Lirnik

Baśń
 
No, ja tam nie wiem! A kto to wie?
Może to prawda, może i nie?
 
Nasi na pole wyszli z pługami,
Wyszli z pługami i z radlicami,
 
Zorali ziemię przez dzień bez mała,
Patrzą - aliści ziemia sczerniała!
 
Dziwnie im, strasznie - boć to był oto
Piasek pod borem, jasny jak złoto.
 
Staną i patrzą dumając próżnie -
Ten tak powiada, ten znowu różnie...
 
Aż tu od lasu wiedzie przez pole
Dziada-lirnika małe pacholę.
 
A starzec z brodą do ziemi, dziad,
Musiał mieć chyba już ze sto lat!
 
Na wszelką zmianę człowiek się trwoży:
Kto wie, jak będzie? Lepiej czy gorzej?
 
- Oj, ciężki przyjdzie na ludzi los! -
Ozwał się jakby spod ziemi głos.
 
Starzec pod drzewem przy drodze stał,
Zdało się, czoło śród liści miał.
 
Wychudłe ręce nad ludzi wzniósł
I tak się zdało, jak gdyby rósł...
 
Migają gwiazdy, wieczór zapada,
Ludzi się wielka zbiegła gromada.
 
- Źle będzie, dzieci! Ta ziemia cała
Z wielkiej boleści tak poczerniała!
 
Ona-ć wam zboże rok na rok wyda,
Lecz braknie ludzi... Na cóż się przyda?
 
Ojców ni synów wróg nie oszczędzi,
Miecz wam zatruty do serca wpędzi,
 
Od piersi matki oderwie dziecię,
Dziewki wam zhańbi, zatruje życie.
 
Tu widząc lirnik, że ludzie płaczą,
Począł swą lirę kręcić prostaczą,
 
A tak wesoło, a tak radośnie,
Że aż z uciechy serce im rośnie.
 
Śmieją się dzieci, cieszą się starzy,
I łzy, i przestrach uciekły z twarzy.
 
Chłopy do góry skaczą z radości -
Pełno uciechy i wesołości.
 
Na lirze struna mocniej zabrzękła,
Pełną nadzieją brzękła - i pękła...
 
Cóż to za tuman z tej strony dmie?
- Dzieci, nie mgła to, nie chmura, nie!
 
To chmury wrogów ciągną w te strony!
Pierzchnął z daleka lud przelękniony
 
I jeno kilku zostało przy nim:
- Powiedz, co czynić? A my uczynim!
 
Któż z nas pokara te wściekłe wrogi,
A wróci pokój w domowe progi?
 
A na to starzec: - Kto tę zerwaną
Naciągnie strunę moje kochaną,
 
Kto ją naciągnie, ten sprawi cud;
Kto zagra na niej, ten zbawi lud!
 
I dał im lirę, i znów przez pole
Wiedzie lirnika małe pacholę...
 
I któż poradzi tej cudnej strunie?
Który pociągnie, to mu się zsunie...
 
Hej, ty lirniku! Wróć się no sam!
Naciągnij strunę - i zagraj nam!

Czytaj dalej: Dwa dęby - Teofil Lenartowicz