Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

na podwórku


Jacek_Suchowicz

Rekomendowane odpowiedzi

wszelkie podobieństwo roślin zwierząt do jakiejkolwiek sytuacji jest zupełnie przypadkowe

 

muszę stwierdzić ze łzą w oku

że się szarogęsi kocur

fakt podwórko jest ubogie

nie ma drobiu a to szkodzi

 

nie ma kurek gęsi kaczek

co rozdziobią każdy kwiatek

rozpracują skomentują

że nic dodać i nic ująć

 

brak koguta co by rządził

lecz jest Azor czy bez jąder

bo gdy coś wymruczy kocur

Azor zaraz zrobić gotów

 

już w rabatach ruch uczynił

krzewy niskie z wysokimi

wziął wymieszał powstał melanż

kto to poukłada teraz

 

kto wyłuska kwiatek śliczny

pośród „kwiatów hermetycznych”

tych zamkniętych dla prostaków

ech to chyba „znaki czasu”

 

delikatna lilii postać

żółcień przy niej mniszek rozlał

kwitną pięknie wszystkie kwiaty

mnóstwo pięknych jest inaczej

 

myśl wysnuję nikt nie zgadnie

Azor bardzo jest poprawny

ważna jest urawniłowka

nie przeszkadza może zostać

 

 

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

Co tak bardzo boli?

Trzeba było wcześniej pisać takie rymowanki jak portal był rujnowany. Tylko, że Krzywak trzymał za mordę i na takie fanaberie by nie pozwolił. Jak kogoś trzymano za uzdę krótko przy pysku, to jak trafił się ktoś z taktem i kulturalny, to może jest bez jaj?

Trzeba było wznosić lament jak te kurki, gęsi, kaczki udawały się na emigrację. Jest dział, w którym można napisać co się nie podoba.

Wygodniej obsrywać po cichu kogo się da z niewinną minką?

Od czasu jak założyłem tutaj powtórnie konto nie schodzę z czołówki w rankingu. To boli?

Nie ukradłem tego i nie dostałem w spadku od bogatej cioci, ale zapracowałem na to ciężko, poświęcając temu portalowi masę czasu.

A z wymruczeń były jak na razie dwa - zostawić jeden dział na wiersze  gotowe, zamiast trzech i zwiększyć ramkę na publikacje na każdej stronie, aby nasze wiersze dłużej były na widoku. 

I będę miał jeszcze trzecie wymruczenie - aby sprawić, że tytuł wytrawnego poety zobowiązuje i do kultury przekazu, i do jakiegoś namacalnego poziomu. Co to za wytrawny poeta, co nie potrafi postawić przecinków w zdaniu?

Edytowane przez kot szarobury (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

1. mnie nic nie boli  - lecz trochę  żal starej dobrej formy ale może nowa jest lepsza (ale co jest lepsze: czy  to co jest dobre , czy to  co jest lepsze  - problem filozoficzny)

2. jako treść przekazu forma podwórka a  zwierzaki mogę kreować różnie w przeciwieństwie do prawdziwych postaci których nie obrażam

3. kurki gęsi i kaczki z jakiegoś powodu wyemigrowały - ale myślę, że stopniowo będą wracać i już się pojawiają

4."Wygodniej obsrywać po cichu kogo się da" - czy to jest od razu obsrywanie (kultura komentowania) szpileczka satyry i duma obrażona - balonik pękł

5. "Od czasu jak założyłem tutaj powtórnie konto nie schodzę z czołówki w rankingu. To boli?"  Ja nigdy o żadne punkty się nie upominałem ( czy one nie są wskaźnikiem umiejętności - mam zastrzeżenia ) - popularności z pewnością tak - a to ostatnia rzecz, o którą zabiegam

6. tutaj sam o sobie ktoś napisał, że stosuje "metafory hermetyczne" - w tej sytuacji ja jestem tylko prostakiem

7. odnośnie ramki popieram - racica słuszna - wymruczenie

8. a jeżeli oceniamy po przecinkach to rzeczywiście  jestem grafomanem - wrodzone lenistwo

9. nigdzie nie napisałem, że Azor jest bez jaj - bo wiele razy ikrę wykazał ale to temat na  dalsze relacje podwórkowe

10. to że lubię satyrę i zabawy rymiczno-rytmiczne mogę tu kogoś drażnić  - trudno

a jednak może :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Drogi Jacku, nikt z nas się o to nie ubiega, ale każdy, kto powie, że mu na tym zupełnie nie zależy, to zwykły blagier.

Te lajki nie świadczą zapewne o geniuszu literackim ich posiadacza, ale będąc - jak sam Pan napisał  - jakimś wyznacznikiem popularności, z pewnością przyjmowane są przez każdego autora z pewnym zadowoleniem, świadczą bowiem o tym, że to, co wymyślił i napisał komuś się spodobało, a przecież skoro publikujemy nasze wiersze, to po to, aby ktoś je przeczytał i miał na ich temat jakieś zdanie, a jeśli to będzie zdanie dobre, to mamy to zlekceważyć?  No, bez jaj!

 

A jeśli o twój wiersz chodzi - cóż, nie zgadzam się z jego wymową, a co do formy to wydaje mi się, że akurat satyra wymaga interpunkcji, a tłumaczenie się lenistwem to trochę zasłona dymna.

 

Co do Azora bez jaj, to może nie wprost, ale tylko bardzo głupi by nie zrozumiał, a chyba nie sądzisz, że tutaj tacy są.

Pozdrawiam

AD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

jeśli u Ciebie jest zadowolenie z lajków to proszę bardzo :))

ciągle słyszę od tych dobrze piszących, że publikować w internecie to udostępnianie pomysłów. Ja nie uważam abym tak dobrze pisał, że tylko do szuflady a potem do druku. Może kiedyś do tego dojdę, a teraz pisanie jest zabawą z dystansem do samego siebie i innych.

Jeszcze raz powtarzam: nigdzie nie napisałem, że Azor jest bez jaj

ps. rola interpunkcji w wierszach satyrycznych - temat na pracę doktorską

Pozdrawiam;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nożyce się odezwały po uderzeniu w stół przez Szaroburego. :)))

Jacek, racz zauważyć, że tutaj więcej osób głosowało za zlikwidowaniem segregacji poetów na lepszych i gorszych. Ja też byłam i jestem za tym. Nawet napisałam to Mateuszowi, kiedy uprzejmie zaproponował mi nagrodę w postaci awansu do Wprawnych - bo chociaż miło mi było i poczułam się nagrodzona już przez samą tę propozycję, to jednak naprawdę mi nie zależy na takim awansie.

A co do jaj i jąder - wyjaśnij mi, proszę, jaka jest różnica? Bom baba i czegoś nie rozumiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mogę Cie zapewnić, że na pewno się nimi nie martwię, a tym bardziej ich nie lekceważę. Ale są też tacy, którzy posiadaczy tych lajków uważają za gorszy sort parających się pisaniem. Bywają autorzy wierszy, którzy uważają, że im mniej osób je zrozumie, tym są lepsze ;)

Ja tez nie mam ciśnienia na druk. Niektóre moje wiersze ukazały się drukiem jedynie w antologiach portali, na których się udzielałem. Ja też pisze dla zabawy i odprężenia od spraw codziennych.

 

Jacku, chcesz na przekonać, że poezja czy satyra mają coś wspólnego z dosłownością?

 

Pozdrawiam

AD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się podoba i forma i treść  tego wiersza.  Nie rozumiem tylko dlaczego taki hałas wokół , przecież to samo życie :)

Na tego rodzaju forach każdy kto pisze dla rozrywki jest blagierem bo chce być oceniany i sam się pod pręgierzem ustawia. Źle jest tylko wtedy, kiedy  jest źle oceniany ale i te oceny nie  są miarodajne bo gołym okiem widać jak podzielone jest to forum.

 

Wystarczy jedna negatywna opinia i grad TWA spada na głowę komentatora wynosząc pod niebiosa autora i odwrotnie jedna pozytywna a komentator bez suchej nitki i negatywnych opinii za nim  łańcuszek.

Tak naprawdę trudno ocenić co jest dobre a co złe, więc może poprzestańmy na tym że "nie to jest ładne co  ładne ale co się komu podoba". :)

Bierzmy zatem swoje zabawki  i wracajmy do zabawy, lepmy swoje babeczki mniej lub bardziej urodziwe nie wywijając łopateczkami na lewo i prawo bo łatwo zrobić komuś krzywdę.

 

Pozdrawiam ciepło wszystkich forumowiczów :)

 

P.S.

Już dawno temu  postulowałam żeby utworzyć dział AWANGARDA   i niech awangarda zamieszcza tam swoje utwory. :)

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście, że pisze dla rozrywki i odprężenia i zupełnie z tych samych powodów gram na klawiszach ( i lubię, jak zona tego słucha), a publikując wiersze na forum automatycznie poddaję się ocenie, bo co za przyjemność trzymać wszystko w szufladzie. Blagierem byłbym wtedy, gdybym twierdził, że opinie są mi kompletnie obojętne. aczkolwiek nie traktuje ich jako cel mojego pisania.

 

Chyba nieco przesadzasz Bożenko. Owszem, są osoby, których nie znam osobiście, nie mam pojęcia ani kim, ani skąd są, ale ich sposób pisania mi odpowiada, podoba mi się i te osoby częściej oceniam pozytywnie, czy aby na pewno jest to TWA?

A utwory oceniam nie patrząc na to, jak je ktoś inny ocenił. Wiele innych osób robi dokładnie tak samo. Owszem, w ten sposób tworzą się pewne grupy osób o podobnej wrażliwości, lubiące podobny sposób pisania, ale określaniem ich mianem TWA to chyba spora przesada.

Nie wmówisz mi Bożenko, że wszystkich na forum jednakowo lubisz i cenisz ;)

 

Aha, a kto będzie decydował, kto jest awangardą, bo jeżeli sami forumowicze, to wkrótce będzie wyłącznie awangarda. ;)

 

Pozdrawiam :)

AD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bożenko:

awangarda wyłoni się sama

pisząc teksty super hermetyczne

metaforą chcąc zęby połamać

i nie ważne czy piękne czy śliczne

 

same myśli obecnie istotą

kompozycję za piecem schować

trzeba słowa spaskudzić zabłocić

bez wyjątku się musi podobać

:))

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeszcze trochę a będzie to miejsce tylko dla jasnowidzów i wróżów :)

 

P.S.

Obawiam się, że z powodu wycieczek osobistych ten wierszyk zniknie więc moje przemyślenia na temat podwórka w odrębnym temacie :)

Pozdrawiam ciepło :)

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mam spokój, spokój na który zarobiłem tymi miesiącami z Tobą, cudownymi, pięknymi, najgorszymi, brudnymi. Nie muszę kłamać, uciekać ani ranić, nic nie muszę. Głowa żyje, ciało umarło, nie potrzebuję go już. Było tylko dla ciebie, ona też już go nie ma, jestem tylko swój, niczyj, każdej, żadnej? Nieważne! Pracuję, oddycham, nudzę się i nawet nie wspominam tej intensywności pachnącej potem, krwią i strachem przed samym sobą uszczęśliwiającym cię tak łatwo, za łatwo. Czy faktycznie łatwo? Na pewno łatwiej. Nie było kwiatów, idiotycznych randek, trzymania się za ręce i kłódek zapinanych na mostach. Nie było zazdrości, nie było obawy, że odejdziesz. Tak nie było łatwiej, było bardzo łatwo.   Władza jest łatwa. Szczególnie dana a nie zdobyta. Jeśli ktoś daje ci władzę nad sobą to wiesz, że jest słaby i bezbronny – wyrafinowany może. Cokolwiek zrobisz i tak wróci i poprosi o więcej. Ty nie wracałaś bo nie uciekałaś. Byłaś i prosiłaś o więcej, co raz więcej wszystkiego co złe, gorszące, brudne – uszczęśliwiające, wywołujące twój uśmiech i radość, chorą radość. Ja uciekłem, nieważne.   Tak, czasem myślę o tobie, często nawet ale bardziej z ciekawości co u ciebie, gdzie pracujesz teraz, czy masz kogoś? Normalna ciekawość nic więcej. Czyste powietrze jest wspaniałe. Nie okleja nie otumania, nie wdziera się swoim jadem w nozdrza a delikatnie napełnia płuca i pozwala myśleć o zwykłych rzeczach. Co w telewizji, jaki był wynik meczu. Kebab czy chińczyk a może bar mleczny? Nieważne. A może właśnie ważne? Płynę. Wracam z lunchu, jeszcze kilka godzin wśród tych ludzi i do domu. Jest piątek a potem dwa dni przed telewizorem, może rower, może? Zobaczymy. Wchodzę do windy, jadę na górę... jakoś wolniej niż zwykle, może mi się zdaje. Nie zdaje mi się, na pewno wolniej i jakoś duszno, nie miło, lepko... czuje niepokój, strach... Skąd taka zmiana? Podświadoma reakcja na coś co mnie czeka... zapomniałem o jakimś terminie? Chyba nie, dziś nic nie mam, na pewno nic nie mam. Nieważne.   Drzwi się rozsuwają, powoli wszystko jest jeszcze wolniej. Wychodzę, dwa kroki, trzy, pięć, dziesięć. Skręcam w korytarz... ramię i tułów skręcają, obrót bioder, krok nadaje kierunek w lewo, ale głowa nadal jest wyprostowana. Wzrok powoli podażą po ścianie aby razem z głową dogonić resztę ciała. Dogonił. Świat staje w miejscu... Na końcu korytarza stoisz Ty. Dlaczego mi to robisz, po co tu przyszłaś? Odwracasz głowę w moją stronę, uśmiechasz się do mnie. Uśmiechasz, ale inaczej, zwyczajnie, ludzko, przyjacielsko. Dziwne, bardzo dziwne. Mam dwie sekundy, żeby udać, że o czymś zapomniałem i odwrócić się, odejść. Dwie sekundy to dużo, bardzo dużo – mało, za mało! Trafiam wzrokiem na twój wzrok. Wszystko wokoło rusza w normalnym tempie, wraca do normy.   Ale nie we mnie, płonę, widzę wszystko co było między nami. Czuję twój smak, zapach, dotyk. Mam w ustach twoją ślinę, twoją krew twój oddech i pot. Wszystko wraca. Nie chcę tego, to nie może powrócić, tego nie ma, to jest już nie moje... Moje, tylko moje, nasze, cudowne złe i wspaniałe! Chcę tego pragnę. Rzuć się na mnie tu przy wszystkich. Zgwałć mnie całą sobą, wyryj mi na twarzy krwawe bruzdy, miej mnie całego. Pozwól mi się uderzyć, raz drugi pozwól mi być Bogiem raz jeszcze!   Nałóg, jesteś jak nałóg, samo-wytwarzający się narkotyk w moich żyłach. To wszystko co się właśnie stało, zwolniony czas, brak oddechu i lęk... teraz już wiem, że to reakcja na twoja bliskość. Wróciłaś w mój krwiobieg, płyniesz we mnie, ożywiasz moje martwe ciało. Ja żyję, umieram ze strachu ale żyję. Widzę cie co raz bliżej i bliżej. Pamiętasz ten moment, prawda?   -Cześć, przyszłam po resztę moich dokumentów. Miło cie widzieć, co słychać? -Wszystko dobrze, a co u ciebie? - Pytam ledwo nad sobą panując.   Rozmawiamy o czymś, nie pamiętam o czym, nie zapisywałem w głowie tej rozmowy. Chyba była taka zwykła, normalna jak u zwykłych ludzi. Chyba, bo nic nie pamiętam. Było dziwnie, ty byłaś dziwna, inna. Sportowa bluza, buty, zwykłe spodnie, dziwne. Nie znałem cię takiej. Wyglądałaś inaczej, nadal piękna, niewyobrażalnie piękna. Już nie, bardzo szczupła, a po prostu szczupła, zgrabna idealnie zawsze. Coś się zmieniło, nowy partner, normalna relacja, szczęście rodzinne? Ale ty? No może, raczej nie, ale może? Nieważne.   Uspokoiłem się, zacząłem słyszeć co mówisz i zapamiętywać naszą konwersację.   -O której kończysz? - zapytałaś   -Jak zwykle około piętnastej, jest piątek.   -Super, ja muszę jeszcze tu coś załatwić. Podrzucisz mnie do do domu? Mieszkam tam gdzie mieszkałam.   -Tak nie ma sprawy, jasne.   -Super to lecę do kadr.   Pocałowałaś mnie w policzek i poszłaś w stronę biur jakby nigdy nic. To było takie zwykłe, takie ludzkie, normalne. Nudne w chuj! Nie nasze, nie twoje. Nie ma już nas, wiem. Ale taka zmiana w twoim zachowaniu, podejściu do świata, co to ma być?   Do końca dnia miałem jeszcze 2 godziny ale były to najgorsze godziny. Godziny kombinowania, wyobrażania sobie różnych scenariuszy. No ok, możemy być kolegami, znajomymi, przyjaciółmi chyba dam radę. Nie no jak dam radę? Czuje już te boską władzę, uśpioną - nie pewną nowej sytuacji, ale dawka ciebie już jest we mnie. Ja już czuje twoje białe uda zaciśnięte na mnie tak jak kiedyś, smak twoich stóp w moich ustach, ślizgam się po twoich mokrych ostrych piersiach, władam każdym twoim gestem, jesteś moja jak kiedyś. Ja wróciłem, wróciłem kurwa!!!   Przez całą drogę, gdy odwoziłem cię do domu, wiedziałaś już co zrobiłaś pojawiając się po tych 7 miesiącach. Wiedziałaś i z każdą minutą byłaś bardziej dumna i triumfowałaś jak kiedyś. Nie zamieniliśmy ani słowa. Po co, nie trzeba, nie warto. Niech zwykli ludzie marnują usta na rozmowę, to nie dla nas to dla nich, tych maluczkich, gorszych. Lepszych może? Nieważne. Pół godziny w samochodzie i cisza, nic tylko twoje uśmiechy, skrywane zagryzanie ust i ten słodki sposób w jaki przebierałaś stopami. Prawie niezauważalnie, dyskretnie - godnie. Zawsze tak robiłaś gdy czekałaś na coś co miało się stać i oboje wiedzieliśmy, że się stanie. Miałaś gotowy scenariusz w głowie. Wiedziałem to, czułem, bałem się i cieszyłem. Wiedziałem, że jakbym się na ciebie rzucił poddałabyś się i zrezygnowała ze swojej gry, ze swojego opracowanego wcześniej scenariusza i zrobiłabyś wszystko czego chcę.   Znowu weszliśmy na nasz dziwny poziom porozumiewania się bez słów, nie wiem do dziś jak to robiliśmy? To była mieszanka zapachów, spojrzeń, gestów, niezauważalnych ruchów... Poczułem to, że wiesz, że nie zepsuję ci zabawy.   Wysiadłaś, mówiąc tylko.   – O dziesiątej będę gotowa, wpadnij.   To już byłaś ty. Układ mięśni twojej twarzy zmienił się, gest dłoni dotykającej mojej ręki spoczywającej na kierownicy – to już byłaś dawna Ty. Emanowałaś słodkim, oblepiającym złem, złem dobra i usprawiedliwieniem grzechu. Moja wiara to znowu Ty. Chód, mimo sportowych butów, spodni i bluzy był już twoim chodem. To były kroki za którymi znowu pójdę w zło i ból, może śmierć. Nie to za dużo, a może nie za dużo...? Nieważne.   Ważne, że świat się znowu ułożył jak kiedyś. Dysonans poznawczy zniknął, mózg znalazł skrót aby się dłużej nie męczyć w tym rozwarstwieniu między moim powracającym uzależnieniem Tobą, a jakąś nową tobą, która nagle się zjawiła. Niby to przypadkiem? Niema nowej ciebie, nie ma przypadków. Niema nowej ciebie, nie ma nowej ciebie! Jest moja wyuzdana Ty, perfidna ale uczciwa, zła, słodka, gorzka, dobra, każda, tamta ale nie nowa.   I znowu jestem ja, wypełzłem, wspiąłem się znowu kilka stopni wyżej, a może spadam, może. Nieważne. Jest ta którą kocham, ale wole władzę dlatego nie umiem jej tego powiedzieć. Ona to wie i kocha mnie jeszcze bardziej na zawsze, aż do końca. Wybacza wszystko, nawet to, że nie umiałem skorzystać z pełni władzy jaką mi dała. Jest mądra wiedziała, że muszę dojrzeć, zrozumieć, ze takiego daru się nie odrzuca i przyszła po mnie gdy uznała, że to teraz, już. Teraz się nie cofnę przed żadną z jej prób bycia najszczęśliwszą na świecie. To się na pewno źle skończy. A może nie? Może wszystko będzie dobrze? Wątpię. Nieważne!   Dziesiąta, jestem punktualnie. Lubię punktualność, ład i porządek, czyste buty i zdrowe zęby, chaos i bród, krew i czystą ładnie złożoną i pachnącą szmatkę do okularów, bez żadnego pyłku, najmniejszego.   Pamiętam, jak wiedząc, że masz być gdzieś punktualnie specjalnie się spóźniałaś aby mnie zirytować i dać mi powód aby cie ukarać. Karą lekką, reprymendą nie słowną, przywołująca do porządku nieposłuszną Ciebie. Klaps, mocniejsze zaciśniecie mych palców na twoim nadgarstku, piękne i chore. Uwielbiałem. Oczywiście musiałaś mnie tego nauczyć, nie wiedziałem od razu, że to gra i nie przywiązywałam do tego uwagi. Pamiętasz?   -Spóźniłam się , nie jesteś zły? -Nie. I tu twoja smutna mina.   -Znów się spóźniłam, nie jesteś zły? -Nie, jest ok. Smutna mina.   -Spóźniłam się 10 min, przepraszam, nie jesteś zły? -Może trochę. Lekki uśmiech satysfakcji.   -A może bardzo? -Tak bardzo. -A jak bardzo, tak?   Twoja lewa dłoń chwyta moją i palce zaciska na twoim nadgarstku, dość mocno, bardzo mocno. Odpuszczam, cofam dłoń. Ponawiasz cała operację. Teraz już sam trzymam cię bardzo mocno, za mocno. Za mocno dla mnie, ale ty się uśmiechasz, drżysz, promieniejesz. Nauczyłem się, byłem dobrym uczniem. Cieszysz się? Na pewno tak, dziękuję!   Dziesiątą, otwierasz drzwi jesteś naga, umalowana lekko ale pięknie. Włosy, usta, szyja, mlecznobiała mapa twego ciała. Ostre małe piersi, nie. Okrągłe jakby bardziej nabrzmiałe, większe, nadal piękne. Jesteś w ciąży, wyraźny brzuszek, nie duży jeszcze ale ewidentny. Piękny, cudowny, artystyczny, idealny... Zły, burzący wszystko, złowieszczy, niesprawiedliwy. Dysonans poznawczy powraca. Mózg szuka w panice wyjaśnień, usprawiedliwień, ośmieszenia sytuacji... nie znajduje. Biało przed oczami, nie wiem co powiedzieć. Wciągasz mnie do środka.     -Widzieliśmy się ponad 7 miesięcy. A to trochę ponad piąty.   Mój mózg wraca do pozornej stabilności, dysonans poznawczy chowa się na chwilę. Pojawiają się pytania ale nie dajesz mi na nie czasu. Prowadzisz do pokoju, sadzasz mnie na fotelu. Pamiętam ten fotel, on mnie na pewno też. Nie tylko mnie, ale nigdy nie byłem zły. Brzydzę się hipokryzją. Stoisz przede mną, jesteś piękna jeszcze bardziej chora, przesadzona, przerysowana, namalowana moim marzeniem. Najskrytszym, niewypowiedzianym nawet tobie, ale ty je poznałaś, wyczytałaś w moich oczach, gestach i zapachu. Za chwile złożę ci hołd za to, że tylko ty mnie znasz, że jesteś w mojej chorej głowie i wiesz, i wiesz, i wiesz wszystko.   Klękasz przede mną, odgarniasz włosy, spinasz gumką. Rozumiem, dziś tylko tak, dobrze, rozumiem, rozumiem, ulegam. Wstaje z fotela, nie odrywając oczu od twoich oczu. Patrzysz z wdzięcznością ale i z oczekiwaniem na coś, nie łapiąc oddechu czekasz na coś, ewidentnie czekasz. Na co, co mam jeszcze zrobić, odwrócić się? Dobrze odwracam się ale widzę cie w odbiciu w oknie. Jest tak uchylone, że kąt nachylenia szyby pozwala mi widzieć fragment pokoju gdzie właśnie klęczysz. - nie zdajesz sobie sprawy z tego.   Widzę jak wyślizguję się z twoich ust. Wstajesz, jesteś w lekkim rozkroku. Co ty chcesz zrobić? Przecież zawsze... bez problemu... Czuję, że chcesz abym się odwrócił, odwracam się. Rozkładasz ręce. Cudowny mistyczny krzyż ciała twego... cudowny, oddany tylko mnie. Przybijcie mnie do niego na zawsze, na zawsze, nie zdejmujcie nigdy, nigdy! Stoisz tak chwilę. Co tu się dzieję? Nie wiem co zrobić kolejny raz przy tobie to samo... ile w tobie jest rzeczy nieodgadnionych, dziwnych, porąbanych i kochanych, miękkich i słodkich, kurwa ile?   Twoja ręka zbiera resztki mnie z twojej szyi, brody piersi. Mam podejść? Nie, lekkim ruchem głowy dajesz mi do zrozumienia, że nie, mimo że tylko pomyślałem to pytanie ty wszystko wiesz. Zaczynasz nacierać swój brzuch, cały, krągły, biały i piękny. Niżej, krocze, wkładasz palce do środka. Resztkę ocierasz o udo. Otwierasz usta a ja w zwolnionym tempie jakby ktoś zmienił obroty adapteru na winyle, słyszę twoje słowa...   -Teraz on jest twój! Niespłodzony, a tylko namaszczony tobą. Będzie ci łatwiej z niego zrezygnować jeśli... jeśli znowu cie zawiodę. Wtedy jego ojcem pozostanie człowiek...   -Jaki człowiek?   -Człowiek, po prostu człowiek.   -A ja kim jestem?   Uśmiechasz się tak jak kiedyś, tak jak wtedy gdy wszystko było moje, cudowne, gorące zimne, mokre, przeraźliwie suche, wieczne. Gdy była przestrzeń i ciasnota, ostra i łagodna, gdzie świata nie było bo nie zasłużył aby być. Niebo i piekło w jednym miejscu, w nas na nas, wszędzie.   Wskrzesiłaś Boga, potężnego Boga, który nie ma granic ni moralnych zahamowań! Który upaja się własną władzą i korzysta z niej każdego dnia, giganta realizującego swoje chore pragnienia. Przywołałaś go i wrócił do ciebie, i nauki twe jak świętość będzie realizował z tobą, najważniejsza. Nadal boi się powiedzieć swojej nauczycielce, swojej Bogini, że ją kocha. Ale jest mu z tym dobrze, bo wie, że ona tego nie oczekuje. A władza dana mu przez Ciebie sprawi, że teraz jest z tą, która go stworzył i pozwoliła żyć wśród zwykłych ludzi. Dziękuje ci Aniu! Nie będę musiał odwiedzać Twojego grobu. To będzie nasz wspólny grób, Dziękuję.    
    • @poezja.tanczy "Trzeba iść dokądkolwiek.Trzeba ufać drodze. Gnuśnieję, kiedy nigdzie z domu nie wychodzę." - Sztaudynger
    • @Stary_Kredens "Dobrze mieć obok siebie pomylonego", a w domyśle - bardziej wrażliwego. Pozdro.
    • @ja_wochen "ochłodzi nas słońce"- świetne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...