Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Mój miły


Rekomendowane odpowiedzi

Mój miły,

każda minuta bez Ciebie to udręka,

jak to dobrze że w tym samym mieście mieszkasz.

Uwielbiam jak mnie przytulasz,

całujesz na dobranoc.

Jak zostajesz,

wiem nie może być tak codziennie.

Musimy się rozstawać nim świt nadejdzie.

Gdy splatamy swoje dłonie w jedną całość.

Wiem że na drugi dzień będzie mi tego brakowało.

Lecz godziny szybko lecą,

pragnę Cię zobaczyć w dzień i w nocy.

Mam wielką nadzieję,

że ta miłość nigdy się nie skończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie bardzo wypada mi

się wtryniać z buciorami w intymność,

ale raczej nie po to się publikuje,

żeby nie wiedzieć, co publiczność myśli,

więc napiszę, jakie mam wrażenia po lekturze.

 

Napisane zgrabnie i sensownie, ale...

w moim prywatnym odczuciu jest to mało poetyckie.

 

Może jako wyznanie dla ukochanego by uszło,

ale brakuje mi tu iskierki, która poruszyłaby moją wyobraźnię i wywarła na mnie wrażenie.

 

Sorry, to póki co jedynie mój odbiór,

jak widzisz niepodzielany przez wszystkich :))

 

Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Racja.

Przymierzałem się co by tu zmienić, ale poddaję

się.

Wiersz można pisać pod wpływem emocji,

ale te emocje powinny wsiąkać w metafory,

niedomówienia, zawirowania, nawroty, zawieszenia, etc.

Proszę popracować,

życzę wytrwałości

i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iwo, wg mnie, najważniejsze to uchwycić uczucie, ale jego podanie wymaga już oprawy. Ja nie jestem ekspertką od poezji, często moje wiersze (jeśli w ogóle powstają) mają wiele usterek, jednak myślę, ze robię postępy, czego i Tobie życzę. 

Jeszcze jedno. W wierszu nie powinno się pisać zaimków typu "cię" wielką literą, choć wiem, ze użyłaś jej ze względu na szacunek do bliskiej Ci osoby. Pozdrawiam. Justyna A. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mój miły,                                                                                                              Mój miły

każda minuta bez Ciebie to udręka,                                                               czas bez ciebie moją udręką

jak to dobrze że w tym samym mieście mieszkasz.                                   dobrze, że jesteś  blisko,

Uwielbiam jak mnie przytulasz,                                                                      abyś, gdy wyciągnę moje ręce

całujesz na dobranoc.                                                                                      przytulił mnie i pocałował

                                                                                                                             przed samotnego snu męką.

 

 

Po lekturze Twojego tekstu myślę, że powinnaś pisać bardziej zwięźle, nie nazywając wszystkiego i dokładnie opisując. 

Wiersz tak jak przepisy prawa musi mieć w sobie cechy abstrakcji.

Pozdrawiam :-)

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jak zostajesz,                                                                                                       Czasu nam dane tak niewiele,

wiem nie może być tak codziennie.                                                                  świt czułości naszych złodziejem,

Musimy się rozstawać nim świt nadejdzie.                                                     gdy jeszcze tulisz moje dłonie,

Gdy splatamy swoje dłonie w jedną całość.                                                    już tęsknie patrząc w oczy twoje.

Wiem że na drugi dzień będzie mi tego brakowało.                                       Niech te bez Ciebie chwile miną,

Lecz godziny szybko lecą,                                                                                   by twój czas już przy moim płynął.

pragnę Cię zobaczyć w dzień i w nocy.                                                            Jest gorącym moim pragnieniem,

Mam wielką nadzieję,                                                                                          by tak dane  nam dni i noce

że ta miłość nigdy się nie skończy.                                                                   były tym co nieskończone.

 

Tak na szybko :)

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest tylko i wyłącznie Twój wiersz.

To co napisałem to tylko komentarz, totalnego amatora.

Bo wydawało mi się, że w Twoim wierszu brak troszkę abstrakcji.

W mojej skromnej opinii mówiąc o czasie niekoniecznie trzeba mówić o minutach i godzinach.

W moim komentarzu chciałem to tylko zobrazować...

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Rozpalona w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozpalonej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  rozgorączkowanego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...