Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

*** (my nieśmiertelni)


Maria_M

Rekomendowane odpowiedzi

O rytmie w wierszu ( ćwiczenie) wg @Polman

 

nic nie będzie / takie samo
gdy już wszystko / przeżyliśmy
śladem wiatru / suchą trawą
świat popłynie / oczywiście

 

i nie będzie / na nas czekał
nie zatrzymasz / w biegu Ziemi
odwiecznymi / nurty gnana
my podobnie / nieśmiertelni

 

pozostają / po nas domy
autostrady / i chodniki
drzewa w sadzie / posadzone
nawet te / co już przekwitły

 

kubek talerz / jakiś wierszyk
szafa pełna / niespodzianek
stare zdjęcie / na komodzie
pozostaje / również pamięć

 

 

 

cztery zwrotki / napisałam
nie wiem czy mam / pisać piątą
czy wymieniać / co zostaje
czy już tylko / się poplątam

 

wspomnę jeszcze / drodzy państwo
że ósemką / tutaj płynę
a średniówkę / mam po czterech
niepotrzebnie / pianę biję

 

21.11.2018r.

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Maria_M (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Mario, przy wierszu sylabotonicznym to od Ciebie zależy ilość zestrojów akcentowych w wersie. Ja, o ile się porywam na wiersz sylabotoniczny, to staram się pisać jambem czterostopowym (cztery zestroje akcentowe w wersie wg zasady sylaba nieakcentowana / akcentowana / nieakcentowana. Przykład: 

 

wid-MO-wy ZA-wisł SIERP sre-BRZY-sty 

sa-MOT-nych IS-tot SPUT-nik NIE-my

 

itd 

 

 

żeby tak pisać musisz mieć elementarną wiedzę o akcentach w języku polskim, zwłaszcza o akcentowaniu przyimków, zaimków etc

Edytowane przez Patryk Robacha (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Sorry, ja piszę na wyczucie, czasami liczę sylaby, ustawiam średniówkę w jednym miejscu i ma być. Przecież we wskazanym wierszu jest rytmiczny galimatias, jak dla mnie, ale oceniam tylko na słuch, a nie na teorię. I powtarzam nie znam się na sylabotoniczne. Jestem bezpośrednia i piszę, co myślę. Nie obrażaj się na moje paplanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozstaw akcenty. Majuskułą sylaba akcentowana, minuskułą nieakcentowana. Napisz w osobnym komentarzu. 

 

 

Nie obrażam się. Absolutnie. Ale twierdzić, że w jambie nie ma rytmu?! Mario, jest. Zapewniam Cię. To kanon. 

Edytowane przez Patryk Robacha (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi Wiele myśli !!
    • Oleista Purchawnica,  zrzędzi właśnie na całokształt lasu, lecz raptownie milknie, zatkana ciszą z niepokojem. Gdzieś z bliska na szepczących nóżkach,  dobiega złowieszczy szelest. Najpierw cichutki, jakby nieśmiały, lecz po chwili całkiem wyraźnie brzmiący. Wlatuje prosto w oleiste, owłosione  ucho, że aż ślimak wewnątrz nagle przebudzony, chcąc nie chcąc dostaje drgawek, bo w końcu od tego jest.   –– Ty głupia, durno  Purchawnico. Przestań wreszcie zrzędzić i narzekać, bo jak cię walnę w ten cuchnący biały klosz, to cię grzybnia nie rozpozna. Wyglądasz jak mleczna żarówa w pomarszczonym kożuchu. Że też akurat na twoim  krzywym  nochalu, pełnym gęstych gluciaków, musiałem wyrosnąć. A fe! –– O matko! Że też los mnie takim nieszczęściem pokarał. Gadający pypeć. –– Mięsny pypeć, jak już. A czemu z małej? –– Boś mały i od samego początku niekulturalny, kolokwialnie mówiąc. A zresztą bądź sobie z dużej. I tak zaraz cię urwę  nicponiu i na pożarcie owadom mięsożernym rzucę. A w ogóle kto to widział, żeby poważana przez duże Pe, miała mięsnego pypcia w grzybie. Nie dosyć, że mnie robale podgryzają, to jeszcze ty. Pypeć srypieć. Będą na mnie wołać: Oleista Purchawnica z Mięsnym Pypciem. Zgroza!   –– Bardzo przepraszam, grzybnia damo, ale cię nie podgryzam, tylko uroczo konwersuję. I żadna zgroza. –– Właśnie słyszę.  Aż mój miąższ... –– Mąż? Taka jak ty, ma  męża? Ja nie mogę. Normalnie cud w kniejach. –– Miąższ, durniu! Jest wprost oczarowany, twoją próbą spleśniałej elokwencji.  I czemuś tak wyrósł, nieznośniku? Gadaj mi zaraz. Równowagę przez ciebie tracę, gdy wiercisz śmierdzącym czubkiem. –– O w mordę zajączka! To ty umiesz chodzić? –– Nawet pełznąć. Zdziwko cię walnęło, co? Tymczasem nieopodal w poziomkowym zagajniku, jęczy w leśnym duchu, Grzybochrząszcz, co uczucie do Purchawnicy w blaszkach chowa. Chociaż nie we wszystkich. Jedną pożyczyła Głupia Gąska, gdyż potrzebowała do wypieku placka igliwiowego i już nie oddała.   *** Ale co tam blaszki, wobec miłości, co musi dla luby wygrzybić. Tylko problem stanowi koślawy, gadający pypeć. Tak jej grzybnię zawraca, że aż jego, zakochanego Grzybochrząszcza nie zauważa. Dlatego odurzony  ślicznym widokiem, podejmuję strategiczną decyzję wyzwoleńczą. Idzie do wydrążonej szyszki. W jej wnętrzu siedzi jego drugie ja. Zakłada na owe smycz i wędruje w kierunku ukochanej.   *** –– Tak Oleista. Walnęło mnie zdziwko, ale nie z racji twojego krzywego pełzania. Spójrz na ten duet. Coraz bliżej. Mam złe przeczucia, z uwagi na to, co prowadzi. –– Do nóżki Kozaka –– glamdźi  Purchawnica w miłosnym uniesieniu. –– Toż to przystojny Grzybochrząszcz. Ale co on za paskuda prowadzi na źdźble trawy? –– Ej ty, z ostatniego tłoczenia. Nie wiesz? Z nazwy wynika. Chrząszcza na smyczy prowadzi. Ma ostre szczypce, filetowa bestia. Ciekawe co chce nimi ściąć. Chyba nie… –– Mam nadzieję, że tak. Będę miała święty spokój. Więcej czasu na amory. Niesione na szpicy szczypce, odpowiednio poszczute sensem działania – szur szur – szybko wbiegają na ukochaną. Zi zi zi, słychać odcinanie. A łaj, a łaj, a łaj, jęczy rzympolony u podstawy  Pypeć, chybocząc coraz bardziej wszystkim. W końcu odcięty  w pół słowa, spada na brykającego pasikonika. Trochę podskakuje na  grzbiecie  i po ześlizgnięciu, zamiera w bezgłosie, a pasikonik wygraża jedną nogą, bo resztę ma połamanych. –– Mój drogi Grzybochrząszczu. Dzięki za wyzwolenie. Tyś mój. Tylko jakoś tak cicho. Tak po prawdzie, nie był aż taki zły. –– Bądź moją do zdechnięcia, a  Pypcia godnie pochowam w runie. Nawet  zanucę blaszkami, marsz pogrzybowy.   *** Żyli by długo i szczęśliwie, lecz pewnej wiosny na rozłożonym pypciu, wyrósł nowy. Toczka w toczkę taki sam, z zachowaną pamięcią zdarzeń.  Z niego następny i następny. Coś w rodzaju silni. Aż po jakimś  czasie, wyrosły całe Pypciowe łany. A że były mutanty – gdyż ukochany Oleistej posiadał nieświadome moce i dotknął protoplastę rodu, upychając w  norkę po dżdżownicy – to miały śmigiełka na czubkach. Postanowiły pohelikopterzyć  do miejsca, gdzie leżeli niedawno upieczeni: Oleista Purchawnica z blizną po mięsnym pypciu i Grzybochrząszcz.   *** — Do zgniłej sowy –– zrzędzi Fiolecik. –– Tamci dwaj zakochani, Pypeć ożył wielorako, a ja sobie tylko szczypce stępiłem, na tym żylastym Pypciu.  Tyle z tego mam. Jak mógł zdradzić swoje drugie ja, na rzecz  jakiejś Purchawnicy. Ech. Spadam stąd.   *** Dobrze, że akurat w czasie powyższych leśnych zdarzeń, nie grasował drapieżny muchomor→  Sromotek  Milusi.  
    • do chwili ostatniej nie wiedział jeszcze czy był  metaforą czy całym wierszem
    • Nie wiem, co tam bajdurzysz o Gierku. Że, co? Że 1 maja? Święto to wprowadziła II Międzynarodówka w 1889 roku. Dla upamiętnienia krwawych strajków robotników w USA, w Chicago, a nie w Moskwie. Chodziło min. o wprowadzenie 8 godzinnego dnia pracy (bo wcześniej trzeba było harować niemalże do upadłego, chyba, że chciałbyś zapier…ć 20 godzin na dobę w kopalni czy hucie) Przypomnę, że w kongresie II Międzynarodówki brali udział min delegaci z PPS z Mościckim, czy Piłsudskim w składzie. To tak a propos.   A to, że to święto przejęli później towarzysze z PZPR to już jest inna sprawa.
    • Piękny wiersz, jakkolwiek przeciwniczką wszelkiego kopcenia jestem :) Klimatycznie, gorąco, obrazowo napisane.  Nawet W. Cejrowski, też wielki przeciwnik palenia przyznał, że to zwijanie cygar na udach to jest sztuka, trucicielska, ale jednak sztuka :)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to traktuję trochę dwuznacznie, bowiem liście tytoniu trują także przez skórę,  z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. U nas ludzie pracujący z tytoniem mają rękawice, maski i kombinezony, i to bynajmniej nie jest cosplay ;)   Miło było poczytać nastrojowy erotyk :)   Deo
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...