Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 220
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Odpowiedzi opublikowane przez Lidia Maria Concertina

  1. Podeszłe lata otrzymujemy po to,

    byśmy tak się zapamiętali w wirze otępienia

    aby o wszystkim zapomnieć,

    aby ... nie umrzeć 

    Z żalu. 


    Uwielbiam stąpać po bezgwiezdnych alejach. 
    Baleriny marzeń i grunt udeptany przez tych,

    którzy twardo stąpając po ziemi 

    potykają się o księżyce. 

    Nadal młodzi nawet, jeśli koleiny zmarszczek wyznaczają kierunek. 

     

    Bez-nadziei
     

    Jednym haustem wypijam lodowate limoncello i wszystkie pozostałe halucynacje. 

    Fantazja opornie się starzeje. 
    Muszę wyjechać, muszę zmienić planetarium. 
    Myślom doczepiam srebrny warkocz. 

     

    Komety. 
    Obracam je w dłoniach: oto przyszła starość i czule zaprasza do siebie. 
    Nie mam wyjścia: posłusznie pakuję cały swój życiorys
    Do kopertówki.
    Najwyżej odeśle mnie z powrotem.

  2. Czasem zasłużysz na chwilę spokoju
    Na śledzia i piernik - pod triumfu dachem
    Czasami zwietrzysz podstęp - pod sukcesu zapachem

    Czasem zapukasz w niepewność - hojnie na oścież otwartą
    Czasem się z butonierki - wymknie pechowa karta

    Nie raz zobaczysz stragany - z uliczną nędzą na sprzedaż
    Nie raz - w oczach łez oceany, lecz nic po sobie znać nie dasz

    Kauffmana wódki flaszkę - ukryjesz w płaszcza połach
    Zakąska zwana życiem - kompanka nie zawsze wesoła

    Sycących refleksji kokony wiją się pędem - za tobą
    Płócienna sakwa na błędy - nadzieja jest ładną ozdobą

    Szczególnie, że więcej jest wilków, 

    sygnalizacji bez świateł, 

    pałaców - wzniesionych 'na dziko' 

    i zaufań - przekupnych, na raty

    Zostawiam zmruszały tobołek,
    Do piekła idę ze sobą,
    Nad łóżkiem łopocze śmiertelność

    'Nadzieja jest ładną ozdobą ...' 

  3. Ściskam niepewnie pochmurny dzień i zapominam, że przecież Bóg nie objawia się nam wprost, że trzeba Go szukać.


    Serce dźwiga kolorowe walizki. Moje serce zostało na Hatutu. 

    Bilety do kontroli.


    Czy naprawdę muszę uczestniczyć w tym ludzkim pędzie?
    Czy naprawdę konieczne jest płacenie czynszu za wynajem tej niezmordowanej Wieży Babel?! 

     

    Nie mam ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Dziś. Zawsze. Nigdy. 
    Nikt nie rozumie. Każą po sobie sprzątać, dezynfekować ręce i wypełniać dokumenty.


    A kiedy już to wszystko zrobię, nagle mam osiemdziesiąt lat i zniżki na autobusy i riksze i tyle pieniędzy, żeby codziennie móc sobie sprawić naszyjnik z głową trylobita.  

    Z dofinansowania Ministerstwa Wykopalisk.

     

    Sto lat! 

     

     

  4. W soboty w pewnym mieście

    nie jeżdżą trolejbusy

    i nie tykają zegary

    W oddali brzmi żalu struna,

    choć uczuć buchają pożary

     

    Jak świat stary, 

    jeden rozważa się temat:

    butelki da się do skupu, 

    książki - do biblioteki, 

    na fitness zapisy od nowa, 

    podobnie - do mediateki

     

    Jeśli się modlisz długo, 

    to "COŚ" cię w końcu usłyszy

    nawet gdy twoje

    "pragnę"  

    nie-chceniem już ledwo dyszy ... 

     

    Tak. 

    Pan Bóg daje szansę:

    trzecią, drugą i piątą, 

    podróż we wstecznym kierunku

    i Przykazanie Dziewiąte

     

    Udane, mniej lub bardziej, prezenty

    możesz wymienić

    czy nawet oddać z powrotem ... 

    Dnia urodzenia i tego, co po nim - tego się nie da "od nowa," 

    nie da się także "na potem" 

     

     

    Utrata cielesnej powłoki? 

    Bez większego znaczenia:

    na ziemi zostawia się rzeczy, które są nie do zwrócenia:

    ciężkie grzechy i winy, 

    kłótnie, upór i zawiść

    i bardzo zrzedłe miny

     

    A dalsza podróż z balastem:

    pozagrobowym globem

    Tu handel i polityka 

    trwa całą Wieczną Dobę ...

     

     

     

     

  5. Prawda nie zawsze patrzy prosto w oczy.
    Zdarza się, że zezuje bardzo rozbieżnie.

    Obracam się wokół cudzej osi.
    'A' jak altruizm.
    Czeka na poprawne przeliterowanie.

    Boże Narodzenie dla najcięższych grzeszników: na ociężałych świerkach dyndają czekoladowe figurki świętych ...
    Nie wypada kraść.
    Nieodpuszczony grzech nie strawi.

    Boże, dokończysz mnie? Dokochasz?
    Czy już masz kogoś innego?

    Dlaczego piękno jest zawsze oszklone efemeryczną gablotką nietrwałości?
    Toporny kufer ludzkiej głowy  szczelnie  przechowuje wszelkie zniekształcenia, przeinaczenia ...
    Kilka podniszczonych dzieł sztuki z galerii wspomnień  - huk młotka: "sprzedane!"

    Tak, Stwórco, daj mi siebie! Litr lub tonę.
    Może być też uczucie.  
    Muszę mieć Cię w wymierności, w całości, w kawałkach i w ciele nawet jeśli - umrzemy z rozkoszy.

     

    Razem? Osobno? 

    Nie ma cię. 

    Bladym świtem  oglądam filmy o mroku. Nazajutrz - staję przed ołtarzem i patrzę Mu prosto w oczy.
    Prawda w oczy kole.
    Tylko które z nas?

    Na Boży palec sypę garść moralnego brudu, wylewam hektolitry szumowin - ot, typowy ludzki krwioobieg.

    Wszechmocny chwyta mnie za rękę i stapiamy się w jedno ...

    ... Dość nieludzkie. 

     

     

  6. Cisza i spokój: samotny raj, który nie ma do mnie numeru telefonu. 
    Rolety, które nie wpuszczają dnia mimo, że natarczywie skowycze za oknami. 
    Serdeczny przyjaciel z troską: "To jeszcze żyjesz? Bo wczoraj kupiłem znicze ..."

    Pod czaszką galerie, arkady, podcienie i fosy ... 

    Dzwoni budzik. 
    W pustej portmonetce jeden nieszczęśliwy los. 

    Nie nadążam.
    Zasapana, doganiam kocie łby, wiadukty i torowiska ludzkich ścieżek. 

    Ołowiany wazon pęka pod naporem astrów i narcyzów. 

    Każdy z nas wyrasta z jałowej ziemi

    lub z wnętrza oranżerii. 

    Może z serca. 

    Nie wiem. 

     

    Magnolie lub chwasty. 
    Kim chcesz być?

    Dajmy sobie szansę, ale ... 

    Ręce precz! - od mojego zielnika.

    Kwitnę przelotną myślą i uginam się pod każdym spojrzeniem. 
    Jednak kytrzymam.
    Każde dwadzieścia cztery godziny życia,

    kiedy rodzę się i wzrastam, umieram, odkrywam, przeczuwam, odchodzę ...

     

    Drut kolczasty wokół bramy do mojego wnętrza oplata je niczym bluszcz. 

    A kosmos gapi się w tępym bezruchu. 
    Przecież nie musi pukać, wystarczy mocniej szarpnąć za klamkę ... 

     

     

  7. Co będziemy dziś robić?
    Może pokażesz  mi ... życie?

     
    Schowam cię między udami, 

    wyjaśnisz mi należycie -
    dlaczego grawitacja tak bardzo nas wszystkich odpycha,
    dlaczego bezwzględny cynik z czułością do świata wzdycha

    Mimo, że prawie cię nie znam, chcę dopiąć wszystkie podwiązki, pokazać ci jędrne udo i piersi łakome kąski

    Mimo, że wczoraj z nią spałeś, 

    a dzisiaj nigdzie nie idziesz, a ja mam grube nogi, 

    a ty pokazujesz mi figę ...
    Lepiej rozłożę ... mapę.

     

    Znamy się jak łyse konie: 

    wskazujesz zawsze te rzeki, które nic, tylko stają okoniem ... 

     

     

  8. Marzeniem ludzkości wcale nie są loty w kosmos:
    ludzie chcą jedynie, aby czas 'odchodzin' nie nadchodził.

    Chcą tylko nadchodzić.
    Chcą być światłem, groźbą, skandalem, pokazem laserowych kształtów, muzeum woskowych figur, amnezją, amnestią ...

    I chcą.
    Piszą o tym pamiętniki, grają o tym w karty, wydają to jak ostatni grosz i ...
    wciąż odchodzą.

    Z naramiennikami, wpisami do księgi pamiątkowej i rejestru długów, przy dźwięku harfy i wyważanych drzwi ...

    ... Zabieramy torbę, buty, parasol, sprawdzamy pocztę, zdmuchujemy świeczki na urodzinowym torcie ... I nagle  ...
    "Uff, już w grobie!"

    ... I po co było odchodzić tak daleko ... ?
     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...