Skwar

Autor:

Było raz bardzo gorąco. Nieruchome, nagrzane powietrze. W najsroższy
upał leżałem na słońcu, lubując się okrucieństwem żaru. Pustka.

Przybiegła do mnie zdyszana. Widziałem, jak bije serce jej pod białą
bluzką. Widziałem wspaniałą szerokość biódr, spływających półokrągłą
linią w kształtne, krzepkie nogi. Gorąca, gorąco, moja Ty młoda,
zagorzała, kochana!

- Ci się stało? - Co robisz? - Uspokój się... Słuchaj... przecież---! Och!
upalne, straszliwe pieszczoty. Obłędne, skwarne oddanie! Stepy w oczach
zamgławionych! Dyszące szybko piersi! Niesprawiedliwa wściekłość, co
żąda nazbyt już wiele rozkoszy od naszych rozkochanych w sobie ciał w
ten upał lipcowy!

Opublikowano w: Czyhanie na Boga

Czytaj dalej: W malinowym chruśniaku - Bolesław Leśmian