Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Poezja to...


Irracja Rozyca

Rekomendowane odpowiedzi

Poezja to... nie ojczyzna, nie barwa, nie godło.
Lecz pamięć tego co duszę i serce bodło.
Nie zapach łąki i sadu, nie ziemi smak soli.
To tęsknota za czymś, co często tak boli.

Poezja to... nie kobieta w sennej pelerynie.
Lecz wołanie jej, w przedrannej maglinie.
Nie zapach włosów, nie karminu ust smak.
To szukanie drogi, gdzie widać jej znak...

Poezja to... nie miłość, nie ciał wirowanie.
Lecz obawa, od samotności uciekanie.
Nie uczuć żądzą, nie serca pragnieniem.
To szybki bieg, przed niespełnieniem...

Poezja to... nie serce, nie myśli, nie dusza.
Lecz zew śmierci, co pamięć wykrusza.
Nie zwrotki, nie wersy, poszczególne słowa
To wiara tęsknoty, co się w nich chowa...

Poezja to... czar snu, na którym człek leci.
I magia pióra - znają ją tylko poeci...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ech, no jak niepokorne, to trudno będzie :) Jeśli można, to bez 'pani' proszę.

Wyraźne zamiłowanie do wielokropków. W tak krótkim komentarzu aż cztery razy, to przeraźliwa ilość, mielizna myślowa, w której czytelnik ma się utopić, coś wyciągnąć, tylko co?
Ode mnie masz zakaz, zero wielokropków!
Jeśli jak mówisz 'będziesz zobowiązany za uwagi' to co u licha one tam jeszcze robią?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


poezja to... nie jest pisanie na siłę
by więcej strof i więcej słów
lecz myśl co zatrzyma chociaż na chwilę
do której chętnie wracasz znów

poezja to... nie jest powielony banał
ani emocji tłamszonych pęk
lecz metaforą myśl zaczarowana
mająca powab urok wdzięk

poezja to… nie z okolic Częstochowy
rymy i rytmu stały brak
lecz zbiór części zdania i części mowy
w których jest klimat sens i smak

pozdrawiam Jacek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wielokropki won bo są ohydne/ technika za pas / patos na stos i dystans za ladą kas /

jak to wszystko przeliczysz wyjdzie Ci że nie masz dystansu do pisania i jeszcze sporo do zyskania jak i sporo do stracenia /
ilekolwiek masz lat i ilekolwiek ma lat ten wiersz / nieważne /
ważne jest że nałogi w samym znaczeniu tego słowa w większości nie są zdrowe
tutaj nie są / sam temat wytarty ale ogólnie całkiem przystępnie podany /
brakuje ogłady i zwięzłości /

t

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Tyrs To beznadziejny przypadek z ego na wysokiej orbicie... okołośmietnikowej. Na każdym portalu ma ,,swoich" czytelników.    A tak na serio, to startuje w konkursie erekcjato a tam jest ogromna kasa... więc nie przeszkadzaj jej w pracy i nie zaczepiaj, bo menopauza przeszła po niej i nie zostawiła nic z delkatności... zresztą sam zobaczysz w jaki sposób Ci odpisze. Generalnie szkoda naszej wrażliwości....   DOBREGO DNIA

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...