendowane odpowiedzi

Gdy słońce zachodziło na naszej plantacji,

Oznaczało że zbliża się pora kolacji.

Odchodziliśmy od stanowisk. Stawaliśmy

I aż przyjdzie do nas Pan oczekiwaliśmy.

Przychodził zazwyczaj spóźniony i pijany,

Śmiertelnie poważny i wiecznie rozgniewany.

Nim wszyscy mogliśmy przystąpić do posiłku,

Sprawdzał owoce całodziennego wysiłku.

Jeśli postępy były niewystarczające,

Skazywał wybieranych losowo na chłostę.

Raz Pan przywiązał biedną murzynkę do słupa

I kazał mi ją lać, aż krwią spłynęła dupa.

W tym czasie pistolet do głowy mi przystawił

I patrzył jak korbacz ciało do ścięgien ranił.

Po festiwalu przemocy Biblię nam czytał.

Kiedy już wszystkich z treści kazania przepytał,

Każdy mógł otrzymać porcję wystygłej strawy

I wypocząć przed kolejnym dniem przeprawy.

O szóstej rano siadaliśmy do laptopów,

By wykonywać kolejne porcje projektów.

W tym czasie Pan negocjował nowe projekty

Lub rekrutował narybek do naszej sekty.

Dwustu trzydziestu było nas na pierwszym roku.

Z uczelni wracaliśmy, jak teraz, po zmroku.

Dziki kapitalizm porwał nas na plantację,

Gdzie w naszych bólach rodziły się inwestycje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...