BL
gdy wnoszę do ogrodu w zielone przestrzenie
swoją duszę tak inną od tego co kwiecie
czuję że jest gdzieś blisko tuż obok wciąż przy mnie
coś co myśli istnieje milczące odwieczne
słyszę oddech stłumiony pospieszny i prędki
zlękniony niczym ptactwo zdziwiony strachliwy
widzę ślady stóp ścieżki poplątane kręte
po których idzie za mną ktoś naprawdę żywy
i choć nie wiem jakimi doń przemówić słowy
jakich próśb gestów użyć języka czy głosu
czuję troskę co gładzi najmniejsze źdźbło trawy
i miłość której rysu – uchwycić nie sposób