Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Miłości cztery pory roku


Polman

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Miłości cztery pory roku

 

Liście jesienne spadły na słowa rozstania

chowając  głęboko w złocistej żałobie

resztki słonecznych letnich promieni.

A nad głowami huczą złowieszczo,

żarłoczne sępy, zimowe podmuchy,

by roznieść po polach, zamienić w czerń

wszystko, co w szlachetne ubrane było kolory.

 

Szarość swym smutkiem ran świeżych dotyka,

aż bieli czystość  opatrzy ból oczu naszych

a otulone ciszą zasną niespełnione pragnienia.

Gdy już wraz z bólem odejdą wspomnienia,

Bóg czasu tchnieniem wiosny sprawić to może,

aby pragnienie nowe o twarzy tak cudnej

znów wszystko ubrało w szlachetne kolory.

 

I tak oto, gdy jesteśmy znów wolni od winy,

los staje przed nami, jak lato z darami hojnymi,

nie patrząc, czy żeśmy z panów czy tylko sługami,

ale czy jak podano nam to przed wieloma wiekami,

czy naszą wolą szczerą i zasługą jest, że nasza:

 

                              Miłość

             cierpliwa jest, łaskawa jest.

                   Miłość nie zazdrości,

                    nie szuka poklasku,

                    nie unosi się pychą;

                    nie jest bezwstydna,

                       nie szuka swego,

                  nie unosi się gniewem,

                     nie pamięta złego;

                         nie cieszy się

                   z niesprawiedliwości,

                    lecz współweseli się

                            z prawdą.

                       Wszystko znosi,

                    wszystkiemu wierzy,

          we wszystkim pokłada nadzieję,

                   wszystko przetrzyma.

               Miłość nigdy nie ustaje…

 

by obdarzyć nas na dzień każdy takimi darami,

byśmy mogli żyć szczęśliwi długimi latami.

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polmanie, ładne porównanie różnych faz miłości do pór roku.

Ale z tym się nie zgodzę:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Niestety to tylko pobożne życzenia.

Tak naprawdę zawsze jesteśmy ludźmi, którzy są niedoskonali, mają wady, zachowują się czasem niewłaściwie, czasem dają się ponieść złości, zazdrości, instynktom, czasem są zaślepieni urażoną ambicją i dumą... I mają określoną wytrzymałość - miłość wiele wybacza, ale jednak nie wszystko. Tak więc podobne maksymy - to puste słowa.

Miłość trzeba szanować, dbać o nią, troszczyć się o uczucia kochanych ludzi, liczyć się z ich potrzebami, z ich prośbami, z ich zdaniem - być dla nich dobrymi, jak tylko umiemy. Inaczej bardzo łatwo zepsuć miłość, zniszczyć ją. To nie jest manna z nieba - miłość cały czas tworzą ludzie, a kiedy przestają ją tworzyć, to ona od razu umiera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę zerknąć na sens tego fragmentu:

 ...

 

los staje przed nami, jak lato z darami hojnymi,

nie patrząc, czy żeśmy z panów czy tylko sługami,

ale czy jak podano nam to przed wieloma wiekami,

czy naszą wolą szczerą i zasługą jest, że nasza:

 

                              Miłość

             cierpliwa jest, łaskawa jest.

                                 ...

               Miłość nigdy nie ustaje…

 

by obdarzyć nas na dzień każdy takimi darami,

byśmy mogli żyć szczęśliwi długimi latami.

 

W liście św. Pawła podane jest co ogólnie cechuje miłość.

W moim tekście piszę, że warunkiem tego, aby miłość dała nam swoje dary, jest aby miłość od mojej strony była taka, jak ta opisana  w wierszu.

To jest zupełnie odwrócona logika do logiki słów św. Pawła.

I to jest przesłanie mojego wiersza:

musimy się starać, by kochać naszą miłość :-)

Dziękuje za miłe słowa o porównaniu faz miłości do pór roku.

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...