Antoniemu Słonimskiemu

Cofa się fala,
w dzień mojego życia,
cywilizacji zwyczajem prastarym -
wyciągając postęp,
powracając w przeszłość,
w groźne szaleństwa,
w fanatyczne wiary,
w epokę dawno zamierzchłą...

Cofajcież się wszyscy
wraz z wielkim odpływem,
który w pasję, w okrucieństwa
wstecz zmierza!
Ja zostanę -

- nikt o mnie nic zapyta -
jak z dna morskiego gwiazda
ramieniem nieżywem
wyraźnie zaryta
w mule wybrzeża -
gwiazda, która świadomie
opuściła fale,
chcąc płynąć naprzód
lub nie płynąć wcale.

Czytaj dalej: Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska