Koteria

Szarobury śpi znużony

Rudy z wdziękiem stół przestawia

Biały w mleku zęby pławi

A czerwony...szuka żony

Sinopręgi wstał z fotela

Żółty tańczy z córką tango

Szary wyszedł łapać wrony

A czerwony...szuka żony

W kącie kocię liże łapki

Małe raczą w umywalni

Złota kotka łka z ambony

A czerwony...szuka żony

I ja tam byłem

Miód I wino piłem

Nie z czerwonym

Bo czerwony...szukał żony

początek mi się podoba (sinopręgi fajnie! ), ale niestety przez zakończenie nie wiadomo o czym właściwie jest ten wiersz, trochę o niczym. niekonsekwencja w rymach. "Małe raczą w umywalni" raczą się? raczą kogoś? raczą czymś? Ostatnia zwrotka jak wytarta płyta, od niechcenia, klisza. Myślę że po przemyśleniu całego tematu mógłby powstać fajny wiersz :)

Pozdrawiam :)

Przeczytałem wiele wierszy, wielu nie zrozumiałem. Nie oznacza to, że nie miały sensu. Pozdrawiam Agatta.

Może nieprecyzyjnie to ujęłam, jeżeli zależało Ci na takiej puencie - ok. Tylko zmieniłabym jednak trochę ostatnią zwrotkę, dla mnie nieuzasadniony ten cytat z mickiewicza, a można by było chyba to fajniej podkręcić żeby powstał taki lekki wierszyk. W pierwszej zwrotce zamiast "biały w mleku zęby pławi" dałabym np. "biały w mleku topi szpony" żeby było do rymu z szuka żony.  Pozdrawiam :)

Małe raczą w umywalni.  - nieekonomiczne

resztę zostawiam sobie 

Miłe. Pozdrawiam