Front

Ludzle w białycn domacn mówią to pole chwały
w nledziele chodzą do kościoła il na białe procesje
ulicami czystymi w słońcu przebiega pies biały
w białym kwitnącym parku Zakochana czyta poezje

Ale tutaj nie ma wcale białości
w szarej ziemi rowy pdnc brudnych żołnierzy
dym siny i różowy proechodzi do nas przez rzekę
nie białe żółte są kości
armatniego ataku ognisty prąd
na niebie nieustannie leży
to front
to zstąpienie do piekieł

Odcinek 212 l wzgórze 105
we dnie szturmy l strzały
a w nocy przaz dym przedzierają się reflektory
po drutach kolczastych biegają błyski żywe jak rtęć
wszystko ma wtedy inne kolory

Gdy cieho zbłąkana kula wsiiźnie się w białe czoło
znienacka zrobi się biało (nawet na froncie)
biała niedziela biały park piesek biały
zatańczą wkoło

Pole chwały

Czytaj dalej: Na wsi - Józef Czechowicz