w piątek trzynastego odwiedził mnie kojot stał w sieni zziajany od biegu i mokry rosą co robisz w czterech ścianach zamknięta po sufit przyszedłem po ciebie, powiedział należysz tam gdzie czerwony Księżyc drzewa Jozuego i szepty gwiazd olbrzymie juki kłujące niebo i figi z kaktusowym nosem skaliste wzgórza stadnie czekają stamtąd ujrzysz siebie tak, kojocie nareszcie dotarłeś pozwól mi jeszcze dośnić