Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @Migrena Tyle już otrzymałem od Ciebie wyjątkowych pochwał i komplementów… Jedne bardziej wyjątkowe od drugich... A każdy z nich jest dla mnie tak samo ważny i cenny… I każdy z nich motywuje mnie do dalszej pracy... Pozdrawiam Najserdeczniej!
  3. Świeżo upieczony Mroczuś, wygrzebuje gorącą tożsamość, z gorącego piekarnika drzemki. Odrzuca na boki: skrawki snów, ziewków, chrapków oraz resztki baranów, które z nadzieją liczył, licząc na normalny sen, jednocześnie podjadając cukrową wełnę. Właśnie wypluwa, loczkowany, dławiący kłak (bo i taki trafił), kiedy to słyszy za sobą: sz sz sz – szurający szeleszczący szelest. Jako że na odwadze mu nie zbywa, spogląda żwawo za siebie, by zassać wzrokiem do łebka, nie wiadomo co jeszcze. Po chwili supełek tajemnicy zostaje rozplątany, a wyżej wspomniany, napuszoną przychylną ciemnością, spogląda ciekawie wokół, by wiedzieć, kto go zaszedł nieznośnie i niespodzianie od tyłu, zakłócając posenny spokój. E tam! To tylko Wegejająg – rozważa przed chwilą obudzony, z wystającym z ust włosem i zawiedziony na pół gwizdka, gdyż na drugie pół, raduje umysł, że przyjaciel przyszedł. Zerka na przybysza z natrętną uwagą, gdyż ów nie wygląda tak jak zwykle. Ma trochę zdenerwowane spojrzenie, przeto lekkie lśnienie grozy, migocze zjawiskowo w gałkach ocznych, a z powiek zwisają sople podniecenia sytuacją. Oprócz rzecz jasna zwyczajowego parasola, z całunem spokoju i przyszłych wydarzeń, wplecionego w odśrodkowe, podtrzymujące przęsła. Wegejająg trzyma czaszę ochroniarza nad sobą, szóstą, owłosioną łapą. A zatem Mroczuś także zaczyna zwyczajową wymianę zdań, gdyż ma nadzieję, że w ten sposób załagodzi sytuację, balsamem fajnej rozmowy, tudzież fajnego słowa. Nic dziwnego, wszak od małego krążą w nim słowotwórcze cienie przodków literatów, obytych w tradycji stosowania ciekawego słownictwa, zasianego na ziemi ojców i dającego jakieś tam plony, lepsze, gorsze i zupełne dno, po wsze czasy. –– O! Pajączek. Raczej nie jestem zdziwiony, że cię widzę. Cóż mi powiesz tym razem. –– Nie nazywaj mnie pajączkiem, z łaski swojej. Jestem Wegejajągiem. Czy mam powtarzać przy każdej okazji, czemu? –– Jak najbardziej. To nasza odwieczna gra. Ja wiem, co powiesz, a ty udajesz, że nie wiem, co usłyszę. –– Miło, że pamiętasz. –– Mówiłeś to wczoraj, ale powtórz. –– Parasol mam przeciwmuszny, by na mnie muchy nie leciały. Od jakiegoś czasu, przestałem pałaszować owadzie mięso. Chociaż przyznać musze –– Muszę, jak już. –– No tak. Wybacz. Przyznać muszę, że mam w spiżarce trochę wydmuszek, owiniętych pajęczyną, pomalowanych przeze mnie artystycznie, bym mógł zaimponować... –– Wiem. Pisankami. Faktycznie ładne. Masz talent. A teraz mów, czemuś taki spięty, po koniuszek odwłoka? –– A nie mogę kontynuować samochwały? Proszę? –– Nie możesz. Gadaj w jakiej sprawie przychodzisz. — No cóż… Odwieczne: „No cóż z trzykropkiem.” Musi miecz. Jaki miecz? Co ja gadam. Mieć jakieś ważny problem w głowie, skoro użył tradycyjnego sformułowania, którego używa tylko w wyjątkowych sytuacjach. Doprawdy, wygląda na roztrzęsionego na sześć nóg, nie licząc parasola. Ciekawe, co go dręczy. Nawet strzelił wiązką pajęczyny w moim kierunku. To chyba pierwszy raz, za mojego żywota. –– Drogi Mroczusiu. No nie. Czyżby na zdrowiu podupadł. Żywię nadzieję z kubka optymistycznych myśli, że z jego umysłem wszystko po staremu. Czyli jak zawsze. Po raz pierwszy, tak do mnie czule zagadał –– Powiem krótko. Musimy uratować Starego Marudę herbu Koślawy Świerk. Wiewiórki go atakują ze wszystkich stron oraz z pozostałych, uprzykrzając życie. Straszą rudymi futerkami, pomalowanymi na złowieszcze barwy oraz żołędziami pustymi w środku, w których wyskrobały wredne gęby, a do wewnątrz powtykały pijane świetliki i Stary Maruda ma halucynacje, że to jakieś trupoziemcy leśne lub coś na wskroś gorszego, spoziera z wnętrza ognistym, mrocznym wzrokiem. –– No co ty mówisz Wege. –– Ano mówię, Mroczusiu. Żebyś wiedział. Na dodatek owe owoce Tłustego Dębu, mają na głowach pomarszczone czapeczki, a w każdej wściekły duszek lasu, razi złowieszczym spojrzeniem, gdziekolwiek spojrzy. Tylko że przeważnie spoglądają na Starego Marudę, a on ze strachu, już i tak ledwo zipie. A przynajmniej sprawia takie wrażenie. Czyli rozumiesz, trzeba mu pomóc. Przecież dobro wraca, więc wiesz. Warto. To znaczy nie aż tak interesownie chciałem powiedzieć, ale sam rozumiesz. Jaki grzyb, taka robaczywość. –– Ty Wegejająg tak dla zysku, co? –– No nie. Gdzie tam, Mroczuś. Bredzisz. –– Może i bredzę, lecz odgonić nieznośne futrzaki trzeba. Ma już swoje lata, więc nie bądźmy przesadnie pamiętliwi. To nasz były przyjaciel. Chociaż po prawdzie jarzysz zapewne, co on wyprawiał za młodu, gdy jeszcze nie był z herbu Koślawego Świerka i jaki był naburmuszony, kiedy żeśmy mu przeszkadzali w gnębieniu zwierzyny, krzycząc, że jest ladaco i lump. A i tak połowę leśnych obywateli, wygnał swoim dowcipami. –– Raczej ich czynną realizacją. –– Przesadnie czynną. –– Powspominamy? –– Nie ma czasu. Biegnijmy w newralgiczne miejsce i przestraszmy wiewiórki, to mu dadzą spokój. –– Naszym widokiem? –– Chociażby. A co? Myślisz, że nie damy rady? Jesteśmy zbyt piękni? –– Zbyt co? Niech spojrzę w toń kałuży. Damy radę. Bez obaw. Spoko Mroczuś. –– Och Wegejająg. Może rzeczywiście masz rację z tym dobrem. Gdyby do nas wróciło ze zdwojoną siłą. –– Och bez przesady Mroczuś. Nie wywołuj wilka z lasu. –– To niemożliwe. Ostatniego wygnał swoimi żartami. –– A czemu nas nie wygnał, skoro sprawialiśmy mu kłopot? Nie chciał, nie umiał? Albo Wiewiórek? –– Hmm… chcesz powiedzieć, że on z tymi… żeby nas... by mógł nadal. –– Co? — Nic. To by było zbyt pokręcone. Przegońmy wredne, namolne, straszące bestie –– wrzasnął Mroczuś, ni stąd ni zowąd. * Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem, chociaż Pomarańczowe Ciciki, dały się potulnie zastraszyć, nieco zawiłym widokiem. Przestały atakować Starego Marudę herbu Koślawy Świerk, a to dlatego, że uciekły spłoszone w knieje i tylko ruda poświata, prześwitywała jakiś czas, przez okoliczne krzaki. Lecz nawet ona drgała niespokojnie pomiędzy, aż w końcu licho ją wzięło. A zatem Mroczuś i Wegejająg, powrócili do swoich miejsc, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, mając nadzieję, że dobro do nich powróci. I faktycznie. Po jakimś czasie, dobro chciało do nich wrócić, tyle tylko, że było strasznie zmęczone, wycinaniem drogi przez głupawy tekst i nagle zboczyło, trafiając w niewłaściwe miejsce, zmieniając co nieco, na korzyść pomylonych adresatów, nie wiadomo z jakich dokładnie przyczyn. Całe stado „włochatych, krwiożerczych pomarańcz,” miało wyśmienitą, dobrą wyżerkę. Mroczuć i Wegejająk, skończyli jako karma dla Wiewiórek.
  4. Już w wielu miejscach brakuje, ale to nie nowość w sumie. Takie klęski już bywały w starożytności. Bo tak im wygodniej schować głowę w piasek jak struś na pustyni. Dziękuję. Mężczyzn wierzących to faktycznie niewielu jest. W mojej małej grupie w zborze jest 16 osób, a tylko 3 panów. Ostatnio bardziej się zaangażowałem, ale to wszystko niestety tylko online, bo w realu to ja nie daje rady.
  5. @Robert Witold Gorzkowski Dziękuję uniżenie... Postaram się niebawem nadrobić zaległości w czytaniu Twoich wierszy... @huzarc Ale my patrioci przenigdy na to nie pozwolimy... Pozdrawiam Najserdeczniej!
  6. @Rafael Marius dobrze jesteś wychowany:) wierzący, dla mnie same zalety:) idzie klęska na świat, a ludzie nie są tego świadomi:) będzie brak wody itd.
  7. @huzarc Amen.
  8. @Migrena Siedzę w samym środku instytucji, która wedle wszelkich znaków na ziemi i niebie powinna być w awangardzie owej ofensywy inwigilacji, a użera się z zupełnie innymi problemami i technicznie nie jest zdolna nawet do najprostszych czynności z nią związanych - brak ludzi, brak czasu, brak potencjału, brak wszystkiego…
  9. nie zapominajmy że państwo to MY . a skoro rząd daje sie dymać androidom to ich problem nie nasz . napewno już uzyli swoich kalkulatorków zeby zbadać granice buntu i rewolucji , po to byl ten swiatowy test cooperacja widzenia 19 . więc wiedza że nie damy sobie w kasze dmuchać , a to że nas wszystkich podsłuchują i podglądają to tylko świadczy o ich zboczeniu .
  10. @Whisper of loves rain „Samotność nie wynika z tego, że nie ma przy tobie ludzi ale z tego, że nie jesteś w stanie zakomunikować rzeczy, które są dla ciebie istotne” C. Jung Myślę sobie, że samotność jest stanem dobrowolnym i bywa pozytywna. W przeciwieństwie do osamotnienia. Doskonały i bardzo głęboki wiersz:) pozdrawiam:)
  11. @iwonaroma Iwona. to jest to !!!!!!! tak mówi polska dziewczyna !!!!! Rosiewicz miał rację ----- " najwięcej witaminy, mają polskie dziewczyny". dziękuję :)
  12. po pierwsze co do wszystkich danych to płyną przez komputery które mają sytem operacyjny podglądany przez jego właściciela. czyli microsoft albo w telefonach głownie google. państwo może sobie zażyczyć dostęp wg praw i ustaw państwowych , ale dane wszystkie ma google i microsoft i macOS . wszystko to USA . jak to Rammstein zaśpiewał -we all living in america. Jeśli wywiad wojskowy używa obcych systemów komputerowych to są debilami , jest open source linux i informatycy i programiści mogą sobie zbudować na tym własne systemy , czy to robią ? nie mam pojęcia . ja się chowam w lesie z wilkami . i tak mnie nikt nie słucha. a dystopi nie będzie bo nasze kochane słonko niedługo popali wszystkie kabelki. tak że jak poczujecie ciepło w kieszeni to trzeba odrzucić telefon na bezpieczną odległóść. :D -będzie steampank i arcane .
  13. Olać system ;) Niech nas całych zeskakują a potem pocałują w dupę:) Świetnie to zobrazowałeś 👍
  14. Klip

    lim O - sarmacki

    @Ajar41 A może : "po piwa kwarcie i grzańca" ? Pozdrawiam
  15. Fakt dużo u Ciebie tajemnic. Ja też jestem oszczędny. Tak zostałem wychowany.
  16. @Rafael Marius moja wyobraźnia może jest bogata, ale czy serce, jestem mało otwarta i sknera:)
  17. @Omagamoga "60'C. czyli spadek cisnienia do 149 hPa " ale w litrach na sekundę kwadrat. cała Unia z panią "Wodenam leje " @huzarc posłuchaj bo wiem co mówię - licencje, faks i toner to tylko rekwizyty. spektakl już trwa, a inwigilacja ma miejsce w czasie rzeczywistym, niezależnie od tego, kto jeszcze udaje, że scena nie istnieje. wykorzystanie jej ograniczają jedynie przepisy prawa !!!!!!!
  18. @Migrena Pieniędzy. Na wszystko są licencje, które są horendalne drogie. Ze wszystkim tych systemów korzystałem, do części z nich i do kilku jeszcze innych mam dostęp. Nie działa to tak łatwo, miło i przyjemnie. Dziura na dziurze. Migracje danych potrafią trwać latami. Przetworzenie tych danych, tak czy inaczej rozbija się o człowieka i im jest ich więcej, tym w najwęższym gardle nie da się ich przetworzyć. Dostawcy technologii posiadają wiedzę i możliwości ich przetwarzania na zupełnie innym poziomie, obecnie już na poziomie AI, podczas gdy państwo jeszcze faksami stoi. Nim państwo wejdzie na poziom wskazany w prezentowanej wizji, to technologia przeszłości tą rzeczywistość przebuduje już w tak, że państwo i tak będzie ze swoimi pomysłami uwstecznione. Inwigilacja trwa w najlepsze, ale to nie państwo jest beneficjentem, raczej ponosi koszty z tym związane mierząc się z różnymi patologiami, które generuje technologia z tym związana.
  19. Pewnie że można. Ważne żeby w sercu było na bogato.
  20. @Migrena świetny wiersz, że ci się tak chciało o tym opowiedzieć :)
  21. W gruncie rzeczy samotność jest dobra, bo pozwala dogłębnie poznać siebie (choć czasem bywa przykra ;)). Oczywiście w relacjach z innymi też poznajemy siebie ale nie można na tym poprzestać, bo wiecznie będzie się dryfować tylko po powierzchni. Fajny wiersz
  22. @Whisper of loves rain lubię wiersze o samotności. Zwykle są głębokie, szczere i mocne. Ten też. Perełka wśród wierszy.
  23. czyli spadek cisnienia do 149 hPa
  24. Dzisiaj
  25. @huzarc nie ma co tej dyskusji ciagnąć bo rozmawiamy na różnych płaszczyznach które się nie zazębiają. tylko jeszcze wyjaśnię - Polska nie ma dziś pełnej integracji danych, ale ma wszystkie klocki lego: PESEL, ZUS, CEIDG, e-PIT, KSeF, CEPiK, e-recepta, mObywatel, Profil Zaufany… Brakuje tylko spięcia, a to jest kwestia decyzji politycznej, nie pieniędzy. stać nas. na system KSeF, który analizuje miliardy faktur rocznie. na e-receptę (dane zdrowotne 38 mln obywateli). na systemy kamer, fotoradarów, automatycznych wezwań, e-TOLL. to wszystko jest inwigilacja rozproszona. czyli technicznie możliwosc totalnego spięcia już istnieje. nie potrzebujjemy armii ludzi bo to robi infrastruktura i algorytmy. dane wizowe to nie dowód niemożności, tylko zaniedbania. te same państwowe systemy, które nie radzą sobie z cudzoziemcami, potrafią już automatycznie wyliczyć Twój PIT, sprawdzić Twoje recepty i zablokować Ci konto przy błędzie w KSeF. to dowód, że gdy państwu zależy potrafi działać perfekcyjnie. i dziala. nie patrz na przyszłość przez piętrzące się segregatory. patrz przez technologiczne możliwości. a te już są !!!!!!!!
  26. @Andrzej P. Zajączkowski dziękuję:)
  1. Pokaż więcej elementów aktywności


×
×
  • Dodaj nową pozycję...