Daleko

wiatraki kołyszą horyzont
chaty pachną stepem
chatom źle
stoją na palcach o zachodzie ślepe
wspinają się jak konie
za chwilę się pogryzą

nie step ucichłe morze
rozlewa się wieczór bez szumu
świecące szyby otoczyły kolejowy dworzac
zachód mozolnie żuje gumę

ostajcie zdrowo matuś
z wojska napiszę list
nad parowozom dym białe kwiaty
gwizd

w niedzielę pociąg odiechał
w inną niedzielę przyjdzie
pracują czerwone obłoki pchają się ku słońcu

na stacji dzień jak codzlcń tydzień jak tydzień
a szyny
szyny się nigdzie nie kończą

Czytaj dalej: Zima - Józef Czechowicz