Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

podróż sentymentalna?


Jacek_Suchowicz

Rekomendowane odpowiedzi

Zanim wstawię kolejny nowy tekst mam prośbę: Już kolejna osoba mówi mi, że nie ma sensu pisać takich tekstów. Lepiej wydobyć problemy i z każdego stworzyć oddzielny wiersz. A ten tekst to materiał na dobrą obyczajową beletrystykę. Co Wy na to:

 

Zabiorę ciebie w podróż; niezwykłą, niecodzienną,
gdzie myśli cichych modrych nie dotknie zła bezsenność
a marzeń tych najskrytszych, daję ci święte słowo,
podstępny wąż nie zniszczy sczezł ze zmiażdżoną głową.
Drogą pośród kolorów, gdzie chowa się zwyczajność,
lecz mimo wszystko w podróż – w podróż sentymentalną.

Rozcięłaś wrzaskiem przestrzeń, choć były; fochy, zgrzyty.
Na przekór wszystkim jesteś. A ja już byłem przy tym.
Widziałem czułe słowa, jak umierały w krzyku,
ginęło gdzieś w przestworzach kwilące mamo przytul
a potrzeb niemowlaka przy wódce nic nie zliczy
i słońce się nie śmieje lecz płacze wraz z księżycem.

Przedszkole całe w sińcach, bo strach mieszkaniem trzęsie,
znów rany obmywają matczyne drżące ręce.
Gdy wraca zły – to bije, gdy dobry – niech do licha,
na mamie poleguje a potem cię dotyka.
Aż raz błysnęła wściekłość, nóż zmienił wiele znaczeń.
Nie umiał nikt powiedzieć: „mamusi nie zobaczysz”.

Wokoło chłód przedmiotów, samotność łzawi oczy,
ponury jest dom dziecka lecz zwrotem los zaskoczył.
Już przyszła jakaś para; pogodna, bardzo miła,
na święta wzięli zaraz – moc życzeń się ziściła.
Choć w szkole sypią szóstki, talentem skrzy natura,
zawistne szepty słyszysz, żeś gorsza bo z bidula.

Dorastasz pełna wdzięku otwierasz życia strony
a pragnień świat dziewczęcych zamknięty niespełniony.
Marzyłaś o chłopaku co stworzy cichą przystań,
lecz drań się napatoczył, bezwzględnie wykorzystał.
Kompleksy zżarły myśli i o mnie nawet nie wiesz,
wyśmiejesz tych co mówią: że Jezus kocha ciebie.

Zaś ludzi nienawidzisz za wszystkie mroczne sprawy.
„Uczynni” pomagają – za darmo pierwsze dragi.
Rytm chwil nieujarzmionych kolejne działki tworzą,
pracujesz na ulicy, by wstrzyknąć złudną błogość.
Chcesz zabić się z rozpaczy. bo szatan zabrał wszystko,
zdążyli udaremnić – psycholog z egzorcystą.

Ten chłopak wyleczony, dla ciebie; miły, czuły.
Psychiatryk dusze złączył. Nie mogłaś mu nie ulec.
Gdzieś praca się znalazła i wynajęty kącik,
zatarła przeszłość pamięć. żyjecie od początku.
A miłość jak ta róża kolejne chyli płatki.
Oboje pracujecie, by wam się działo łatwiej.

Powracasz, niczym wielbłąd, przechodzisz na zielonym
pisk opon zgrzyt hamulców, coś rzuca w lewą stronę.
Ten ból niesamowity – urwany krzyk do nieba.
Cierpienie znika migiem. Mamę i mnie dostrzegasz.
Zakupy wyleciały i nikt ich nie pozbiera,
z ostrym wyrzutem patrzysz: dlaczego tu i teraz?

Nie wiem – przed nami podróż niezwykła niecodzienna,
gdzie myśli cichych modrych nie dotknie zła bezsenność.
a marzeń tych najskrytszych, daję ci święte słowo,
podstępny wąż nie zniszczy sczezł ze zmiażdżoną głową.
Drogą pośród kolorów gdzie chowa się zwyczajność,
lecz mimo wszystko w podróż – w podróż sentymentalną.

 

 

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam  już dłuższe teksty wierszowane ;)

A tak poważnie - rzeczywiście jest sporo materiału  na coś większego. Tego jednak nie skreślałabym, mnie się podoba.

Nie powiem... wymaga skupienia ale czyta się  jednym tchem prawie jak dobry kryminał.

Jeśli dotknęło Cię porównanie - wybacz.

 

Miłego dnia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba się sama prawda życiowa.

To nasza jest codzienność, czas życia się przelewa

i kiedy jedno więdnie to drugie już dojrzewa

by biegnąć krętą ścieżką gdzie nowe i nieznane

być może ludzkie losy są z góry zapisane

Życie jest tak stworzone i szybko nam ucieka

co jest po drugiej stronie? Nie wiemy co nas czeka.

Z pozdrowieniem:)

Edytowane przez Bolesław_Pączyński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D.d.Jacku,

chyba pisałeś w wielkim pośpiechu, lub może długość wiersza sprawiła, że są niedoróbki w iner. / ale może to nieistotne(?)/. W każdym razie i na pewno, przed sczezł postawiłbym myślnik. Cały wiersz zostawiłbym w całości  /przywodzi trochę na myśl Autobiografię G. Markowskiego /. Nie podoba mi się tylko złożenie:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W mojej wersji:

lecz mimo wszystko w podróż,  na wskroś sentymentalną.

 

Pozdrawiam.

s

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

nie dotknęło - jesteś miła -

umieściłem to bo sam mam wiele wątpliwości

usłyszałem że wiersze nie mogą być za długie (cyt Ali)

no tak jak się czyta powieści wielowątkowe a po za tym dziękuję za pochwałę narracji

Dzięki i pozdrawiam Jacek:)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się podoba - to jest ballada o całym życiu, które od początku do końca było nieudane i skazane na wszelkie niepowodzenia. Każdemu się przytrafiają życiowe rozczarowania i zawody, ale osoba, która nigdy nie była przez nikogo kochana i dla nikogo ważna, ma głębokie kompleksy i odbiera takie "przygody" jak kolejne dowody na to, że nie jest nic warta, a ludzie nie są zdolni do żadnych głębszych uczuć. I na ogół takie podejście do życia kończy się tragedią. Bo tacy ludzie mają przytępiony instynkt samozachowawczy.

Oryginalne jest to, że podmiotem mówiącym jest w wierszu Jezus. Dla mnie jest to metafora mówiąca, że śmierć jest wybawieniem dla kogoś takiego. (Może tak jest, aczkolwiek ja jednak mam nadzieję, że dobry psycholog/psychiatra potrafi pomóc takim ludziom i że właśnie on bywa tu wybawieniem).

Fajnie spiąłeś wiersz w klamrę strof o podróży sentymentalnej, z których każda znaczy co innego na początku i na końcu wiersza.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku, 

Twój komentarz, że Anioł Stróż jest narratorem - rozświetlił mi odbiór (może mniej uważnie się wczytałam).
Zdecydowanie jestem za zostawieniem całości. Tworzy się z tego film, z kilkoma scenami. Motyw znany, ale ładnie ubrany.

Według mnie - nie ma co szatkować na mniejszości, kolejne scenki czy pogłębianie tematu. Ucieknie perspektywa i ciągłość historii.

Wiersz mi się podoba, słowa płyną, zostają przed oczami obrazy. 

bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku dużo pracy kosztował ten wiersz, tak sądzę. Pełen wspomnień, dobro , zło - życie. Jestem pełna podziwu dla wprawnosci pióra Twojego. Mnie szczególnie uderzyły wersy:

"

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

wiesz dlaczego? Też miałam podobny wypadek, niestety nikogo nie dostrzegałam u"Ten ból niesamowity - urwany krzyk do nieba. (...) dlaczego tu i teraz?' , dlatego pominęłam w cytacie "Mamę i mnie dostrzegasz" przepraszam. 

Pozdrawiam, pełna szacunku dla Twojej twórczości - Justyna. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jak piszesz że dużo pracy mnie kosztował ten wiersz to przerażasz . Czyżby tę pracę było widać, bo nie ukrywam, że czytając na portalu różne teksty dość często dostrzegam to staranie się autora.

Justynko to dobrze, że nikogo nie zobaczyłaś i właśnie dlatego  możesz być z nami i dalej pisać :))

Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, widać, a czy to źle?    ;)))   Ja nie "owijam w bawełnę", cenię szczerość, tylko delikatnie wypowiedzianą. Pozdr. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Skoro zabił samochód, to gdzie był wtedy Anioł Stróż?  I po co komu taki Stróż, który pozwala zabić? ;)))

Nie, właśnie to mi się nie klei. Odczytałam sytuację liryczną jako zabranie nieszczęśliwej, "niepotrzebnej" na tym świecie dziewczyny przez Boga "w podróż sentymentalną", czyli do nieba (do lepszego świata). To jest dla mnie logiczne. I naprawdę czytam ze zrozumieniem, Jacek, nie musisz być złośliwy.

Natomiast Anioł Stróż nie jest tu sobą, wypada ze swojej roli. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...