przez kresy

monotonnie koń głowę unosi
grzywa spływa raz po raz rytmem
koła koła
zioła

terkocąc senne półżycie
drożyna leśną łąkowa
dołom dołem
polem

nad wieczorem o rżyska zawadza
księżyc ciemny czerwony
wołam
złoty kołacz

nic nie ma nawet snu tylko kół skrzyp
mgtawa noc jawa rozlewna
wołani kołacz zloty
wołam koła dołem polem kołacz złoty

Czytaj dalej: Zima - Józef Czechowicz