Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Niedzielny marsz.


Rekomendowane odpowiedzi

zostawię go, ale dziękuję. Nie ma kawy, a przydała by się jestem początkującym " pisarzem"  gdybym policzył to do moich tematów które napisałem to jesteś może 9 osobą, która się wypowiedziała na około 70 tektów. W przedziale kilku lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy się da zablokować sprawdzę, poszukaj pigułki w apteczce. I nie mów mi co mam pisać, a co nie. Najpierw popatrz w lustro ono nie kłamie. Zwykle nie rozmawiam z ludźmi tego pokroju. Co ty tutaj robisz i poco tracisz czas cenny robiąc z siebie Panienkę, która sama nie wiem po co żyję. Mówiłem  nie odpisuj wczoraj niemal błagałem. A ty swoje, dziecko niech rodzic przypilnuję bardziej, bo ktoś cię kiedyś porwie czarną wołgą...   

Edytowane przez GreD (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pod każdym postem jest plusik  z napisem - cytuj.

Byłoby dobrze gdybyś cytował przynajmniej fragmenty do których się odnosisz, bo ponownie zostanie  niezrozumiały monolog jeśli Marlett pokasuje swoje odpowiedzi.

I kiedy zamieszczasz kilka postów, to nie wiadomo, który odnosi się do czyjej wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Deonix_

ja też wolę kawa na ławę czy w prozie czy w poezji ... Bez ozdobników z cyklu przeobleczyl waszmość kolczugę zapinał godzine dzwoniły przy tym zasuwy klamr ...i opis nie wnosi nic ważnego dla wątku akcji jak ciągoty u Henryka Sienkiewicza :) wolę włożył zbroje i hajda :) sam potrafię sobie to wyobrazić ... Ekwilibrystyka języka strasznie oczy me męczy.:)

w prozie nie lubię dwuznaczności w wierszu jest jak najbardziej pomocna 

co do tekstu po to wrzucasz to kolego do prozy debiut żeby się czegoś poduczyć... Więc skrzętnie zapisuj co piszą w komentarzach czytaj te najgorsze kilka razy, bo nie po to jestesmy żeby wszyscy nas klepali po plecach i wyciągaj Własne wnioski... 

 

Edytowane przez Marcin_Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałam w odpowiedzi na post Marlett:

 

Być może to część większej całości.

A może Pl  nie mógł się pogodzić z faktem, ze stoi i płacze i nikogo to nie wzrusza?

 

Poza tym... może nie tylko u ciebie nie ma kawy na ławę ;)

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Niepotrzebnie bawisz się w adwokata Marlett, bo jej nie zaatakowałam.

Bardzo proszę czytaj ze zrozumieniem.

Twoja wypowiedź sugeruje, że nie znasz znaczenia symbolu  " ;) "

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A wyobraź sobie, że wcale tego nie robię!

Chciałam wyrazić tylko swoje zdanie, na temat "kawy na ławę" w prozie i poezji,

ale jak widać tego nie można zrobić na forum, bo od razu się jest atakowanym.

Rozumiem, to co wcześniej napisałaś,

szkoda że dopatrujesz się w moim komentarzu,

czegoś, czego tam nie ma.

Jakoś Marcin moją wypowiedź zrozumiał.

A co do symbolu, to chyba naturalne, że się go używa, pisząc pół żartem, pół serio.

Tyle z mojej strony.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...