*** (...gdy w młodości czasu niezmierne szczodroty)

...gdy w młodości czasu niezmierne szczodroty
Matka rzeczy na żywe sypała istoty,
Innym moc i oręźe rozdała w posagi,
Człowiek z trochą światełka stał w środku nich nagi.
Zdawało się, że postać najprzód zginie nasza:
Lew ją klem, słoń ogromem, wół rogiem przestrasza.
Słaby zwierz, ale który wziął roztropność w podział,
Zjadł wołu, wsiadł na słonia, lwią skórą się odział.

Czytaj dalej: Powązki - Stanisław Trembecki