Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

być z nim


Jacek_Suchowicz

Rekomendowane odpowiedzi

zazwyczaj kilku miewa ojców
splendor przyniesie oraz sławę
pozwoli błyszczeć niczym słońce
w mig oczarować swym powabem

i zaraz wokół ma wianuszek
z samych przyjaciół nie da rady
pragnących uszczknąć chociaż ciutek
kasy splendoru oraz sławy

czasami bywa przyjdzie nagle
świeci nad człekiem niczym aura
co gorsza nie jest ością w gardle
wtedy najłatwiej siąść na laurach

z nim trzeba zawsze bardzo krótko
pracę podwoić tę nad sobą
nieokiełznany może wódką
zniszczyć największą osobowość

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Suchowicz


Witam serdecznie - powiem że wedle mnie chodzi o sukces on zawsze ma wiele twarzy.
Ale z drugiej strony coś mi mówi że może nie oto chodzi - jestem w kropce.
Przyznam ci że kogoś podstawiłem pod wiersz - ale wolę o tym
głośno nie mówić - i tak ma przechlapane a czy słusznie to się okaże.
pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Suchowicz
"znam paru facetów, którym gdy doszli do pewnej kasy przewróciło się we łbie (dwóch już po odwykach)"

znam paru facetów i też parę kobiet którym też przewróciło się w głowie ale bez kasy. odwyk - w sumie rzecz ludzka, może pomóc - ale nie musi.
a człowiek - istota ułomna, podatna na choroby w różnej postaci.
tematy - rzeki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jeśli piją ludzie biedni to zazwyczaj patologia i o tym nie mówmy
ja opisuję przypadki osobników wykształconych, którzy swoją nieraz ciężką pracą doszli do domków - rezydencji fury za pół koła mających żony dzieci i wnuki i nagle w wieku 50+ im odbija zostawiają to wszystko dla 30-letniej d.... i wpadają w nałóg kończąc na ulicy
sukces zabija słabych
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Suchowicz
a mi się widzi że na odwyku jak przed śmiercią - wszyscy równi.
zresztą - kto ma "wpaść w nałóg" to i tak wpadnie, a d... czy bogactwo nie mają większego znaczenia w tym procesie. no, może go przyśpieszą.
chociaż swoją drogą - opuszczonym niewiastom potencjalnych "wpadziochów" zaoszczędzone zostanie wiele cierpienia. niech męczą się owe d... o ile oczywiście nowy układ jest z tych "na dobre i na złe" ale to rzadkość.
i już nie dyskutuję :)
pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...