Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

z ludowych mazideł na wrzody


Rekomendowane odpowiedzi


to lucyna była dziewczyną
o której marzyła ulica
i moje świerszcze

zerżnąć lucynę
było trudniej
niż chlać
rosę

gdy luca wchodziła do knajpy
to wszystkie kurwy zaczynały ukać
jak makaki po przymusowym
podwiązaniu jajników

podsuwałem jej taboret
i jej piękna dupcia
była w relacji
oko ręka

poeta pióro
gdy ona podsycała
szczeptając szykulsko

wybieraj szhorty
rozmiar większe

nim nabawisz się
zapalenia jajec
wypłyniemy

od algi
koralu po ulgi
była najlepsza w branży
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heniek już na wstępie wywal to, później lucyny się pozbądż:-) W pierwszej strofie ją masz, więc wiadomo o kogo chodzi. Bądź teź jedno zbędne.
To ... wyświetla mi masę błędów, gdyż na słownik ustawione jest.
Później podsuwałem jej i zaraz znowu jest jej, to nie pasuje, a piękna dupcia lepiej zagra.
Pisząc ,, kurwy'' po cholerę kończysz w branży?
Heniek ty masz masę pomysłów, ale za dużo za przeproszeniem ich napieprzasz i takie wychodzą błędy. Nie śpiesz się do diabła toż nie umierasz:-)
Przepisz to normalnie długopisem, a sam zobaczysz. Fajny tekst, sam miałem kiedyś takie doświadczenia. K... jaki ja stary jestem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Devil_de_la_Muerte_
...tak :)..masz rację..ten wiersz jest jednym z tych .który potrzebuje trochę pracy..i czasu.Tak więc wklejam czasem bezmyślnie..jak leci..gdy nie ma pomysłu..a i nie wiem zbytnio..co z nim zrobić.Trochę to bez sensu..bo "warsztat"...dawno stracił na wartości bycia warsztatem. - pozdrówka Stary:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Devil_de_la_Muerte_..Tak masz rację..nie było mnie tu prawie 1.5 roku(chyba)..ale jest gorzej niż mogłem przypuszczać w snach.Tak spierdolić taką piękną rzecz, jak ten portal..to skandal.Był pierwszym na którym zarejestrowałem się..i jedynym który sprawiał mi radość.Teraz tu nic nie ma..nie ma tamtych ludzi..tamtej atmosfery..tak szczerze to nic tu nie ma..pozostał.. tylko sentyment..- pozdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż jedni odchodzą na posterunek, a inni pouciekali. Oj tylu znanych znikło szkoda. Dawno temu też tutaj zaczynałem przygodę z netową poezją i łza się w oku kręci.
Czas biegnie trzeba iść dalej. Jesteś jednym z niewielu, których pamiętam, może i inni wrócą:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...