Marta_Raczyńska Opublikowano 12 Kwietnia 2014 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2014 Czas zapalony w lampie temperuje gwałtowność płomienia. Żeby mówić o ogniu lampy, należy oddychać spokojnie. G. Bachelard, "Płomień świecy" Czasem prześladuje mnie myśl, że o czymś nie pamiętam. Wtedy wracam najczęściej. Mijam próg, stosy czapek, kapcie nieboszczków walające się po sieni i myślę, że tak oto zatrzymuje się czas, by potem delikatnie spuchnąć, wydać woń i zbutwieć. Którędy teraz: do kuchni czy schodami na poddasze? Szyby uginają się pod naciskiem dłoni. Wyciągam ramiona do kwitnących lip i jeszcze dalej - chwytam kominy i dachy, przaśne domki, ogrody, upiorne bramy majątków. Światło. Pożeramy się nawzajem, przeistaczamy. Cienie pączkują na ścianach, chcą, by nadać im twarze i imiona. Za moment opadną, wpełzną między deski, a ja podążę ich śladem. Nie będzie innej drogi do krwiobiegu domu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michał_Zawadowski Opublikowano 12 Kwietnia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2014 coś w tym jest. plus: epistemologia Bachelarda vs. światło. Różne kierunki poznania. minus - parafrazując klasykę, ten wiersz jest jak pusty kościół (sprawny i sprawiający sens, ale bez "prawdziwej" głębi) albo jeszcze nie odnalazłem w nim duszy (i chyba nie odnajdę) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się