Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.10.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Tam, gdzie ostatnie światło gaśnie, Zatrzymam się — za granicą życia. Cisza rozwinie skrzydła z cienia, I spowije mnie białą jak całun mgłą. Nie będzie imion, wspomnień, ani łez — Tylko echo, blade jak porzucone modlitwy. I w tej pustce, chłodnej jak marmur świątyni, Zrozumiem, że noc nie była końcem, Lecz powrotem13 punktów
-
Między wersami ona jedyna była przy mnie gdy ty nieobecny od zawsze zastanawiałam się czy wiedziałeś że w ogóle istnieję aż przestało to mieć znaczenie zazdrościłam innym że mają rodzeństwo nie miałam z kim wojować o trzy zabawki i tanią lalkę dla której byłam mamą i tatą czasem nadgryzałam ołówki czasem marzenia i rysowałam w szarym bloku przy szarych ścianach wyrysowałam całkiem różowe życie i jeśli nawet nieidealne to z własnymi lekcjami do przerobienia październik, 202512 punktów
-
Ów wianek ziół pachnący kwieciem na Twojej skroni z wiekiem składam i jak kochanek niecierpliwy cyprys rozścielam pod fasadą. I w oczach kres w stan przekształcony w tej swojej płynnej sennej pozie ledwo się szczęście uśmiechnęło a już ze szczytu spadać może. Słów pierwszych paroksyzmy bólu zstąpić dziś muszą z głów czeluści bo w sile śpiesznej ust rekuzy oddalam snów moich upusty.10 punktów
-
marzę o seledynowej trawie a ja w białej sukience jak brzózka karmię zakochane łabędzie wyciągam ramiona do nieba ułożona na liściach paproci zakwitnę tej jednej nocy będę chodziła z rękoma w górze z upiętymi włosami piórkiem najlepszą melodią naszą7 punktów
-
(żeby się pogubił jeszcze bardziej niż ja - co jest wyczynem) Piszę, chociaż może nie, bo miałam nie pisać, a potem jednak tak, tylko nie wiedziałam od czego zacząć, więc zaczęłam od środka, bo początek się schował, a koniec uciekł z przecinkiem. No i teraz mam problem. Bo miało być coś mądrego, a wyszło... coś w rodzaju mnie. Trochę chaotyczne, trochę w poprzek, trochę w stylu „gdzie ja położyłam sens?”. Właściwie to chciałam tylko powiedzieć, że coś się dzieje, tylko nie wiem co, i że może Ty wiesz, albo nie wiesz, ale przynajmniej udajesz z wdziękiem. Pióro się potknęło na Twoim imieniu, a litery zaczęły uciekać w bok - jedna w górę, druga w herbatę, trzecia poszła się zamyślić. Czy ja już mówiłam, że to do Ciebie? Bo jak nie, to mówię teraz. Albo może nie, bo jeśli to nie do Ciebie, to po co miałabym mówić, że to do Ciebie, jeśli to jednak nie do Ciebie? W każdym razie - jesteś. Tam, między słowami, które się trochę przewróciły, a trochę zasnęły ze śmiechu. I chciałam napisać: pozdrawiam serdecznie, ale wyszło: pozdrawiam nieogarnięcie. Więc już nie poprawiam. Bo może właśnie o to chodzi - żeby w tym całym bałaganie było widać, że mi się chciało. P.S. Jeśli znajdziesz tu sens - oddaj, proszę, bo zgubiłam. Ale jeśli znajdziesz uśmiech - to zostaw sobie. Pasuje Ci bardziej. @Leszczym dla M.L., który lubi się gubić równie dobrze jak ja7 punktów
-
Niebo pęka jak blizna po Bogu. Świat otwiera usta – i połyka sam siebie. Rakiety śpiewają hymny o ocaleniu, a gdy milkną – ziemia płonie własnym, nuklearnym sercem. Miasta kurczą się do oddechu, asfalt spływa jak czarna krew. Ludzie topnieją w swoich cieniach, ciała pękają jak owady w słońcu – z wnętrzności wypełza światło, zbyt czyste, by należeć do ludzi. Serca biją jak zardzewiałe tłoki, próbując jeszcze pompować świat, który dawno się zatrzymał. Ktoś idzie przez ruiny – z ciałem tak przezroczystym, że widać w nim drżące echo dawnych modlitw. Niesie w dłoniach włosy, które kiedyś należały do kogoś bliskiego. W głowach ludzi płoną miniaturowe Hiroszimy. Wspomnienia wybuchają w ciszy jak guzy światła, których nie da się już zagasić. Głosy ludzi zamieniają się w iskry i wystrzeliwują w przestrzeń, rozszarpując czas i pamięć, pozostawiając po sobie woal ciszy rozpruty ogniem. Wojna nuklearna się kończy. Wszystko, co ma wybuchnąć – wybucha. Zostaje tylko ślad – biały jak podpis pod niebem, które dawno odwróciło wzrok. A teraz wisi jak trup w otwartym sarkofagu światła. Bóg milczy, jakby sam się wypalał w atomowym błysku. Wiatr tnie powietrze jak chirurg w popłochu, rozcina dym, w którym krwawią głosy, a w popiele drgają powieki umarłych – jakby chciały zobaczyć, kto przeżył. Z popiołów rodzą się dzieci – martwe od pierwszego oddechu, jakby świat pomylił kierunek stworzenia. Pamięć płonie dłużej niż ciało. Ludzie zamieniają się we wspomnienia, które jeszcze oddychają. Nie ma wody. Nie ma głodu. Nie ma nic. Tylko ciała pamiętające, że kiedyś bolały. Człowiek – ten ostatni – stoi pośrodku zgliszczy i mówi do ciszy: „To ja – wasz ocalały nikt.” Czas gryzie przestrzeń jak pies łańcuch, rozdzierając wszystko, co jeszcze drży między światłem a popiołem. W popiele, gdzie kości splatają się z korzeniami, drga coś zielonego – liść, co nie pamięta deszczu, unosi się na wietrze jak cień dawnych ogrodów. Słońce dotyka go jak rana światła – i w sekundę więdnie, zostawiając smugę zieleni, jak ślad po nieudanym stworzeniu. A niebo, znużone widokiem ciał, zamyka oczy, żeby wreszcie nie widzieć człowieka.6 punktów
-
* * * w zniczu drga ognik na płycie szron jesieni budzą się daty * * * o zmierzchu łuna znów ożywa minione jesteś w pamięci październik, 20256 punktów
-
Z ciemności – ocean. Z niej także horyzont i bezkształt nad biegunem, o który zahaczają zabłąkane klucze bezradnych ptaków. W wodzie nic się nie zmienia, nie otwiera, nie świeci. Twoje oczy – dwie ciemnie, bez prawa powrotu do zawsze, do nigdy, do teraz, do kiedyś. Martwe ryby, dzikie gęsi, rozrzucone po niebie, przechodzą w niespokojny dryf. Na harpunach – baśnie. Na łowiskach - rtęć. Słowo dawno cofnięte, kurczy się w jeden przebłysk, a za nim świat tak maleńki, że tylko nakryć kropką. Już znikł. Zimowa noc miesza, miesza przewrotnie w śnieżnym kotle.5 punktów
-
Prawa fizyki to dopiero mocarny dyktator i doprawdy niezgorszy tyran. Warszawa – Stegny, 30.10.2025r.4 punkty
-
Cząsteczką chwili zwilżam usta wilgocią nocy, spełnionych rzęs, stopiona w jedność kropla światła przepływa przez nas czułością łez. Granatem źrenic srebrzy ciszę błękitny olbrzym łabędzich snów, w leśnych ostępach deszczem mroku zapadasz we mnie miękkością mchu.4 punkty
-
z rannych myśli szeleszczę wśród głogu i jeżyn kawałeczek po kawałeczku zapachem mięsa grzęznę we wszystkich kolorach lasu pieśni przeciągłe wiatr ze łzami wyciska z oczu gadam do korzeni duszą pod ścisłą ochroną anioła z urzędu i żyłami przewiązuję życzenie niech drzewa roztoczą opiekę nad ciszą i mrokiem4 punkty
-
Modlisz się wieczorem, kiedy pokój stygnie po dniu, a cisza układa się w fałdach pościeli. Mówisz głośno, lecz słowa sypią się jak ziarna pszenicy — niedojrzałe i gorzkie — na jałową ziemię. Twoja kołdra to nie przystań, tylko niebo z piór, w które wciskasz twarz, szukając tlenu. Nie ma już drabiny przy domu — tej, po której niegdyś wchodziły modlitwy. Zbutwiała, spróchniała, zarosła pokrzywami, a dach przecieka, kiedy płaczesz. Nie wzywasz już Boga po imieniu, mówisz do Niego jak do ojca, który wyjechał i nie napisał listu. „Nie gniewaj się” — szepczesz — „ja też nie wiem, jak się kocha, nikt mnie tego nie uczył.” Twoja modlitwa nie jest słabością, tylko sposobem, by nie zasnąć w ciemności.4 punkty
-
Zejście w dół. Spadam. Na łeb, na szyję. Sypię się, przepadam. Żyję. Bum bum, w głowie ruch w dole szum. Nie inaczej. To co widzę na dnie tego nie odzobaczę. Trwa niemy bal. Cel - pal! Strachy patrzą z boku. Potwory wyłażą z wnętrza. Dotrzymują kroku. Kręcę się wiję w amoku. Ogień liże zachłannie. Strach kąsa szyję. Trochę płaczę. Wyję! W koszulce, na boso zalana rosą łez. Osusz mnie, przytul. Weź! A ty szczujesz mną psy. Jestem wściekła. Ty-zły. Serce jak bęben, tłucze i wali. Piekło się pali. Nikt nie ocali. mnie. Zostaje trwogą. Diabły ze śmiechu pękają, nie mogą. Tańcz! wrzeszczą. Kołysz biodrami! Nie przestawaj! Szalej do dna! Płoń! Duszę dawaj! Więc tańczę, stopy zdzieram. Upadam, wstaję. Umieram. Wyciągnij rękę lub stratuj! Wybacz mi! Zostaw! Uratuj! Jeszcze sekunda, moment. Przestanę istnieć nim spłonę. Chyba pojawił się żal. Kończy się bal. Powstaję, odpalam szluga. Noc lepka, jak krwista struga. Wejdź w moje posiadanie. Zatańcz upiorny taniec. Zagin w moich objęciach. Diabła pragnę, nie księcia! I cisza. I nagły wrzask. Spocone ciało. Już brzask. To sen więc czemu płaczę? Nic nie mam. I nic nie znaczę. Zahaczam o ciebie myślami. Popioły pomiędzy nami. Ja cela a ty skazaniec. Zatańczysz ze mną upiorny taniec? inspiracja @Migrena "Upiorny Twist w piwnicy" Dziekuję za inspiracje!4 punkty
-
z szelestem liści przebiegł kolejny październik nie zapisałem niczego kilka kartek dalej noc zapada w oniryczne wiersze gdzieś w szczelinie czasu ujada ostatni wers wszyscy czytamy w tym samym kierunku4 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Kiedy odejdę, przez chwilę Me życie w muzyce będzie trwało, Jak wir piany w wodnym pyle, Gdy morze już falę zabrało. Na chwilę te noce i dnie W pieśni kruchej jak piana zapłoną, Żyjąc w świetle, nim staną się Nicością, na dom im przeznaczoną. I Sara (1920): A little while when I am gone My life will live in music after me, As spun foam lifted and borne on After the wave is lost in the full sea. A while these nights and days will burn In song with the bright frailty of foam, Living in light before they turn Back to the nothingness that is their home.3 punkty
-
3 punkty
-
dziś sen nie chce przyjść jak ty jeszcze wczoraj na odległość ramion gładziłeś miękkość ust podziwiając kolor i kształt powtarzałam sobie z każdym westchnieniem mój echem odbitym od ścian każdym rozwarstwieniem odsłaniałam duszę to tylko rozstępy kochany głębokie bruzdy zawiłym szlakiem biegnące od brzucha po wewnętrzną krawędź ud3 punkty
-
Sumienie Cierpienie Dwa słowa A potem zbawienie Od Boga? Czy tylko Nic nie warte Wspomnienie i marzenie O świecie bez grzechu i zła?3 punkty
-
Prosiłam - tak, aż drżały ściany, żeby wszystko się cofnęło, żeby Bóg odwrócił los jak kartkę w kalendarzu. Chciałam cudu - żeby ciało zapomniało o bólu, żeby nie było sali, świateł, skóry szytej nitką. Ale przyszedł inny cud: nie z ognia, nie z błysku, tylko z ciszy. Zrozumiałam, że można się zgodzić - nie z rezygnacji, lecz z odwagi. Że spokój też bywa uzdrowieniem, i że serce, które przestaje się bać, to największy cud ze wszystkich. Dziękuję za inspirację @Berenika973 punkty
-
Nie dołączono jej do narodzin. Może dlatego wszystko działa — tak, jakby chciało inaczej. Czasem coś się psuje: słowo za ostre, gest zbyt miękki, cisza, której nie było w planach. Człowiek uczy się na błędach, choć nikt nie powiedział, czy to kurs podstawowy, czy zaawansowany. Miłość — przycisk bez etykiety. Śmierć — gwarancja, której nikt nie reklamuje. A pomiędzy? Reklama szczęścia w wersji próbnej. Najlepiej działa przypadek. Nie wymaga baterii. Nie kończy się z wiekiem.3 punkty
-
@KOBIETA Dziękuję! To, co piszesz o tym wersie - "w tych słowach zawarta jest istota zła, tego świata" - trafia we mnie bardzo mocno. Może właśnie dlatego modlitwa jest takim poszukiwaniem światła w ciemności - bo to jedyna rzecz, którą możemy robić, kiedy nie wiemy, jak się kocha, ale wciąż próbujemy. Dziękuję za te słowa. Pozdrawiam serdecznie. @lena2_ Dziękuję Ci. I tak, dokładnie - wiara gubi się w gąszczu niewysłuchanych próśb, a zostają rytuały. I może właśnie w tym jest jakaś dziwna nadzieja - że nawet wtedy, gdy wszystko inne odpada, te rytuały wciąż nas trzymają. Nawet jeśli są już tylko formą, gestem, przyzwyczajeniem. Bardzo dziękuję! @beta_b Dziękuję Ci! I tak - ta zwrotka jest dla mnie też kluczowa, bo chyba w niej wszystko się zawiera. To, co mówisz o tej relacji z rodzicem, który nie był, nie ma, jest niedostępny - to jest dokładnie to. Ta pustka i tęsknota, która zostaje. I ta desperacka próba rozmowy z kimś, kto może w ogóle nie słucha, ale my wciąż mówimy, bo nie umiemy inaczej. Modlitwa albo rozmowa, albo mantra - tak. Czasem jedno przechodzi w drugie i nie wiadomo już, co to jest. Ale wciąż się zdarza. Dziękuję za te słowa i za zrozumienie. Ściskam mocno. @Nata_Kruk Dziękuję Ci! To, co piszesz o tym "nie zasnąć w ciemności" i jednocześnie "wejść w siebie samego" - pięknie to uchwyciłaś. Mówimy na zewnątrz, ale słowa schodzą w głąb. Że szukamy Boga gdzieś tam, a w końcu znajdujemy tylko siebie - albo siebie w Nim, albo Jego w sobie, nie wiem. Dziękuję i pozdrawiam również jesiennie. @Leszczym@Simon Tracy@ToyerSerdeczne dzięki! :)3 punkty
-
Z poziomu kamieni — jest to bez znaczenia. Nie mam ich otulonej wszechświatem struktury, przylepionej spazmem skorupy do skóry, Lecz czuję ich sens rozłupanego w klin istnienia. Potrafię jednak językiem skraść ich kształt mnogi, bezduszność uczynić wzorem swej kruchej drogi, i zabić krawędzią ostrza — w narożu skroni. Nikt mi tego nie odbierze, ani nie zabroni.2 punkty
-
mówią że brat bywa lustrzanym odbiciem matki wtedy przyciskam twoją główkę do piersi mierzwię włosy dając jasnym kosmykom przepływać swobodnie między palcami w chabrowych oczach pojawiają się żółte plamki tak jakby ktoś skruszył kawałeczki chaływy nie widać strachów i mar tylko świst uderzenia grzałki burzy sielankę Anna twierdza i ostoja która na dziecięcych barkach niczym Atlas dźwigała wielki świat Upadła teraz braciszku dziś Cię zabiłam nawet nie jest mi przykro bo widzisz żal to słabość a ja czuję pogardę skresliłam wszystkie Wtedy i Nas2 punkty
-
Rano wyciągnąłem kopyta na łóżku bardzo wyspany przeciągnąłem się cały kopnąłem w kalendarz bo spadł ze ściany plątał się między nogami w południe poszedłem do piachu na budowie ładować betoniarkę wieczorem wykorkowałem ruskiego szampana u kolegi ze studiów Abrahama powiększyliśmy grono aniołków wąchaliśmy kwiatki od spodu to była dobra impreza daliśmy czadu na koniec umarłem ze śmiechu2 punkty
-
Otwieram chłodziarkę, mocno inteligentną, W okularach przeciwsłonecznych na nosie, W obawie, że blask poraziłby oczy. Ludzkim głosem przemawia maszyna: „Proponuję twarożek ze szczypiorkiem.” Trzask drzwiczkami – żarty sobie stroi. Podaj mi piwo chłodne, królowo lodu. „Proszę bardzo, dzyń, gotowe, gospodarzu.” Cwana sztuka, myślę, znasz jakieś kawały? „Owszem, wymienię ci daty ważności Wszystkich produktów, usiądź, bo zaniemówisz.” Oj tam, oj tam, trochę pleśni nie zaszkodzi. „Drogi panie, czy normalne jest wśród ludzi, Że kiełbasa wraz z sałatą sambę tańczą? Ser, nietknięty od miesiąca, zrozpaczony, Dziury swe załatał ze zgryzoty – ot, biedactwo. Mało tego, śledź w słoiku się ożywił. Margaryna z masłem wdała się w zapasy, O wartość zdrowotną im poszło, ależ się leją! A musztarda wyje, bo już po obiedzie. Nie torturuj mnie, człowieku samolubny. Pomyślałeś choć raz, że chciałabym się odchudzić, Odetchnąć świeżym powietrzem? a masz! Z agregatu to moje ostatnie tchnienie!”2 punkty
-
@violetta @Annna2 @Nata_Kruk Cieszę się, że się wam spodobał. Jeszcze ich sporo zostało.2 punkty
-
jutro… jeszcze nie raz zakwitną akacje przede nami tyle ... patrzę na datę ważności niby jej nie mamy ale … nie śpieszymy się zdążymy … zachwycić się górami morzem zanurzyć ponownie stopy w piasku molo w Kołobrzegu ofiaruje skrzydła a my my jeszcze bez nich … czekamy jutro przyjdzie ale … czy takie o którym… 10.2025 andrew2 punkty
-
@Wiesław J.K. też mam takie wspomnienia 🙂 Dziękuję Wiesławie za czytanie 🙂 @Berenika97 wiesz Anna ciągle czeka Czasami mam wrażenie że jej życie to jedna nieustająca poczekalnia Trochę mi jej żal @Amber na mojej wsi takich ostów było pełno Pięknie kwitły fioletowym kwuatostanem 🙂2 punkty
-
2 punkty
-
Oczy moje, odzyskajcie wzrok, Oddajcie mi utracone barwy tęczy. Uszy, nie będę już was więcej wykręcał, Na prawo i lewo, nastawcie się na czujny Odbiór dźwięków dzikiej natury. Nosie, ty zakatarzony nicponiu, kichnij Raz, a dobrze, i wróć mi woń ulotną Czasu, życia, świata i nadziei traconej. Kręgosłupie, na ciebie najlepiej zadziała Chłosta pokrzywą; zegnij się, proszę, troszkę. Jęzorze drętwy, czy mam cię ugryźć, By poczuć smak bólu i żelaza? Języku, skłócony ze strunami głosowymi, Czy już nigdy nie wypowiem: „Niech to jasna cholera?” Łokciu, wyprostuj się, nie pokazuj mi wała. A ty, stopo, ty małpo nieczuła, Nawet nie chcesz zaswędzieć. Jędzo, daj mi chodzić, pozwól tańczyć. Ząbki moje ostatnie, nie dokazujcie, O snu chwilę proszę i spokoju. Pamięci moja, ty też się pakujesz? Poczekaj, usiądź przy mnie, daj się pogłaskać, Uszczypnąć, nim przyjdzie zapomnienie...2 punkty
-
@Berenika97 to jest utwór niezwykle głęboki a przez swoją głębie poruszający najbardziej tętniące zamyślenia człowieka. egzystencjalizm, metafizyka i śmierć. Berenika przekazuje nam wizję śmierci jako wyzwolenia z ego i cierpienia, jako momentu wzniosłego spokoju oraz odkrycia prawdziwej natury istnienia. wszystko jest cyklem, a "koniec" jest tylko kolejnym etapem, czyli powrotem. zgadzam się z tym całym swoim JA. wiersz jest wytworem rzemieślnika poezji. wspaniale Nika !!!2 punkty
-
@huzarc Dziękuję za tak piękne i głębokie odczytanie. Twoje słowa znaczą bardzo wiele. @Nata_KrukDziękuję! Masz rację - świetnie, że czytasz i pomagasz. :)2 punkty
-
@Berenika97 To bardzo piękny, wyciszony wiersz o przemijaniu, który nie potrzebuje krzyku ani metaforycznego nadmiaru. Brzmi jak modlitwa, ale bez religijnej dosłowności i jest jak rozmowa z nicością, która okazuje się światłem. Wyrafinowany w prostocie, emocjonalnie dojrzały, filozoficzny:)2 punkty
-
Szukam cię w jaśminowych kwiatach, rozgrzanych słońcem wczesnego lata, kolorach jak nie z tego świata, tańczących tu chabrach i makach. W smug jutrzni miazmatach jezior tafli ażurowa krata, Ptasi witraż drzewa splata, reliefu rzęs sosny kantatach Sznur chmur jak białe pieluchy, smutki ukryją w leśnym poszumie, utulą dłonie- tak dla otuchy. Czy wietrzny pielgrzym to zrozumie? Obłoki mają dziś z błękitu okruchy, niwa bezkresna lnem szyć nie umie.2 punkty
-
@Migrena Dziękuję Ci z całego serca. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć - Twoje słowa mnie bardzo wzruszyły. To, co piszesz o konstrukcji wiersza, o tym przejściu od chłodu do dławienia - cieszę się, że to wyczułeś. Zależało mi na tym, aby czuć było tę duszność, tę niemożność złapania oddechu, która przychodzi czasem z modlitwą. Że to nie zawsze jest spokój i światło, ale czasem po prostu desperacka próba przetrwania nocy. Dziękuję, że przeczytałeś ten wiersz z taką uwagą. @andrew Dziękuję Ci. To piękne, co napisałeś - "słowa bez makijażu, często w nieładzie, nie są bukietem dla... a jednak piękne." Modlitwa nie musi być ułożona, wyuczona, ale zawsze jest piękna. @Amber Myślę, że dużo osób nosi w sobie tylko nadbudowę - obrzędy, słowa, gesty - ale fundament gdzieś po drodze się rozmył, a może nigdy go nie było. A może jest dużo ludzi, którzy mają bazę a zrzucili nadbudowę? Bardzo dziękuję! @Robert Witold Gorzkowski Bardzo dziękuję! "Życie zapewnia nam tylko modlitwę" - pieknie to powiedziałeś! @viola arvensis Dziękuję Ci za tę refleksję - jest w niej tyle ciepła i nadziei. To piękne, co piszesz o owocach, które dojrzewają w czasie. Może właśnie tak to działa - że modlitwa nie musi od razu przynosić odpowiedzi, żeby coś w nas zmieniać. Że nawet ta najbiedniejsza, najbardziej zagubiona rozmowa z Bogiem ma swoją wartość, nawet jeśli my jej nie widzimy.2 punkty
-
zapach liści palonych za białą kapliczką przejrzałe jabłka przy drewnianym oknie młodość zaklęta w kropli skradzionego wina ostatni papieros co nigdy nim nie był gasnące ognisko w rogu twoich oczu jesień upleciona ze zmierzwionych włosów tych kilka obrazów pozwala mi jeszcze oddychać tych kilka momentów pozwala mi wierzyć że warto wczoraj szeptałem do ciebie że świat przecież poczeka dziś wrześniowe niebo znów zaczęło płakać2 punkty
-
@KOBIETA Twój wiersz jest bardzo zmysłowy - w sposób delikatny, niemal dotykowy. Jest w nim intymność, która nie krzyczy, tylko szepcze. "Zwilżam usta", "stopiona w jedność", "zapadasz we mnie" - to wszystko tworzy atmosferę bliskości, zanurzenia w kimś lub w chwili. Pięknie!2 punkty
-
Nie wiem, dlaczego. Byłem wierny - pachniałem twoimi rękami, znałem każdy cień twojego głosu. W lesie pachniało wolnością. Myślałem: pójdziemy dalej. Ty się odwróciłeś. Drut zasyczał złośliwie - jak wąż. Zostałem sam. Pod drzewem, które nie zna imion. Wyczułem twój ślad w wietrze - jeszcze jeden oddech, jeszcze jeden cud, który nie przyszedł. Świat odsunął się ode mnie jak woda od kamienia, który przestał być potrzebny rzece. Patrzyłem, jak słońce kładzie się na mchu i odpływa - w ciemność nocy. Nie rozumiałem, czemu ziemia jest taka zimna, czemu nie wołasz mnie już po imieniu. Jakby wszystkie liście straciły sens drżenia, a wiatr zapomniał, że istnieje powietrze. Kiedy noc przyszła, słuchałem własnego serca - biło jak kij w blaszanym wiadrze. A we mnie rosła cisza - jak w drzewie, które uczy się oddychać w ciemności. Cicho. Coraz ciszej. Cisza ciemnieje. A potem wszystko się rozpłynęło: mój głos, mój zapach, mój świat. Tylko drzewo zostało. I cisza. Echo ludzkiego kroku - ostatnie, co kochałem.2 punkty
-
@tie-break Dziękuję serdecznie:) @Berenika97 Dziękuję za przemiłe słowa:) @Migrena To prawda, trzeba siebie odnaleźć, dzięki za refleksję:) @viola arvensis Tak, właśnie w tym miejscu czuje się więcej:):) dzięki Wiolu:)2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
@Tectosmith bardzo trafne spostrzeżenia. Ładnie to ująłeś. Życzyłabym sobie, aby każdy tak podchodził do czytania poezji. Pozdrawiam serdecznie 😊1 punkt
-
Trochę przypomina mi teorię chaosu, niby niespójny wiersz, ale nie wiemy, co wywoła:). Pozdrawiam1 punkt
-
@Alicja_Wysocka Bo to faktycznie też tak działa, ja tak mam przyznaję się do tego, że gro mojego pisania jest dla siebie. I jeśli piszę zabawnie to również dlatego, że sam siebie chcę pocieszyć. Wiesz ja jestem tutaj krócej, bo zaraz będzie pięciolatka moja, nawet mi się chciało i napracowałem się, ale zaczynam coraz bardziej dostrzegać, że prawdziwe ukojenie może być gdzieś indziej jeszcze. Ale z drugiej strony zauważyłem, że niewiele tak rzeczy robi czasem dzień, poranek, popołudnie, wieczór jak właśnie coś w rodzaju głupiego wierszyka :)) A jak do tego, bo Twoja pocztówka nie jest wcale taka głupia, jest coś w tym wierszyku to naprawdę gęba aż sama się cieszy :)1 punkt
-
@Alicja_Wysocka Rzadko się mówi wprost, że prawdziwe cuda nie są widowiskowe. Że nie przychodzą z efektami specjalnymi, tylko w ciszy, która jest tak głośna, że aż boli. Ten moment przejścia - od "prosiłam, aż drżały ściany" do "przyszedł inny cud: z ciszy" - to jest piękno tego tekstu. Pokazujesz coś, co znam z własnego doświadczenia, że kiedy rozpaczliwie chcemy, żeby rzeczywistość się cofnęła, żeby czas się odwinął, dostajemy nie to, o co prosiliśmy, ale czasem coś, czego wcale nie umielibyśmy poprosić słowami. "Skóra szyta nitką" - ten obraz jest bardzo konkretny, bardzo cielesny. I właśnie dlatego działa. Bo pokazuje, że to nie jest abstrakcyjna medytacja o zgodzie, tylko doświadczenie przejścia przez coś realnego, co zostawiło ślad. Zapytam jednak, czy serce, które przestaje się bać, rzeczywiście się nie boi, czy po prostu nauczyło się żyć z tym strachem inaczej? Może cud polega właśnie na tym drugim. Jest w nim ból, który stał się wiedzą. Pięknie napisane - cudny Cud. Nie spodziewałam się wzmianki o sobie - dziękuję!1 punkt
-
@Annna2 Twój wiersz jest jak spacer po impresjonistycznym obrazie - pełen światła, koloru, ruchu. Chcesz znaleźć kogoś w pięknie świata, jakby natura mogła stać się szyfrem, kodem prowadzącym do utraconej obecności. Urzeka mnie bogactwo obrazów: "ptasi witraż", "reliefu rzęs sosny kantaty", "sznur chmur jak białe pieluchy". Jakby nadmiar piękna miał zagłuszyć ból, a przecież ból ten wciąż przebija w pytaniu - "Czy wietrzny pielgrzym to zrozumie?" Piękna jest ta melancholijna końcówka - "niwa bezkresna lnem szyć nie umie". Jest w tym pogodzenie - że nawet natura, tak hojna w pięknie, nie może zszyć tego, co rozdarła strata. Piękny!1 punkt
-
Nucą: wiatr, strumyk, Jaskółka, sowa… Gram na widmowym fortepianie. Końcami (metafizycznymi) dotykam klawiszy. Cenią improwizacje i prezentacje. Zyskuje próba ciszy…1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne