Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Geometria uczuć


Maria_M

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie mamy pewności czy Pan X także mówił prawdę, ale nie zamierzam temu przeczyć. Ja np nie potrafię usiąść przed papierem czy komputerem po to by coś napisać. Po prostu nie mam daru, pomysłu itd... Ale gdy pracuję, biegam czy poddaję się innemu wysiłkowi wchodzą mi do głowy przeróżne pomysły, które później mnie prześladują. Czasem wystarczy zapisać do zeszytu i schować do szuflady, innym razem zmuszam znajomych do czytania swoich wypocin. I tu wracamy do kwestii talentu. Prawie zawsze spotykam się z opinią, że pomysł (jak bym rzeczywiście sam na coś wpadał, a nie ulegał błądzeniu neuronów) jest super, ale wykonanie wymaga szlifowania.

Przepraszam, że w kolejnym temacie głupkowato się egzaltuję. Inaczej mówiąc człowiek ma to coś lub nie ma. 

Patti Smith potrzebowała 30 lat by zostać doceniona, a i tak zwykle spotykam się z opinią, że jest dobrą, ale nie wyjątkową artystką. Led Zeppelin w debiucie przeszli do historii rocka. I tutaj dochodzę do tej osobowości. Większość ludzi chcę być wyjątkowo, myślę że ludzie, którzy posiadają ten dar zdają sobie z niego sprawę i to dodaję siły ich charakterowi. Bob Dylan czy Jan Paweł II byli całe życie skromni, ale jednocześnie wielcy ponieważ charyzma była nieodzownym składnikiem ich talentu. Obiecałem sobie, że dzisiaj nie będę tutaj się logować, bo mam zbyt gadatliwy humor. Ale jednak ciekawość mnie pokonała, przepraszam raz jeszcze jeśli zbyt mocno się rozpisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Niepotrzebnie przepraszasz, to dobrze, że masz własne zdanie na pewne tematy. Odnośnie tworzenia, u każdego ten proces przebiega inaczej, czyli indywidualnie, ja na ten przykład piszę w ciągu 5-10 minut, jak kura pozorem w zeszycie i to niedokładnie tak, jak później tu wrzucam. Ostateczną wresję zostawiam po kilku dniach, bo też zdarzy mi się zmienić jakieś wyrazy czy związki wyrazowe. Ostatnio dużo piszę, jednego dnia myślę, że koniec z pomysłami, wstaję i mam nowe. I jak tu nie zapisać ? Zaczęłam pisać od niedawna po wieloletniej przerwie. 

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kocham bohemy artystyczne, ale że sam nie posiadam talentu literackiego obawiam się by nie wyjść na internetowego trolla w czasie komentowania  twórczości prawdziwych poetów, stąd te przeprosiny. A druga sprawa, że podczas tzw hipomanii lubię się rozgadać, wielu ludzi uważa to za irytujące. Pozdrawiam po raz kolejny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W świecie smutku -W świecie blasku -gdzieś zanikam Poruszam się, niczym po omacku Gdzie ta trwoga  Gdzie ta  droga  Zanikła i nie powróciła Pozostawiła, mnie samego  Nie żyje, zaś egzystuje Gdzieś tam w chmurach, codzień zanikam Świat wyrzucił, świat się pozbył  Jedynie kwiat pozostał  Daj mu chwile  Zaraz zginie  Zaś ten utrzymuje się w nadzieji W świecie smutku  W świecie blasku  Podążam po omacku  Drogi nie ma Droga uszła  I w tym momencie nastała susza  Kwiat już zginął  Jego nie ma  Pozostała łodyga niema  Podtrzymuje ją niewolnik Codzień wymusza on starania  Podlewa, choć każdy mu wzbrania  W świecie smutku  W świecie blasku  Nie brakło nigdy fałszu  Czekam dalej Moja strona  Gdzieś zanikła  Nieświadoma  Może ginie  Może zginęła  Pewnym jest, że pozostała ona niema  Jej już nie ma  Brak mej woli  Już nie chroni  W świecie smutku  W świecie fałszu  Nikt nie żyje, a istnieje Gdzieś tam dalej  Gdzieś tam bliżej  Moja strona  Się nie ukryje  Fizjonomia spaczona  Mentalność naznaczona  Czemuż to wszystko moja wola?!     Prosiłbym, o szczerą opinię, z góry dziękuję!
    • @Leszczym @Konrad Koper Dziękuję     
    • @poezja.tanczy Dzięki.   Pozdrawiam
    • @Dekaos Dondi Wiele myśli !!
    • Oleista Purchawnica,  zrzędzi właśnie na całokształt lasu, lecz raptownie milknie, zatkana ciszą z niepokojem. Gdzieś z bliska na szepczących nóżkach,  dobiega złowieszczy szelest. Najpierw cichutki, jakby nieśmiały, lecz po chwili całkiem wyraźnie brzmiący. Wlatuje prosto w oleiste, owłosione  ucho, że aż ślimak wewnątrz nagle przebudzony, chcąc nie chcąc dostaje drgawek, bo w końcu od tego jest.   –– Ty głupia, durno  Purchawnico. Przestań wreszcie zrzędzić i narzekać, bo jak cię walnę w ten cuchnący biały klosz, to cię grzybnia nie rozpozna. Wyglądasz jak mleczna żarówa w pomarszczonym kożuchu. Że też akurat na twoim  krzywym  nochalu, pełnym gęstych gluciaków, musiałem wyrosnąć. A fe! –– O matko! Że też los mnie takim nieszczęściem pokarał. Gadający pypeć. –– Mięsny pypeć, jak już. A czemu z małej? –– Boś mały i od samego początku niekulturalny, kolokwialnie mówiąc. A zresztą bądź sobie z dużej. I tak zaraz cię urwę  nicponiu i na pożarcie owadom mięsożernym rzucę. A w ogóle kto to widział, żeby poważana przez duże Pe, miała mięsnego pypcia w grzybie. Nie dosyć, że mnie robale podgryzają, to jeszcze ty. Pypeć srypieć. Będą na mnie wołać: Oleista Purchawnica z Mięsnym Pypciem. Zgroza!   –– Bardzo przepraszam, grzybnia damo, ale cię nie podgryzam, tylko uroczo konwersuję. I żadna zgroza. –– Właśnie słyszę.  Aż mój miąższ... –– Mąż? Taka jak ty, ma  męża? Ja nie mogę. Normalnie cud w kniejach. –– Miąższ, durniu! Jest wprost oczarowany, twoją próbą spleśniałej elokwencji.  I czemuś tak wyrósł, nieznośniku? Gadaj mi zaraz. Równowagę przez ciebie tracę, gdy wiercisz śmierdzącym czubkiem. –– O w mordę zajączka! To ty umiesz chodzić? –– Nawet pełznąć. Zdziwko cię walnęło, co? Tymczasem nieopodal w poziomkowym zagajniku, jęczy w leśnym duchu, Grzybochrząszcz, co uczucie do Purchawnicy w blaszkach chowa. Chociaż nie we wszystkich. Jedną pożyczyła Głupia Gąska, gdyż potrzebowała do wypieku placka igliwiowego i już nie oddała.   *** Ale co tam blaszki, wobec miłości, co musi dla luby wygrzybić. Tylko problem stanowi koślawy, gadający pypeć. Tak jej grzybnię zawraca, że aż jego, zakochanego Grzybochrząszcza nie zauważa. Dlatego odurzony  ślicznym widokiem, podejmuję strategiczną decyzję wyzwoleńczą. Idzie do wydrążonej szyszki. W jej wnętrzu siedzi jego drugie ja. Zakłada na owe smycz i wędruje w kierunku ukochanej.   *** –– Tak Oleista. Walnęło mnie zdziwko, ale nie z racji twojego krzywego pełzania. Spójrz na ten duet. Coraz bliżej. Mam złe przeczucia, z uwagi na to, co prowadzi. –– Do nóżki Kozaka –– glamdźi  Purchawnica w miłosnym uniesieniu. –– Toż to przystojny Grzybochrząszcz. Ale co on za paskuda prowadzi na źdźble trawy? –– Ej ty, z ostatniego tłoczenia. Nie wiesz? Z nazwy wynika. Chrząszcza na smyczy prowadzi. Ma ostre szczypce, filetowa bestia. Ciekawe co chce nimi ściąć. Chyba nie… –– Mam nadzieję, że tak. Będę miała święty spokój. Więcej czasu na amory. Niesione na szpicy szczypce, odpowiednio poszczute sensem działania – szur szur – szybko wbiegają na ukochaną. Zi zi zi, słychać odcinanie. A łaj, a łaj, a łaj, jęczy rzympolony u podstawy  Pypeć, chybocząc coraz bardziej wszystkim. W końcu odcięty  w pół słowa, spada na brykającego pasikonika. Trochę podskakuje na  grzbiecie  i po ześlizgnięciu, zamiera w bezgłosie, a pasikonik wygraża jedną nogą, bo resztę ma połamanych. –– Mój drogi Grzybochrząszczu. Dzięki za wyzwolenie. Tyś mój. Tylko jakoś tak cicho. Tak po prawdzie, nie był aż taki zły. –– Bądź moją do zdechnięcia, a  Pypcia godnie pochowam w runie. Nawet  zanucę blaszkami, marsz pogrzybowy.   *** Żyli by długo i szczęśliwie, lecz pewnej wiosny na rozłożonym pypciu, wyrósł nowy. Toczka w toczkę taki sam, z zachowaną pamięcią zdarzeń.  Z niego następny i następny. Coś w rodzaju silni. Aż po jakimś  czasie, wyrosły całe Pypciowe łany. A że były mutanty – gdyż ukochany Oleistej posiadał nieświadome moce i dotknął protoplastę rodu, upychając w  norkę po dżdżownicy – to miały śmigiełka na czubkach. Postanowiły pohelikopterzyć  do miejsca, gdzie leżeli niedawno upieczeni: Oleista Purchawnica z blizną po mięsnym pypciu i Grzybochrząszcz.   *** — Do zgniłej sowy –– zrzędzi Fiolecik. –– Tamci dwaj zakochani, Pypeć ożył wielorako, a ja sobie tylko szczypce stępiłem, na tym żylastym Pypciu.  Tyle z tego mam. Jak mógł zdradzić swoje drugie ja, na rzecz  jakiejś Purchawnicy. Ech. Spadam stąd.   *** Dobrze, że akurat w czasie powyższych leśnych zdarzeń, nie grasował drapieżny muchomor→  Sromotek  Milusi.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...