Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

                                                          Miłka

                                                                   

Pojawiłam się wśród  krzewów aronii, szłam na skróty do domu. Nagle zobaczyłam szylkretową kotkę biegającą jak oszalała między blokami. Podchodziła z niesamowitą ufnością do przechodzących ludzi, choć była zdziczała. Opierała pokaleczone łapki o nogi przypadkowo  wybranych  osób i błagała o pomoc. Wszyscy ją odtrącali, odpychali od siebie i szli swoją drogą a ona patrzyła tylko bursztynowymi oczyma, jak się od niej oddalano. Ludzie obojętni na to, co czuło owo zdeterminowane zwierzę, śmiali się i prowadzili ożywione rozmowy. Bezdomny, poraniony zwierzak nic ich nie obchodził. Mieli pełne brzuchy i wcale nie myśleli o cierpieniu kocicy.

 – O co chodzi? – Pomyślałam.

 Od pewnej kobiety, dowiedziałam się o całej dramatycznej sytuacji.

– To dlaczego pani jej nie pomogła, nie zareagowała? – Zapytałam.

Wzruszyła ramionami i odeszła. 

A kicia… chciała się tylko dostać do swoich dzieci, które ktoś okrutny zamknął w swojej piwnicy. Najpierw pozwolił jej tam wydać na świat małe, ślepe kłębuszki, a następnie zamknął okienko, pozostawiając zrozpaczoną matkę, której sutki były nabrzmiałe od zbierającego się w nich pokarmu, a małe, nieporadne jeszcze kociaki, zaczynały umierać z głodu.

  Zrozpaczona kocia mama przylgnęła do mnie całym rozdygotanym ciałkiem. Krwawił jej ogon – do połowy urwany, nie mówiąc już o poranionym pyszczku, łapach i złamanych kłach.

Tak bardzo chciała rozerwać metal krat, że drapała go, gryzła, jednak wiadomo – zwierzak nie pokona takich przeszkód.

To tak, jak my byśmy chcieli opuścić mury dobrze strzeżonego więzienia. Niemożliwe, prawda? Chyba, że ktoś z zewnątrz, by nam pomógł.

Nagle szylkretka puściła się biegiem w stronę jednego z bloków. Pobiegłam za nią. Stanęłam zdezorientowana przy bocznej ścianie budynku. Kicia miauczała, łzy (naprawdę!)  leciały jej z okrągłych, pełnych smutku oczu.

Powoli zbliżyła się do zakratowanego okienka. Stanęła i patrzyła to na mnie, to na więzienie swoich dzieci.

 – Muszę koniecznie coś zrobić, bo na dodatek usłyszałam ciche popiskiwanie cierpiących zwierząt.

Nic mnie nie obchodziło, tylko to, aby uratować małe istotki, jednak nie bardzo wiedziałam, jak to uczynić.

Zatrzymałam przechodzącego mężczyznę, zapytałam,  czy mi pomoże. Nie zareagował, ominął mnie szerokim łukiem i tyle go widziałam.

Koteczka przestępowała „z łapy na łapę” i… ufnie na mnie patrzyła. Byłam cała rozdygotana.

– Ja tak już mam – powiedziałam sama do siebie. -  Gdybym pojechała na Saharę, to by tam spadł śnieg.

Nadjechał jakiś samochód. Zatrzymał się przed domem. Wysiadł z niego starszy pan.

Pokonując samą siebie, podeszłam do mężczyzny i przedstawiłam całą sytuację.

Uśmiechnął się, wyjął jakieś narzędzia z bagażnika, podważył kraty, puściły.

Weszłam z ogromnym trudem, do piwnicy. Odnalazłam maleństwa i jedno po drugim podawałam mężczyźnie. Kotka szalała z radości, lizała swoje dzieci, pomrukując. Te piszczały i od razu zabrały się do jedzenia.

Obrazek wzruszył nagle wszystkich przechodniów.

– A gdzie wcześniej byli? – Pomyślałam.

To, że kazano mi zapłacić mandat za zniszczenie mienia spółdzielni, nie było ważne. Ważny był jeden ludzki odruch i uratowanie czterech kocich żyć.

 

Justyna Adamczewska 

 

Opowiadanie oparte na faktach. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Justyno, cóż mogę powiedzieć! Piękne opowiadanko, za serce chwytające. Znieczulica ogólna już od dawna panuje na tym świecie. Ludzie mają swoje kłopoty i rzadko kto pomyśli o tym, aby porwać się na taki czyn jak w Twoim opowiadaniu. Opowiadanie to, daje do myślenia: jak ja, ty, on, ona, postąpiliby w danej sytuacji. Koty, psy, itd., to również stworzenia, którym "los" również płata niemiłe, a często dramatyczne i tragiczne figle.
 

Pozdrawiam w zamyśleniu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Maks, witaj. Jak fajnie, ze zawitałaś na Orga. Dawno Cię nie było. 

Co się stało z kotkami? Ano, już mają dobre życie, choć ich mama umarła, to było parę lat temu. 

Na zdjęciu powyżej są inne kotki, też uratowane, a te, które w historii opisałam, niestety nie doczekały się zdjęcia, a raczej, doczekały się, ale  gdzieś zaginęły - zdjęcia oczywiście. 

B. miło mi, że zajrzałaś do mnie. Pozdrawiam i życzę spokojnej niedzieli. Justyna. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie scenariusze, które pisze życie są niezwykłe, tak jak historia, którą ubrałaś w słowa pełne napięcia, emocji i wzruszeń

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Treść wywarła na mnie wrażenie, tak samo jak determinacja bohaterki...tak bohaterki, bo cóż powiedzieć o kimś, kto bezinteresownie myśli o innych, nawet tych małych, bezradnych i często zdanych na ludzki odruch...

Kawał wartościowego tekstu z bardzo ważnym przesłaniem: reagujmy !

Pozdrawiam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Worldovsky, 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję. Uważam, że człowiek, jeśli prawdą, iż został wybrany, aby władać Ziemią - no nie tak samodzielnie, ale z pomocą - wiadomo kogo, ma nie tylko ją wykorzystywać, ma również obowiązek o nią dbać. A raczej tylko eksploatujemy, niszczymy - twierdząc, że tak nam zlecono, pozwolono. 

Ja uważam, że jeśli masz prawa, to i masz obowiązki. 

 

Prawo=Obowiązek. 

 

Pozdrawiam J. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Historia chwyta za serce. Nie tylko dlatego, że jest prawdziwa, ale przede wszystkim ujęła mnie determinacja z jaką chciałaś pomóc. Na przekór losowi i innym...

No cóż, rozumiem więcej ;-)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie też mnie w te Święta nie rzuci...

Ale to dobrze, bo dokonuję odkryć :)

 

Cóż mam napisać? Lubię Justynę w prozie, oj lubię :)))))))

Świetne opowiadanie :)

 

Zastanawia mnie to zniszczenie mienia, bo tak po prawdzie poza wyważeniem krat,

to nic wielkiego się nie stało, na moje...

Tak czy inaczej - gratuluję odwagi :)

 

Ponieważ to warsztat - pozwolę sobie na techniczne wtyczki:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

osobiście przecinek po "ludziach" bym zlikwidowała;

trochę mi się nie podoba to zdanie, ale nie wiem, jak by je można przeformułować;

po "miauczała" dałabym przecinek;

 

I jeszcze jedno Justyś - nie chcę Ci burzyć koncepcji, ale:

 

te fragmenty zdają mi się pewnym nadpowiedzeniem, można by to wg mnie zostawić w domyśle czytelnikowi.

Ale to oczywiście tylko moje polekturowe przemyślenia, nie będę orać w Twoim tekście :)))

 

Pozdrowienia najszczersze i najlepsze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję, Deonix_. Pisuję prozę, mam wiele opowieści, ale na razie ukryte sa w głębi mojej czarodziejskiej szuflady. 

Twoje sugestie, co do interpunkcji wzięłam sobie do serca i poprawiłam. Dziękuje za uważna lekturę mojej opowieści. 

 

No może powinny być bardziej dopracowane, może nie powinno ich być wcale, jak sugerujesz? Obmyślę jeszcze. 

 

Do poczytania, Deonix_ j. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...