Chciałbym głaskać mą dłonią te kłosy,
co teraz w polu rosną
chciałbym głaskać te światła na wodzie,
co świecą rano z wiosną.

Chciałbym głaskać te blaski słoneczne,
co się na trawie błyszczą,
wonie, co się mętne z mchów podnoszą
i w leśnych igłach czyszczą.

aby lecieć jasne, jak dźwięk skrzydeł
pszczoły, kwiaty pijącej,
gdy się wzbije w powietrze przejrzyste,
w błękit migotlejący.

Chciałbym głaskać mą dłonią pieszczącą
lipowych liści szmery
i miesiąca spływ nad jezior tonią,
to echo atmosfery.

Chciałbym głaskać poszept, który w nocy
płynie przez wschodnią stronę -- --
a pod dłonią mam śpiącego dziecka
włoseczki upieszczone.

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer