Moja srebrna, złota

Hej, słoneczko, coś powstało
Nad szerokim morzem,
Czcgożeś ty nie widziało
Na tym świecie bożym?

Góry, lasy i jeziora.
Bujne zboża, knieje
I to źródło u jawora,
Co wciąż wody leje.

Z jednej strony w drugą stronę
Cztery świata końce,
Wszystkoś, wszystko wytoczone.
Ty ciekawe słońce...

Nasze siewy, nasze zbiory
I prace, i wczasy,
Nasze chaty, nasze bory
I goły, i lasy,

Wszystko, wszystko na tej ziemi
Oczyma własnemi...
A teraz ja spytam ciebie
Na wysokim niebie,

Czyś widziało tę jedyne,
Przez którą ja zginę?

Oj! gdybyś ją zobaczyło
Na zielonej błoni,
W szary obłok byś się skryło,
Pomyślawszy o mej.

I ludzie by nie widzieli
Twojej srebrnej bieli,
Tylko szarą mgłę tęsknoty
Po mej srebrnej, złotej.

Czytaj dalej: Dwa dęby - Teofil Lenartowicz