Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Baśń o powrocie


Rekomendowane odpowiedzi

Nieokreślony czas, a miejsce dopowiedzcie sobie sami. Tam też śnieg. Dużo, dużo śniegu, ale już mocno ubitego, po którym sanie mogą toczyć się bez przeszkód. W środku sań dziewczynka, dziewczyna właściwie. Ma na sobie niemodną już, wypłowiałą nieco suknię. Balową. Jest okutana płaszczem, będącym praktycznie jedną wielką łatą.

Potem pałac. Większy, niż się spodziewała; większy niż ten, o którym marzyła.

Wchodzi. Wewnątrz przede wszystkim światło. Roztańczone, tworzące miliardy cieni i igrające z okiem patrzącego. Dziewczyna sunie śmiało za nim, trącając w przelocie długi korowód par i uchylając się przed ostrzem oskarżycielskich spojrzeń. Tylko po lekkim drżeniu rąk widać, jak bardzo jest zdenerwowana. Podłoga jęczy. Kandelabry płoną. Sufit drży.

Dziewczyna wymija służącego i tak samo pomija milczeniem jego kwaśną uwagę na temat błota, które rzekomo wszędzie zostawia. Zjawia się w sali. Wchodzi zakapturzona, ale tu już musi odsłonić twarz, by nie uwłaczać Jego Królewskiej Mości. Jad spojrzeń staje się bardziej znośny, aż znika. Staje się czarem i obezwładnieniem. „Niemożliwe” - syczą niektóre usta. „Te włosy, ten wzrok!” - krzyczy jeszcze więcej oczu. I wreszcie pojawia się O n. Chciała pozostać wyprostowana, ale doświadczenie każe jej paść na twarz.

„ Maria?” - pyta ją.

„Tycjan?” - odpowiada z podłogi. On pochyla się nad nią i pomaga wstać. Padających sobie w ramiona rozdziela ponura postać kobiety. To Królowa-matka.

Rozpoczyna się sąd.

 

By nie przerywać zabawy, królowa wiedzie swego syna i dziwną nieznajomą do własnej komnaty.

„Tycjanie, przynieś mi moją szkatułkę!” - Echo nadaje temu okrzykowi mocy. Dziewczyna czeka. Królowa-matka siada i wbija w nią nieodgadniony wzrok. Sufit nie śmie zadrżeć, podłoga jęknąć, a kandelabry zgasnąć. Dziewczyna nadal czeka. Królowa-matka patrzy. Piasek w klepsydrze przesypuje się wolno i bez znaczenia.

Jeden płytki oddech, pięć głębszych i On jest z powrotem. Prowadzi ze sobą mężczyznę, który jest Królem-Ojcem. W dłoniach dzierży szkatułkę. Podaje Królowej-matce. Ta ze środka wyciąga złoty kosmyk. Nieznajoma łapie swój, identyczny. To jednak wciąż za mało, by orzec pokrewieństwo. Dziewczyna domyśla się tego, więc wciąż czeka. Królowa-matka, Król-Ojciec i On natomiast wiedzą o tym doskonale. Decyzja przyjęcia do pałacu nie może być pochopna. Tutaj wygląd to za mało, by świadczyć o pochodzeniu.

Pada więc szereg pytań:

„ Jaka była ulubiona zabawa Tycjana w dzieciństwie?”

„ A co najbardziej lubiła nucić królewna Marysia?”

„W jaki pałacowy zakamarek lubiła najbardziej?” Przybyła odpowiada na wszystkie bezbłędnie.

„Witaj z powrotem w domu, córko” - szepcze wzruszony ale i dumny zarazem ojciec. Matka-Królowa podchodzi, by ją uścisnąć; On przyklęka.

Podłoga wzdycha. Sufit drży. A kandelabry płoną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny tekst, przeczytałam z przyjemnością.

 

Lubię baśnie, kiedyś sama je pisałam,

teraz jak się wkręciłam w wiersze, to już chyba nie umiem...

 

Szczerze zazdroszczę Ci uniwersalizmu pióra i talentu :)

Wiem, że to zabrzmi okropnie, ale będąc w Twoim wieku pisałam farmazony,

a Ty jesteś wszechstronną artystką z wypracowanym warsztatem. Naprawdę.

 

Bardzo mi się spodobało, nie ma tu nawet błędów interpunkcyjnych, czy literówek

i jedyne, czego się mogę czepnąć, to cudzysłowy - przy wypowiedziach zastąpiłabym je myślnikami.

 

Serdeczności :)))))

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jejku Deonix, zastopuj z pochwałami bo stanę się hiperegoistką :)

Strasznie miło Cię tu widzieć, zwłaszcza że proza to tutaj bardzo mało popularny dział. Prawdę mówiąc, zastanawiałam się czy powinnam była to tu wstawiać, bo baśń jest częścią większej całości i obawiałam się że może być niezrozumiała. Ty te obawy rozwiałaś, za co jestem wdzięczna :)

 

A, i te cudzysłowia faktycznie źle się czyta. Poprawię. Dzięki.

Wesołych, cieplutkich świąt!

Edytowane przez Enchant (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nim skończy się ten świat, Chciałbym zobaczyć; Jak człowiek się rodzi I jak umiera, Spojrzeć na szczęście I ze smutkiem się zmierzyć, Poznać pierwszą miłość I pożegnać ostatnią, Nauczyć się nowych rzeczy I zamienić nimi stare, Usłyszeć "na zdrowie" I zdrowie dostać, Tańczyć do muzyki, Kiedy ta przestaje grać. Chciałbym zrozumieć tą dziwność Bycia kimkolwiek na świecie, Bez potrzeby zmartwienia O to, co powiecie. Nim skończy się ten świat, Chciałbym żyć.
    • @Nefretete Dzięki za wyjaśnienia, a jednak o ile znaczenie tych słów wydaje się przekonujące, dalej nie mam zdania co do przedstawionego przykładu. Bo jeśli: z gór ład — sok jej ojcom tka - jest w miarę logiczne, to: akt mocjo jej kos — dał róg z - kompletnie tej logice zaprzecza :)   Przypomniała mi się historia pewnego konkursu, gdzie wyznaczono bardzo wysoką nagrodę za stworzenie dzieła (obrazu) o powalającym temacie. Dodatkowo nikomu nie ograniczono udziału. Mógł w nim uczestniczyć każdy, od amatora do najbardziej uznanych mistrzów. Oczywiście konkurs wygrał jeden z najsłynniejszych artystów tamtych czasów, a podczas wręczania nagrody pięknie podziękował i powiedział: Nigdy nie musiałem, dlatego nie uczestniczyłem w żadnych konkursach. Postanowiłem jednak tym razem spróbować, powodowany głównie ciekawością, jak będą się między sobą ścierać, skakać do oczu i czego też mądrego, w rezultacie tych sporów, dowiodą specjaliści krytycy i jurorzy. O wygraniu nagrody nawet nie pomyślałem. Dowiedli mianowicie tego, że pierwszą nagrodę otrzymała moja 20letnia deska, na której jak dotąd mieszałem i rozrabiałem farby.   Konkluzja zatem jest jedna - wygrało nazwisko, a nie dzieło, a mistrz po mistrzowsku postanowił sobie zakpić z krytyków i jurorów :) Dlatego zastanawiam się, czy z 'mordnilapem' nie jest przypadkiem podobnie i czy ktoś się teraz z satysfakcją nie turla skręcony ze śmiechu po podłodze. ;D

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @MIROSŁAW C. to kwestia boskiej fizyki, nie kości
    • Przysługi oddane Długi spłacone Sprawy uporządkowane   Testament spisany Majątek rozdany Grób naszykowany   Kapłan wezwany Smutek wylany Żal niewypowiedziany   Msza odprawiana Rodzina zebrana Czarno ubrana   I tylko jedno pytanie   Czy kochającego Lecz nie kochanego Wpuszczą do królestwa niebieskiego?
    • @raf I dziś cuda się zdarzają     dumał se cieśla Józef z Powsina on z Marią niczym Święta Rodzina dotknąć mu się nie dawała będzie to już rok bez mała a jakimś cudem powiła syna  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...