Jemall Opublikowano 18 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Września 2018 Na kanwie ostatnich doświadczeń proponuję użycie wierszy klasyków jako materiału do własnych prób twórczego wyżycia się w formie wiersza przetworzonego - czy to podobnego w formie, stylu , czy w treści. Poniżej przykład . Pewnie warto w tym miejscu wspomnieć o ograniczeniach wynikających z praw autorskich literatów zbliżonych do współczesności. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 18 Września 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Września 2018 Polały się łzy me czyste, rzęsiste Na me dzieciństwo sielskie, anielskie, Na moją młodość górną i durną, Na mój wiek męski, wiek klęski: Polały się łzy me czyste, rzęsiste… Adam Mickiewicz, Co, gdy spytasz o nas splączę, złowię ? Wieczornej ciszy szepnę, przyrzeknę, Nocy ciemnościom błysnę, roziskrzę, Chłodu poranek rozpalę, ocalę. Co, gdy spytasz o nas splączę, złowię, ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 18 Września 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Września 2018 przenika ciało — to dymek z kadzielnicy, to jesienny wiatr Saitō Tokugen/ tł.G.Sionkowski wypełnia ciszę — to zew gongu świątyni, to głos kukułki Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 24 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Września 2018 Widzę, że nie bardzo masz chętnych do współpracy - a szkoda - bo według mnie bardzo fajnie piszesz. Przedstawię Ci tu zatem moją "przeróbkę" Ody do młodości, pisaną kilka lat temu i gdzieś tutaj też na pewno jest. Tylko mi się nie chce szukać, bo wtedy podałbym link do niej. Nagryzmoliłem tyle samo strof, co w oryginale, więc trochę miejsca tu zajmę: ... ODA DO WIECZNOŚCI (wg Jarosława "Zbawcy" K.) Bez serc, bez ducha - same szkieletory; Wy tłumni! Dodajcie skrzydeł! Moherowym wzlecę światłem W księżycowy cień bladej zmory Kędy moich snów upiory Z rzeczywistością dzisiaj tu splotłem Nie przestrzegając żadnych, człowieczych prawideł... . Niechaj kogo duch zamroczy Schyli dziś ku mnie całą swoją postać Zechcąc zapewne tak na wieki zostać Lecz nie potrafi. Z bólu się zatoczy... Wieczności! Ty nad moim wzlatuj duchem Busolą myśli mej steruj Lecz też z każdym moim ruchem Kieruj ku władzy mnie, kieruj..!!! . Patrzę w przyszłość - kędy władza ku mnie kroczy Poprzez wątpiących niezmierzone tłumy Strach moją wolę jednak wnet zamroczył..! Cóż to..?!.. Władza znów się w cień oddala Jakaś siła, jakaś fala Gna ją precz. Ja chcę gonić Nie potrafię... Pomóżcie jej bronić! Z moich zaś wnętrzy ciągle zło się toczy... . Wieczności..! Dla mnie nektar władzy Wtedy słodki, gdy smak jej samotnie kosztuję Więc serce dla rozumu natenczas dziękuje zaspokojoną chucią sławy, smaku sadzy... Które to ciągle z piekieł Pan mój mi serwuje Tu na ziemskie padoły w moje ręce kładzie Swoją władzę. By kotły wciąż piekieł rozpalać Moje i Jego smaki w pełni zadowalać. . Dzieckiem - wraz z bratem - księżyc żem zwojował Młodzieńcem studiując prawo Wielem Dzieł wszelkich Lenina wertował; One wciąż były moich nauk nawą... Dążyłem, gdzie to czerwień kolorem nadziei Łamiąc po drodze nieprzychylność ludu Genami patrząc w naddniestrzańskie knieje By tu i tam wielkich dokonywać cudów . Hej..!!! wraz z towarzyszy radzieckich zamiarem Opaszmy ziemię koliskiem..! Rozpalmy piekła nowym ogniskiem Lenin nam Bogiem i Carem..! Dalej, myśli z posad rozumu Nowym chcę pchnąć cię torem Aby Stalina, Putina wzorem Panować nad ciemnią tłumów... . A, tutaj w kraju, gdzie zamęt panuje; Skłócę wnet jednych z drugimi Więc tego świata już nikt nie zratuje Świat ich niech piekłem się staje Ja zaprowadzę tu nowe zwyczaje Przestaną być ludźmi wolnymi... . W ich to umysłach zapadnie noc głucha Dobra żywioły gasnąć będą stale Wolność nieznaną dlań pozostanie Dla niej nie wskrzeszą dziś ducha Słyszę wciąż nowe wołanie; Ze mną rozpocząć chcą bale... . Pryska już dawne zwątpienie W moją to zbawczą moc woli Jam Lucyfera na Ziemi wcielenie; Dla was ku wiecznej niedoli... . P.S - tekst ten zapewne był dopracowywany, ale skopiowałem z dawnego notatnika i jest jaki jest, czyli w wersji pierwotnej Pozdrawiam. Mam nadzieję że się nie obrazisz, jeśli akurat byłbyś fanem "dobrej zmiany". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 26 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Września 2018 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. gorączka ciała - to już dreszcz podniecenia - to od serca żar Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 1 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Października 2018 Świat umieliśmy kiedyś na wyrywki: - był tak mały, że się mieścił w uścisku dwu rąk, tak łatwy, że się dawał opisać uśmiechem, tak zwykły, jak w modlitwie echo starych prawd Nie witała historia zwycięską fanfarą: - sypnęła w oczy brudny piach. Przed nami były drogi dalekie i ślepe, zatrute studnie, gorzki chleb. Nasz łup wojenny to wiedza o świecie: - jest tak wielki, że się mieści w uścisku dwu rąk, tak trudny, że się daje opisać uśmiechem, tak dziwny, jak w modlitwie echo starych prawd. Wisława Szymborska, [***] Świat umieliśmy kiedyś... Żniwo zbieraliśmy kiedyś dosłownie: - było tak proste, że liczył się każdy kłos, tak małe, że potrzebowało dłoni, tak bliskie, jak błękit odbity w oczach. Nie czekały mielące tryby postępu: - zamknęły usta sztucznym nawozem. Trafiliśmy na półki pustych kalorii, tanich barwników, przeterminowanych konserwantów. Nasze języki odkryły smak początku : - jest tak skomplikowany, że liczy się każdy kłos, tak wielki, że potrzebuje dłoni, tak daleki, jak błękit odbity w oczach. Jemall Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 1 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Października 2018 W autobusie pomiędzy pracownikami myślę o podjęciu pracy. ...Bo cóż to za praca - umierać... A co to za praca - rodzić... Rodzonym być i umieranym być. ...A choćby zwykły kaszel - jakiż to znój. ...A odjechać ? ...A przybyć ? Myślę o podjęciu pracy. Przecięto już bilety. Jadę. Kołysze mnie - kto wie - ostatni dach nad głową - autobus linii \\"C\\". Cetka Autor: Agnieszka Osiecka Na dysku między folderami rozwijam aplikację. ...Cóż to takiego - tworzyć... A cóż to takiego - skasować... Być tworzonym i kasowanym być. ...A nawet zwyczajne okna- jaki to odmęt. ...A rozruch ? ...A aktualizacja ? Rozwijam aplikację. Rośnie wydajność. Ściągam. Pracuję w tle- kto wie- ostatni dostęp do Ciebie- dysk C:\ Jemall 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 1 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Października 2018 górska wioska — codziennie, dzień po dniu ostatni mrózKobayashi Issa/ tł. G.S. szpitalna sala — co chwila, raz za razem ostatni oddech Jemall 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 1 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Października 2018 (edytowane) zwiędnięte kwiaty coraz to bliżej ziemi - nocne przymrozki . Edytowane 1 Października 2018 przez musbron45 dodano obrazek z sieci (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 2 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Października 2018 Gdybym miał lat dwadzieścia pięć I nieprzytomną moją głowę, A w głowie nieba jedną piędź I jedno oko lazurowe, Może pod okno twoje znów Przyniósłbym wierną mą niewolę, Może bym szukał innych słów, Tak jak się szuka wiatru w polu, Lecz że już nie mam dawnych lat, A lazur białym śniegiem opadł, Opuszczam ciebie, idę w świat, W nieunikniony mój listopad. W zamarłym lesie brodzę sam, Do ust przyciskam srebrny grzebień I niewymyślną polkę gram, I nie oglądam się za siebie. Autor: Jan Brzechwa; Polka Gdybym tak zgodnie z przepisami Jechał pod górę na zakręcie, Ciągłej linii nie mając za nic Licząc, że głupim sprzyja szczęście, Może spokojnej drogi bieg Dałby mi chwilę ukojenia, Może by znikł uparty lęk z mych snów napitych od cierpienia? Lecz nie dbam o jutrzejszy dzień, gra w mojej polce kolorowo: wyścig na drodze, śmierci cień, oczy zamknięte odruchowo. Słowacki las przeszyty bólem, Piasek przysypie z czasem wszystko; By ze mnie znikł bezduszny dureń Szukać daleko mam czy blisko? Jemall https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-wypadek-na-slowacji-bedzie-areszt-dla-kierowcow-porsche-ferr,nId,2639267 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 3 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Października 2018 Witaj. Tak sobie myślę, że lepiej byłoby gdybyś proponował nieco krótsze teksty "do obróbki". Chętniej się w Twoją propozycję wtedy "pobawię". Nad dłuższymi nie chce już mi się głowić . Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 3 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Października 2018 Czuj się tutaj swobodnie, możesz wrzucić dowolny tekst i "zderzyć" go z wybranym przez siebie oryginałem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 6 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Października 2018 ~Obok p.Tuwima i jego "całujcie mnie ...".Bajkopisarzom wszystkich opcjiopisujący swymi słowyco tylko im się we łbach kopci;ubliżające rozumowi.Tak dziś wieczorem ja im piszę- niech się wczytają tu przez lupę -matołki, ćwoki, nuworysze- całujcie wy mnie wszyscy w... jupę~ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 6 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Października 2018 (edytowane) Jemall Jechał górnik pod ziemię z kaskiem i latarenką, Nie ułomek, to prawda, jednak ze sztuczną ręką. Która pamiątką była z dawnej epoki, kiedy zwyczaj miał by ją wsadzać tam, gdzie nie ma potrzeby. Gdy dojechał do przodka zabłyszczały mu oczy, Czuł że dzisiaj urobek pewnie normę przekroczy! Nie chciał wiedzieć że Skarbek szeptać zaczął do ucha Że w niedzielę wypada odpoczywać - nie słuchał. Ujął kilof za trzonek z wielką mocą i kpiną Jednak mu sztuczną rękę duch kopalni zawinął. Wkurzył się nie na żarty przodownik wydobycia Bez tej części żyć nie chciał - pewnie wróci do picia! Świat mu wnet zawirował, w oczach czerwone płatki! Z czego będzie żyć żona? Z czego maleńkie dziatki? A duszydło rechocze, grozi nowym zaklęciem: Będziesz miał więcej dutków, kiedy będziesz na rencie! Gwarka twarzy się skurczyła, w swojej naturze czarnej Zdetonował dynamit , skutki były koszmarne! Kiedy pierwszy ratownik po tygodniu tam dotarł Nic nie znalazł prócz ręki, sztucznej ręki bez chłopa. Jest na półce w muzeum, mały napis pod spodem: Pamiętaj by odpocząć, możesz skończysz ze smrodem! Bolesław Leśmian, Ballada dziadowska Postukiwał dziadyga o ziem kulą drewnianą, Miał ci nogę obciętą aż po samo kolano. Szedł skądkolwiek gdziekolwiek - byle zażyć wywczasu, Nad brzegami strumienia stanął tyłem do lasu. Stał i patrzał tym białkiem, co w nim pełno czerwieni, Oj da-dana, da-dana! - jak się strumień strumieni! Wychynęła z głębiny rusałczana dziewczyca, Obryzgała mu ślepie, aż przymarszczył pół lica. Nie wiedziała, jak pieścić - nie wiedziała, jak nęcić? Jakim śmiechem pośmieszyć, jakim smutkiem posmęcić? Wytrzeszczyła nań oczy - szmaragdowe płoszydła - I objęła za nogi - pokuśnica obrzydła. Całowała uczenie, i łechtliwie i czule, Oj da-dana, da-dana! - tę drewnianą, tę kulę! Parskał śmiechem dziadyga w kark poklękłej ułudy, Aż przysiadał na trawie, jakby tańczył przysiudy. Aż mu trzęsła się broda i dwie wargi u gęby, Aż się kulą obijał o perłowe jej zęby! "Czemuż jeno całujesz moją kłodę stroskaną? Czemuż dziada pomijasz aż po samo kolano? Za wysokie snadź progi dla czarciego nasienia, Ty, wymoczku rusalny - ty, chorobo strumienia ! Pieszczotami to drewno chcesz pokusić do grzechu? Oj da-dana, da-dana ! - umrę chyba ze śmiechu !" - Spowiła go ramieniem, okręciła, jak frygą! "Pójdźże ze mną, dziadoku - dziaduleńku -dziadygo ! Będę ciebie niańczyła na zapiecku z korali, Będę ciebie tuczyła kromką żwiru spod fali. Będziesz w moim pałacu miał wywczasy niedzielne, Będziesz pijał z mej wargi pocałunki śmiertelne!" Pociągnęła za brodę i za torbę żebraczą Do tych nurtów pochłonnych, co się w słońcu inaczą. Nim się zdążył obejrzeć - już miał falę na grzbiecie - Nim się zdołał przeżegnać - już nie było go w świecie! Zakłębiły się nurty - wyrównała się woda, Znikła torba dziadowska i łysina i broda ! Jeno kloc ten chodziwy - owa kula drewniana Wypłynęła zwycięsko - oj da-dana, da-dana! Wypłynęła - niczyja, nie należna nikomu, Wyzwolona z kalectwa, wypłukana ze sromu! Brnęła tędy - owędy szukająca swej drogi, Niby szczątek okrętu, co się wyzbył załogi! Grzała gnaty na słońcu ku swobodzie, ku życiu, Zapląsała radośnie na swym własnym odbiciu! I we żwawych poskokach podyrdała przez fale. Oj da-dana. da-dana! - w te zaświaty - oddale! Edytowane 6 Października 2018 przez Jemall edycja (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 6 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Października 2018 przebudzenie czy śniłem o motylu? czy motyl śni o mnie? J Śniłem kiedyś, że jestem motylem, i teraz nie wiem już, czy jestem Czuang-tsy, który śnił, że jest motylem, czy też jestem motylem, który śni, że jest Czuang-tsy. Czuang-tsy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 14 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Października 2018 ja - nocny motyl, frunę wśród twojego snu na skrzydłach marzeń Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 10 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2018 Kimźeś się wyłonił? Polonusem maciupełkiem. Czyżeś posiadł jakieś znamion czary? Orlej mleczności nabrzmiałe rezerwuary. Wszak pomieszkujesz gdzie to czasami? Między niskoskumuplowanymi swojakami. Z jakiego niekraju, nieplanety? W Polanów niepospolitej rzeczy. Czymże ta rzecz, rzekniesz narzeczem? Mą kądzielą i moim jest mieczem. Jakże zdobytą została, jak się uchronić zdołała? Życiem zapłacona, stracona, od zagłady uchroniona. Czyś ją rozcałował po kryjomu, nocą? Niestraciłem co chciałem, miłości mocą. Jaką to ufność żywisz? Do Polski, tu się nie zdziwisz. Jakie są twe imienne dla niej imiona? Pociągliwie arcycudne małe on i ona. Co pożyczkobiorczo od niej dostałeś, ugrałeś? Żywot oddawszy i całą resztę niemałą, niemałą. J Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony, Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie, Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łakocie I podwójnym niekotem ściga cień zielony. A ty płotem, kociugo, chwiej, A ty kotem, płociugo, hej! Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa, Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa Na bezdosyt całunków i mękę ustowia. A ty płotem, kociugo, chwiej, A ty kotem, płociugo, hej! Julian Tuwim Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk „Wlazł kotek na płotek” (wiersz klasyka Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 11 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2018 Oczywiście na kanwie: - Kto ty jesteś? - Polak mały. - Jaki znak twój? - Orzeł biały. - Gdzie ty mieszkasz? - Między swemi. - W jakim kraju? - W polskiej ziemi. - Czem ta ziemia? - Mą ojczyzną. - Czem zdobyta? - Krwią i blizną. - Czy ją kochasz? - Kocham szczerze. - A w co wierzysz? - W Polskę wierzę. - Coś ty dla niej? - Wdzięczne dziécię. - Coś jej winien? - Oddać życie. Katechizm polskiego dziecka Władysław Bełza. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 11 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2018 (edytowane) Kim ty jesteś? - pierwszym sortem Jaki gest twój? - butem w mordę Gdzie przebywasz? - wśród kiboli Co cię cieszy? - gdy go boli Co masz w ręku? - kawał kija Jak użyjesz? - dam mu w ryja Komu służysz? - politykom Dzięki czemu? - narkotykom Kto je daje? - oni sami Jak ich nazwiesz? - są chamami ... . Edytowane 11 Listopada 2018 przez bronmus45 (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jemall Opublikowano 22 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Listopada 2018 I słowa zalotne, i po co przewrotne, i nie ma we mnie żalu. Ja marzę na jawie Spełniło się... prawie - i po balu J I oczy wilgotne, i serce samotne, i nie wiem, co robić dalej. Ja chciałbym gdzieś w lesie (a niech mnie rozniesie!) - umrzeć z żalu. Władysław Broniewski Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się