Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Lajla


Rekomendowane odpowiedzi

Nie myślała nad tym prawie wcale.
Wstała nucąc niewiadomo gdzie zasłyszaną melodię. Kilkoma krokami przemierzyła pokój i wyrzuciła przez okno widelec. Zwykły spontaniczny gest, który nie był niczym dziwnym ani wyjątkowym dla jej osoby. Nie zastanawiała się zbytnio nad konsekwencjami tego czynu. Raczej mało prawdopodobnym zdawała jej się możliwość, że wyrzucony z siódmego piętra sztuciec wbije się w jakiegoś przechodnia. Jedyną ewentualnością, którą dopuszczała do siebie, nieszczęśliwego wypadku spowodowanego owym wybrykiem, mogło być bolesne uderzenie metalem któregoś z sąsiadów i późniejsze acz z pewnością głośne sklenie jej w żywe kamienie, bez świadomości, że to ona jest winowajcą.
Po wykonaniu, sugerowanego nieznanymi siłami podświadomości, zadania poszła do kuchni zaparzyć herbatę.
Pomieszczenie zwane kuchnią łączyło się z jadalnią, która to była jednocześnie pokojem gościnnym. Centrum gastronomiczne, jak czasami myślała o kuchni, oddzielone było od reszty pokoju jedynie niewysokim barkiem. Miejsce to sprawiało niebywale miłe wrażenia. Każda pani domu chciałaby widzieć takim własne królestwo gotowania. Jasne wnętrze w kolorze pistacjowym i z wiśniowym ozdobnym paskiem na wysokości oczu, wypełnione białymi szafkami na morelowej podłodze. Nad barkiem wisi kwiat o długich pnączach, który swego miejsca nie zmieniał od wielu lat głównie ze względu na małe prawdopodobieństwo odplątania go bez żadnej szkody dla niego samego bądź kuchni.
Czarnowłosa „młoda kobieta”, jak zwykła o sobie myśleć, wdzięcznym ruchem zatańczyła pomiędzy blatami włączając czajnik elektryczny i stawiając obok ulubiony kubek z torebką herbaty ekspresowej wewnątrz.
„Ciekawe, czy zauważą, że brakuje widelca. Nie był od kompletu to pewnie nie.” Poczuła dreszcz na wspomnienie awantury, do jakiej mogłoby dojść, gdyby jednak był to ten z kompletu i szybko zajrzała do szuflady.
„Uff, a już myślałam…”
Dryyyyyn! Dryyyyyyyyyyn!
Z przedpokoju darł się dzwonek. Najwidoczniej ktoś, jakby nie wierząc w jego działanie, natarczywie go naciskał.
Czarnulka, jak pieszczotliwie zwracała się do niej większość rodziny i znajomych, z lekkim podskokiem podążyła w stronę drzwi. Po drodze zatrzymała się przy wielkim lustrze, poprawiła dłonią włosy, obtarła policzki, wyprostowała się i doszła do drzwi za którymi ktoś nadal znęcał się nad dzwonkiem.
„Że też jeszcze się nie przepalił”
Z tą myślą uchyliła drzwi.
Za nimi stał mały, rudowłosy chłopczyk w wieku około ośmiu lat. Dzwonek puścił dopiero gdy Eta odsunęła jego rączkę.
-- O? Dzień Dobry. Nie zauważyłem, że już otworzyłaś.
-- Dzień Dobry.—powiedziała spoglądając w jego oczy.
„Ależ ma niesamowicie niebieskie oczka, aż ciężko oderwać wzrok od nich”
-- Słucham Cię mały. Coś chciałeś?
-- A tak! Czy chciałaby Pani małego kotka?—Teraz ujrzała kartonowe pudło, które z pewnością, owo, niepokojące ją, dziecko ledwo trzymało w rękach. Spostrzegła również, że pseudo- akwizytator jest bardzo chudy i brudny. Na policzkach odznaczały się kości policzkowe, ubrania były o wiele za szerokie i do tego podarte z resztkami jakiegoś zaschniętego całkowicie jedzenia.
-- Wiesz, rodzice mi nie pozwolą na kotka. – „Ale mi głupio, może dzieciak nie ma co jeść i tak zarabia sobie na jakiś posiłek. Może zaproszę go żeby coś przekąsił?”
-- Pani myśli, że pewnie chcę pieniędzy? Nie ja oddam za darmo, tylko żeby tata nie utopił i żeby nie zdechły z głodu! Proszę niech Pani weźmie! One są takie słodkie!—Chłopiec mówił to prawie ze łzami w oczach.
-- No tylko mi tutaj nie płacz!—z czułością pogłaskała chłopca—Może zjesz ze mną obiad? Nie lubię jeść sama, a Ty wyglądasz na miłego chłopca i porozmawiamy sobie wtedy… No dalej, wchodź.—zachęciła ruchem ręki.
-- Ale… ja nie powinienem Pani zawracać głowy i zresztą kotki przecież…
-- Dla nich również znajdzie się miseczka mleka i głowy mi nie zawracasz, tylko ja Tobie. Oj szybko, bo przeciąg!—
Schyliła się i podniosła karton. Potem delikatnie popchnęła nieśmiało wchodzącego chłopca. Poprowadziła go do kuchni, posadziła na krześle i pobiegła do drugiego pokoju. Przyniosła z niego duży różowy kocyk i położyła go przy kartonie. Następnie otworzyła pudło.



Ps...Ciąg dalszy nastąpi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

początek karkołomny...
aż się czytać nie chce (to pierwsze zdanie!), ale jak spostrzegłam, że cdn, to pomyślałam, że może warto?
dziwnym stylem prowadzone, anemicznym, nie przepadam za takim, chyba że jest mocno uzasadniony bądź umiejętnie prowadzony, u Ciebie Sandro zdania zwyczajnie męczą, ale to tylko moje zdanie :)

Nad barkiem wisi długi(...), który = przepraszam, ale długi co? to jakieś słowo-klucz?

mimo to czekam na c.d. może lepszy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przepraszam, ale to jest tekst będący w warsztacie jeszcze i tam gdzie jest : "nad barkiem wisi długi (...)" powinno być "nad barkiem wisi kwiat o długich pnączach" .
Już poprawiłam ten błąd i dziękuję za uwagę.
No cóż, zdania są długie, a forma wypowiedzi jest dość specyficzna... Jednakże niestety nie mogę tego zmienić, ponieważ to ja stylizowałam ten tekst właśnie tak,co jest zamierzone. Poza tym wiem,że nie każdemu odpowiada taka forma.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...