Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Luka i Eryk (cz.1)


Rekomendowane odpowiedzi

Nie pamiętam, kiedy to się zaczęło. Nie pamiętam też, kiedy się skończyło. Byłem jeszcze dzieciakiem, gdy zacząłem odczuwać, że moje życie mi się śni. Jestem święcie przekonany, że to było głupie i przejściowe, a żaden Pan Morfeusz nie przyjdzie i nie zaproponuje mi przebudzenia – życie nie jest snem.
Pewnego dnia postanowiłem jednak porozmawiać o tym z Marysią.

- …wiesz, jak byłem młodszy, wydawało mi się, że moje życie mi się śni, a ja się niedługo obudzę…- powiedziałem, nie dodając przy tym, że kiedyś bawiłem się z kolegami w coś, co oni określali medycznym mianem „niedotlenienia mózgu”, a co dla nich okazało się pierwszym i nieostatnim eksperymentem ze świadomością. Dzisiaj Łukasz z podstawówki palił marihuanę, a Leszek próbował wszystkiego, co można było dostać w pobliskiej dyskotece. Ale czasy podstawówki dawno minęły – zapomnijcie.
Marysia popadła w dłuższą zadumę. Jej oczy nabrały wyrazu ciekawości. Nie zapytała mnie wtedy o szczegóły, ale łapczywie podchwyciła mój temat.
- Kurczę, ja miałam trochę inaczej – zaśmiała się diabolicznie swoimi równiutkimi ząbkami – Mi się wydawało, że moje życie jest filmem , a ja gram główną rolę….wszyscy moi znajomi i rodzina, a szczególnie panie w przedszkolu, to są aktorzy i….ściemniają , hehe…- zakończyła z triumfem.
- Ale fajnie ! – odparłem z zainteresowaniem.
- No, dlatego potem, jak leciał „Truman Show” w kinach, od razu na to poleciałam z Anulką. Wszyscy, szczególnie Beata, mówili mi potem, że to straszne nudziarstwo, ale ja wiedziałam, że jakaś magia w tym filmie jest.
- A teraz Ci przeszło?
- Taa. Wiesz, przestałam o tym po prostu myśleć.
- Ale dziwne są takie uczucia, nie? Jak deja vu lub coś podobnego…
- No.

Siedzieliśmy wtedy w pokoiku Marysi. Cieszyłem się zawsze, że jestem właśnie z taką dziewczyną jak ona, z którą mogę pogadać o takich głupotach. Poza tym żyliśmy naprawdę luzacko, bez zmartwień, dzieląc czas między oglądanie filmów i pieszczoty.

Każdy miał prawdziwego przyjaciela. Marysia miała, chyba od kiedy pamiętam, Eryka. Maciek miał Maksa. Tylko ja, do czasu poznania Marysi, nie miałem nikogo na kogo mógłbym liczyć. Niezależnie od tego, co wyznajesz, w co wierzysz w danym momencie, przyjaciel jest zawsze odwrotnością tego, co myślisz o świecie. Może idealizuję, ale jest on jak ty, którego byś chciał lub chciała widzieć. Przyjaciele jednak byli zawsze przyjaciółmi innych.
W moim wcześniejszym życiu były czasy, gdy tylko telewizja tuliła się do moich stóp, niczym pies. Nie chcę jednak o nich zapomnieć.
Dla mnie samotność będzie zawsze punktem odniesienia. Czymś, od czego można się odbić i lepsze jest niż „dno”. Pieprzyć zepsucie i pieprzyć wszystko co zepsute i brudne, co klei się gdzieś w znaczeniu słowa „grzech”. Tak zwany grzech jest słodkim, dojrzałym owocem w zestawieniu z samotnością. I kim są, kim są ci wszyscy ludzie, którzy tego nie doświadczyli? Gdzie są, gdy mają wzrok nieobecny? Wolność? Wolność jest przereklamowaną rzeczą! Bo ten, kto jest bezsenny, jest „wolny by nie spać w nocy”, a gdy jesteś absolutnie samotny, otwiera się przed Tobą straszna przestrzeń, wolność, co twarz ma wiedźmy. Masz wtedy ochotę zamienić się w szalone dziecko i biegać po ulicy, szukając kogoś, do kogo można się przytulić, ale zamykasz zawsze umysł na tę możliwość, bo wolisz tulić się do tej wiedźmy. I ona Cię trzyma i końca nie widać.

Z rodziny Marysi najbardziej lubiłem właśnie Eryka. Jej ojciec, od czasu gdy zginął Rafał- starszy brat Marysi, był coraz rzadziej obecny w domu ciałem, a jeszcze rzadziej duchem. Gapił się zwykle w telewizor, czasami popijając piwo. Miał coraz większy brzuch. W skutek jego absencji , młodszy brat Marysi – Jarek, wyrósł na strasznego debila. Nie był zdominowany przez swoją zapracowaną matkę, był przez nią po prostu zagadywany, a ona była zagadywana przez niego. Jarek przeżywał swoje życie na pierwszy rzut oka beztrosko, tylko przy największych awanturach z siostrą i matką wyciągając jakieś brudne wspomnienia z dzieciństwa. Eryk natomiast był najmłodszy, jednak nikt go tak naprawdę nie ugniótł jak glinę. Był po prostu cichym obserwatorem życia rodziny. Wszystko to, te całe emocje, mieściły się w domu o powierzchni stu metrów kwadratowych. W tę polską strefę Gazy wkroczyłem pewnego dnia -ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aleś niecierpliwy Marku...

kim jest Luka?

asher ma rację styl pisania, język jakim się posługujesz jest jakiś niestrawny, niektóre zdania po prostu ciężko zrozumieć. I tak naprawdę to ja nawet nie wiem o czym czytałam. Bohater opisuje jakichś ludzi, wplata w to swoje przemyślenia, hmm ciekawa jestem co będzie dalej, mam nadzieję, że rozwinie się w interesującą stronę :)

pozdrawiam serdecznie
Natalia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no cóż, przypuszczalnie część z nas pracuje, ma zajęcia na uczelni do godziny 20 wieczorem (jak ja) i nie możemy sobie pozwolić na komentowanie opowiadań w trybie rzeczywistym...

Muszę się zgodzić z Natalią i Asherem. Te zdania są dosyć dziwne, przynajmniej część z nich. Poza tym cała historia nie jest ani zarysowana, ani zakorzeniona w czymkolwiek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co wy macie do tych zdań, wcale nie są takie najgorsze (są jakieś usterki, ale żeby tak chłopaka obszczekać zaraz... eee). Ciężki jest ten fragment gdy piszesz o wolności. To o przyjaźni już jest ok, a fragment "genealogiczny" trochę za szybki w stosunku do ilości pojawiających się postaci - mam wrażenie że całość jakoś się tobie wymyka (- masz w ogóle wizję całości?). Początek mnie zaintrygował z tymi snami i już spodziewałem się że to będzie oś fabuły, jednakże za bardzo zboczyłeś pod koniec w te zależności miedzypersonale i boję się że wyjdzie nowa ogólniakowa saga... zobaczymy w części drugiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza część dopiero, i to część nader krótka - mam nadzieję, że pomimo nieudolnej krytyki nie odechciało Ci się pisać. Ale żeby nie robić pustych przebiegów mam do powiedzenia co następuje:
początek kojarzy mi się z tym, czego tu ostatnio dużo - dzieciństwo / szkoła / beztroska itd. Lubię to, i jak na razie nie czuję się znużony tym, że pojawia się ono na forum w tylu odsłonach. Hasło "rozmowa z Marysią" brzmi tajemniczo i podniośle - i bardzo dobrze.

Nie lubię aforyzmów. Bardzo bardzo bardzo rzadko się trafia, żeby ktoś miał coś mądrego do powiedzenia na tak okrąglutkie tematy jak wolność, miłość etc. etc. - co nie oznacza, że powiedziałeś na ten temat coś głupiego, po prostu automatycznie włącza mi się tryb ślizgania po tekście, więc może to tylko kwestia mojej nieudolności ;) poza tym bardzo poszatkowana ta część aforystyczna - wygląda na dyskurs, czy na polemikę, czy na sam wreszcie nie wiem co.

Do fragmentu genealogicznego brak zarzutów. Obstawiam po prostu, że narrator jest postscią nieuporządkowaną. Ciekawym dalszego ciągu. Plusik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...