Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kolejny epizod


Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj nie pogadamy o przeszłości, ani o przyszłości. Nie przeniosę swoich mysli, by stały wobec jakichś wygenerowanych w moijej głowie obrazów. Porozmawiajmy o tym, co jest teraz.
Boję się, doktorze. Po tym wszystkim, co się w moim życiu stało, stoję zdrętwiały i nie mogę podjąć decyzji. Czasami sam, siedzać w domu podczas weekendu mam takie dojmujące ( ładne słowo ) poczucie pustki. Więc jednak nie mam nic w głowie. Tę pustkę po prostu znalazłem, onanizując się intelektualnie przez cały dzień, karmiąc swoje zmysły kolejnymi programami telewizyjnymi, polemizując z nieobecnymi ludźmi. Tak właśnie znajduję samotność; w tym moim domu,w mojej pustce.

Właściwie, to już nie jestem pewien, doktorze, czy chcę się zwierzać. Czasami przychodzi takie opamiętanie...przecież to moje problemy. Nie moge mówić o mojej żonie, ona jest przeszłości, niańczy teraz moją córkę i tyle. Problem polega na tym, że chcę zacząć nowe życie. Spotkałem młodą dziewczyne ( bez przesady - ma 25 ) i jest nam ze sobą świetnie. Skończyła studia, bedzie pracowała, co zresztą nie jest niezbędne, Problem jednak nie polega na mojej żonie, ani na Kasi, bo tak ma na imię... problem polega na tym, że ja kocham i nie wiem ile w tym związku wytrzymam. Moja prywatna etyka mówi mi jednak, że nie powinienem zdradzać kobiety z którą jestem, ale to nie sprawia przecież, że mija mi ochota. A skoro nie mija, to przecież zdradzę. I jakie jest rozwiązanie. Rzucić ją, prawda? Czy po prostu mam już do reszty zlasowany przez media mózg i myślę tylko penisem? Ale czy można mysleć czymś, co z wiekiem więdnie, marszczy się i do niczego się juz nie nadaje. Czy ja, stojąc przez lustrem mogę sobie obiecać, że rzucając Kasię, będę szczęśliwy z inną? Nie mogę. Czuję, że wpieprze się na dno depresji, że źle skończę, w jakimś piekle, tylko jakim?

Otaczający mnie w pracy ludzie: mili, sympatyczni, otwarci. Jednak z kim można tak naprawdę pogadać? Czy wszyscy ludzie prócz księży, psychitrów i swirniętych sekciarzy uciekają, gdy próbujesz podjąć poważniejszy temat, temat taki jak poczucie winy, Twoje osobiste problemy?

- Ja po prostu nie chcę obarczać ludzi swoimi problemami ( jak Ty - dopisywałem w głowie ) gdy Mariola mówiła mi, dlaczego jest taka, jaka jest. Zaraz potem sie rozstaliśmy. Nie mogłem znieść tego, że kobieta, z którą żyłem tak długo, jest taka tępa, że nie potrafi zrozumieć, że "prawdziwi" ludzie nie uciekają od problemów innych. Że właśnie o to chodzi, żeby się w tym życiu wyżalić do końca, żeby nie mówić o pierdołach, tylko żeby kochać innych i sprawiać im ból - bo ból tez jest formą miłości.

I teraz jest Kasia i jest tak absolutnie, czasami za bardzo, czasami zbyt boleśnie, czasami muszę zaciskać zęby, słysząc, że ona się komuś nie podoba. Ale to jest właśnie moje życie, tak? No, co mam zrobić, mieć gdzieś opinie innych, czy wręcz przeciwnie, bo potem nie będę potrafił żyć w społeczeństwie? O co chodzi w tym życiu? Znowu pustka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...