Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

W zachodzie


Jerzy_Edmund_Sobczak

Rekomendowane odpowiedzi

One z kłusa przechodzą i znów
kopytami o ziemię w galopie szalonym, bo dziś
kończy się świat.
Odchodzi w nieznane, pobladły, skurczony.
Czas jaki znam.
Zacznijcie bal!

Gwiazdy runą do nieba, nim spadną, zakrzyczą
i zgasną. Dym. Rozdmucha wiatr.
Pogorzelisk odwiedzać nie warto, a jednak
grzebię się w snach.
W zimnych zgliszczach odkrywam stłuczone zwierciadło.
Lecz w nim
odbicia brak.

Nie pamiętam, jak włosy splatałaś, zalotnie
zerkając przez ramię w nagości nieskrytej.
Moje życie.
Nie pamiętam.

Mocno ściskam, rękami obiema, okruszek szkła.
Dosyć wzruszeń. Wszak nie ma. Twoich piersi
poemat nie odbił się tu.
Brak śladów stóp.

Znowu ruszam powoli, choć boli, w kolejny rok.
Będę szukał w zachodzie, uparty przechodzień.
W galopce na balu,
bez żalu.
Wodzirej prowadzi.
Ja za nim.
Krok w krok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów zajrzałam do Ciebie i kolejny brak rozczarowania. Co ważne i niespodziewane.
Wiersz który mi się podoba. Klimat, ujęcie tematu i nawet przegadanie ( zarzut komentujących..).
Ładny dobór słów i poetycka umiejętność przekazania konkretnej treści. W czasach kiedy odnosi się wrażenie, wywarcia na czytelniku jedynie odczucia zadziwienia, szoku, lekkiego niezrozumienia, wiersz który niesie ze sobą jakąś fabułę ( nawet troszkę chaotycznie opowiedzianą ) jest czymś rzadkim...
PS. Pierwsze wersy. ..
Takie konie idące kłusem przechodzącym w galop z pominięciem stępu, i nie przechodzące w cwał widziałam u pasących się na łąkach koni, na Pojezierzu Drawskim kilka lat temu. Trzeba chyba zaznaczyć, ze to były dzikie konie...
Piękny widok. Naprawdę

Pozdrawiam
L.L

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jerzy_Edmund_Sobczak
Czytam wiersze w tym dziale, ale ich nie komentuję. Pewnie z braku profesjonalnej wiedzy. Tym razem jednak nie potrafię się oprzeć.
Zacznę może od formy, ale podkreślam, że piszę intuicyjnie.
Czuję w tym wierszu melodię, płynność. Tak jakby wiatr dosłownie śpiewał w koronach drzew. Myślę, że to układ wersów, sposób w jaki odczytuje się ten wiersz.

Fragment:
"One z kłusa przechodzą i znów
kopytami o ziemię w galopie szalonym, bo dziś
kończy się świat."
odbieram jako opis obłoków. Wers na końcu tej strofy podkreślony kursywą wprowadza mnie jako czytelnika w mocny akcent wiersza jakim jest druga strofa.
Wydaje mi się, że trzecia i czwarta strofa stanowią esencję wiersza, w której żal jest tak wymowy, że czuć go w każdej komórce ciała. "nie pamiętam"- sprawia ból.
Czwarta zwrotka znów łagodnieje. To tak, jakby Autor grał na pianinie zaczynając spokojnie i cicho, przechodząc w burzę dźwięków, żeby znów subtelnie zakończyć utwór.
Tak oto właśnie Autor zagrał na moich emocjach.

Przepiękny wiersz. Dodałam do ulubionych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jerzy_Edmund_Sobczak
No cóż... swoim komentarzem w niczym Ci nie pomogę.
Oczywiście, nie mam ochoty zostać krytykiem. Do tego chyba trzeba mieć określony charakter.
Niektóre teksty jednak są tak szczególne, że przejście obok nich obojętnie i egoistycznie- zachowując wywołane przez Autora emocje tylko dla siebie- byłoby grzechem.
Mogę chociaż to... Mogę powiedzieć (napisać) o tym w jaki sposób JA odbieram wiersz. Każdy czytelnik przecież ma prawo do własnego zdania.
Utarte schematy w poezji współczesnej (wiersz biały) typu: jak najmniej opisów, emocji, skróty myślowe powodują, że powstają wierszowane "zagadki" działające głownie na intelekt, co oczywiście nie jest niczym złym, ale odbierają możliwość dotyku cudzych szeroko rozumianych... wrażeń, które błąkają się między wersami.
Generalnie nie neguję i nie popieram. Po prostu... czytam :)
Życzę weny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Cała tematyka moich postów ogranicza się do wierszy i lyricsów z kilku krajów: Persji, Rosji, Japonii, Chin, Brazylii, rzadziej Włoch i Skandynawii. Na przykład temat japoński https://poezja.org/forum/utwor/182069-wakacje-miłości-koi-no-bakansu/ https://poezja.org/forum/utwor/188983-zimowy-krajobraz-cieśniny-tsugaru-winter-seascape-of-the-tsugaru-straits/ https://poezja.org/forum/utwor/181501-shadow-klss-pocałunek-cienia/ https://poezja.org/forum/utwor/204337-arse-is-a-book-dupa-to-książka/ https://poezja.org/forum/utwor/182414-a-sudden-discovery-nagłe-odkrycie/ https://poezja.org/forum/utwor/189045-nad-morzem-nad-morzem-niebieskim-by-the-sea-by-the-blue-sea/ https://poezja.org/forum/utwor/209201-enka-prefecture-prefektura-enka-演歌県/ https://poezja.org/forum/utwor/209775-najsłynniejszy-wiersz-haiku-przez-basho-bashos-most-famous-haiku/ https://poezja.org/forum/utwor/183254-hokku-użytkownika-basho-matsuo/ nie licząc stron, na których tematyka Japonii jest powiązana z innymi tematami lub jest reprezentowana przez moje własne japońskie opusy.    
    • @Tyrs To beznadziejny przypadek z ego na wysokiej orbicie... okołośmietnikowej. Na każdym portalu ma ,,swoich" czytelników.    A tak na serio, to startuje w konkursie erekcjato a tam jest ogromna kasa... więc nie przeszkadzaj jej w pracy i nie zaczepiaj, bo menopauza przeszła po niej i nie zostawiła nic z delkatności... zresztą sam zobaczysz w jaki sposób Ci odpisze. Generalnie szkoda naszej wrażliwości....   DOBREGO DNIA

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...