Na krzyżu bieli ciała jej chcę spędzać każdy z moich snów,
z wilgotnych warg do słodkich ust przenosić wyuzdania smak.
W udanym strachu oczu łez wyczytać przejmujący żar
i czekać aż jej smukła dłoń przywoła mnie w perwersji świat.
Jak wtedy gdy błagała mnie o czerwień mojej wrzącej krwi,
a w zamian raniąc ciało swe uczyła jak oswajać ból.
Chcę czekać przełamując wstyd na pierwszy przepowiedni akt
gdzie w celi opłakując los Danae wie, że zdławię lęk.
Znam dobrze rolę którą gram i każde z moich ciepłych słów
okryje złotem kwiat jej ud a wtedy zadrży pierwszy raz.
I wiem, że gdy odwróci się, znów stanę na rozstaju dróg
a ona miękko powie mi bym wybrał tę którą chcę iść.
Udając dobroć duszy mej chcę jeszcze raz zawahać sie,
gdy w szale i u kresu sił powtórzy twardo – Uderz mnie!
Na listę chorych pragnień jej dopisać swoich marzeń cel,
i wiedząc, że spełnimy je, wymuszać co raz więcej zła.
Za każdy w piekła czeluść krok nagroda będzie czekać mnie,
jak wtedy kiedy przyszła z nią i rzekła - Teraz patrzeć chcę.
Obiecać zawsze chciałem Ci, że kiedyś przyjdę razem z nim,
i dając mej wdzięczności dar niepewnie powiem – Patrzę ja.
Wiem, tego nie zrozumie ten, kto nigdy nie zapragnął iść
w przepastną otchłań bólu zdrad, zazdrości pijąc własne łzy.
W dotyku obcym ciało twe zatoczy lędźwi złudny krąg,
a oczy twe śledzące mnie powiedzą wszystko czego chcę.
Przepraszam, że nie było mnie w największej pustce twoich dni,
odwagą jaką dałaś mi zdradziłem zapach włosów twych.
Białego ciała twego krzyż na drzazgi porwał podły czas,
gdy oczy twe, kolorów dwóch, brutalnie zamknął śmierci krzyk.
A wszystko co zdarzyło się na zawsze będzie w moim śnie,
jak głosu twego słodki wdzięk – Pokochaj mnie, pokochaj mnie.