Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Minuta wolności


Rekomendowane odpowiedzi

Szum silnika start adrenalina
z wysokością coraz szersze źrenice
uzależnia widok
trzy dwa jeden skok

serotonina dobija
lecisz czy spadasz nieważne
niech trwa chwila 
zapominasz się jak Ikar

dotykasz chmur słońca

przestrzeń bez ograniczeń 

lecz promyk umyka
szarpie rzeczywistość
zderzenie nieuchronne
ziemia zwalnia oddech
stąpasz twardo

 

lecz wiesz że niebo
nigdy nie będzie takie samo



 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zazdroszczę spadochronowych wrażeń

ponad 15 lat temu parę razy latałem na motolotni i postanowiłem zapisać się na kurs spadochronowy

kiedy następnego dnia miałem iść dokonać formalności strzelił kręgosłup - dwa tygodnie przygwożdżony do łóżka  a teraz z nostalgią patrzę w niebo jeszcze trochę i też będę latał

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w miarę udało Ci się oddać tą chwilę, za trzecim razem przeszedł mnie lekki dreszczyk wyobrażenia. I właśnie sobie myślę, że jednak chciałabym skoczyć - ale bez kamerki i w pampersie hehe. Wydaje mi się, że to uczucie może dawać wrażenie, że ma się za małe płuca by pomieścić ogrom tej chwili, widoku. PoZdro:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo mi się podoba.
mam jedno, ale"jak Ikar” wprowadziło mnie w błąd. Na myśl przyszedł mi tragiczny koniec. może „zapominasz się jak Ikar” Jak dobrze rozumie to chodzi o ten moment, gdy pod wpływem piękna zapominamy o wszystkim i nie koniecznie się to kończy tragicznie i tu bym dal cos co powie czytelnikowi ze Ikar symbolizuje tu zapomnienie w pieknie, a nie śmierć przez zapomnienie w pieknie

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam -  gratuluje odwagi ja bym się nie odważył - wole twardy grunt - a wiersz pełen emocji.

                                                                                                                                                                                   Pozd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @bazyl_prost Na wybawienia, te atrakcje Na przydarzenia, miecia te nacje   Ciekawie napisane W sumie prawda   Pozdrawiam miło, M.
    • @befana_di_campi Na wydarzenia, taka odpowiedź Są te sprawdzenia, słowika spowiedź   Oryginalny wiersz Nie czytałem niczego podobnego   Pozdrawiam miło, M.
    • @violetta Tak, popcorn, cola, i można śnić w najlepsze :)
    • Z cyklu: Śpiewnik pielgrzyma     Na sto trzydzieści jeden   Chodź ze mną Zabiorę Cię w podróż   Chodź ze mną Póki czas   Dwóch wędrowców Co chcą poznać świat   Dwóch wędrowców Co chcą poznać świata smak   Poczuć zimny wiatr na twarzy Sprawdzić jak się słońce żarzy   Zakochać się w nieznajomej Wspomnienia mieć miłe po niej   Zarobić trochę pieniędzy Aby nie umrzeć dziś z nędzy   Z przyjacielem kraść konie Bo z przyjacielem się nie tonie   Kochać, płakać, cieszyć się Tego chce wędrowiec we mnie   Iść i nie martwić się o jutro Nie potrzebne mi jest futro   I złote naszyjniki Wolę drewniane koraliki   Chodź zabiorę w podróż Cię Tam gdzie dni ciągną się   Tam gdzie słońce nie zachodzi I wszyscy są duchem młodzi   Chodź zabiorę w podróż Cię Tam gdzie dni ciągną się   Tam gdzie słońce nie zachodzi I wszyscy są duchem młodzi                 //Marcin z Frysztaka           Piszę opowieści, dialogi i wiersze   Wszystkie moje książki           Za darmo Znajdziesz na stronie:          wilusz.org  
    • Spójrz. Ten deszcz padał w 1954. I pada dalej. Dalej. Ten deszcz. Albowiem deszcz…   Nocne ulice miasta w żółtawych aureolach latarń. Migający neon. Bar dla samotnych ze znudzoną obsługą w brudnych  kitlach. Ktoś siedzi za szybą.   Pochylony nad talerzem owsianki czy kaszy mannej podlanej owocowym sokiem.   Nie wiem. Twarz skryta w dłoniach. Zgarbiony profil. Wytarta, szara marynarka…   Lśniące kocie łby…     Sunie powoli zgrzytający tramwaj, strzelając iskrami z pantografu.   Powiedz mi. Jak długo już cię nie ma?   Skąd?   Od kogo to bijące, nagłe cierpienie?   Milczysz…   Wiem. Nie jest lekko .   W kaskadach powietrza aerozol drobinek wody. Rozpryskują się na twoich wargach i rzęsach…   Skapują z gzymsów krople ciężkie jak niebo. Jak cała bez ciebie wieczność.    Przykładam ucho do rynny. A w niej jakieś kołatania, wiry strumieni.   Pochylone słupy latarń nad trotuarem. Porozwieszane sznury prądu od jednej do drugiej.   I znowu od drugiej do następnej…     Kołtuny. Supły… Szmaty…   Samochód tapla się w kałużach pełnych wody.   Księżyc uśmiecha się do mnie.   Nie. To nie księżyc, tylko globus biura podróży na dachu jakiejś kamienicy.   Przechylony…   Przejdę pod nim.   Przechodzę. Niech spadnie i zmiażdży…   W antykwariacie kurz na witrynie. Na blacie. Na okładkach książek…   Obok precjoza. Muszelki. Żaglowiec w butelce.   Wydłubana w korze maska czarownika.   Chiński cesarz budowniczy. Wypchany słowik zapomniany na półce.   Kto tu jest? Czy jest tu kto?   Przykładam twarz do zimnej szyby, wypatrując najmniejszego szczegółu wśród mżących pikseli samotności…   Lecz jedynie wiatr targa połami dziurawego płaszcza a wraz z nim szumi w uszach piskliwa cisza.…   A więc nie ma tu ciebie. I nigdy nie było…   Za płotem szeleszczą płachty folii na placu budowy.  I tarmoszą się nisko przy wilgotnych grudach rozkopanej ziemi.   Ze zmory. Te widma ze snu udręczone cierpieniem.   Szpalty fruwających gazet niczym łopoczące ptaki lepiące się do skroni…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-18)      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...