Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

kopciuszkowo 


Leszek

Rekomendowane odpowiedzi

czasem bywają prozaiczne 
wzruszeniem ramion przyjmują je inni 
komu potrzebne co nie jest blichtrem 
a może jednak pomyśl wniknij 
zanurz się w lustrze wyobraźni 
co jest po drugiej stronie zgadnij 

cyzelowane przez lata pragnienia 
mają przeróżne oblicza i kształty 
niewiele trzeba by zwiosenniał 
bo najważniejsze dla upartych 
jest coś co warte więcej niż złoto 
w sny zaprzężoną przejedź się karocą 

na bal czas jechać ten jedyny 
co królewiczem uśmiechnie się w tańcu 
przeszły dla chcących potrafi być przyszłym 
za czarodziejskiej dotknięciem jej harców 
efektów w pełnej realny nie zdmuchniesz 
bo w pantofelkach obu do pary 
łatwiej uwierzyć wygodniej marzyć 
po drugiej stronie odnaleźć się umieć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Całość z przyjemnością przeczytałam, wiersz przelewa się melodią.
Doświadczeń takich nie mam, ale ufam że się zdarzają, nie tylko w bajkach.
To co mnie wytrąca z czytania to powyższy wers - wymaga wg mnie dogłaskania. 
Pozdrawiam

bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Leszku -  jak to nie pamiętają -  ja cię pamiętam - a wiersz moim zdaniem

wzorowy.

                                                                                                                                              pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużym sentymentem darzę ten portal. Tu przyszedłem po nauki i wiele ich stąd wyniosłem. Tu nauczono mnie dlaczego napisany w konwencji sonetu sonet, był nim tylko z wyglądu, a nie spełniał wymogów gatunku. Z rozrzewnieniem wspominam, jak broniłem tego, co z dzisiejszej perspektywy, nie należało bronić, a zmienić. Dziękuję za miłe słowa. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie chodzi mi o interpretację, na skróty przyjmuję przekaz.


efektów w pełnej "krasie", efektów "realnie" nie zduchniesz, czas realny itp. 

Ale tu się zaczepiam. Jak nauczyciel próbujesz mnie prowadzić, a ja jestem zwykłym czytelnikiem i nie uczniem.
Jeśli punkt wskazuję palcem - może być równie trudny dla innych.
Czy nie lepiej go zmienić, niż pisać erratę? 

bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Sie niestety przyłączam dla zwykłego zjadacza jak ja ten wers jest trudny do zrozumienia. Tak jak chcesz mozesz sie śmiać ze jestem nieuk tuman itd moze wymyślisz jakis nowy ale fajnie by było gdybys te wers mi wytłumaczył jesli chcesz... 

Dzisiaj wielu poetów na tym forum ma focha jak zwróci sie na cos uwagę...

pozdrawiam Marcin (czyt mniej lotny umysł)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie staram się belfrować, a jedynie zrozumieć co nie gra. Wiem, że stosowane przeze mnie metafory i niedopowiedzenia, mogą zaciemniać treść, ale bez nich wchodzilibyśmy w oczywistości. Zacytowany wers jest mocno osadzony w poprzedzających i następujących po nim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Marcinie nie miewam fochów, a dużo pokory. Wasze komentarze dają mi do myślenia, że zbyt hermetycznie przekazałem fakt, iż jeśli bardzo czegoś pragniemy, to, to się spełnia i nawet realny świat, nie jest w stanie odczynić czaru naszej metamorfozy i o dwunastej nadal jesteśmy sobą, ze swoimi marzeniami i pragnieniami, które tylko my możemy spełniać i nic nam nie przywróci kopciuszkowych szat, jeśli tego nie chcemy i nie poddamy się realnemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję zrozumiałem teraz bardziej jest klarowne dla mnie. 

Twoje wiersze mają to coś, że chce się przycupnąć na kamyku i w ciszy wsłuchać w wiersz przy równoczesnym pykaniu fajki (taki Bilbo Baggins). Może przez ten urok czasem mi uciekaja niektóre wersy.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za wytłumaczenie 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chyba raczej powinienem Cię przeprosić bo już kilku tutaj autorów z forum ma w mej głowie szufladki swój charakterystyczny styl pisania. Ciężko potem jest mi sie przestawić bo jako odbiorca czegoś oczekuje od autora :)

Pozdrawiam i przepraszam za przydługi wtręt.

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Tyrs To beznadziejny przypadek z ego na wysokiej orbicie... okołośmietnikowej. Na każdym portalu ma ,,swoich" czytelników.    A tak na serio, to startuje w konkursie erekcjato a tam jest ogromna kasa... więc nie przeszkadzaj jej w pracy i nie zaczepiaj, bo menopauza przeszła po niej i nie zostawiła nic z delkatności... zresztą sam zobaczysz w jaki sposób Ci odpisze. Generalnie szkoda naszej wrażliwości....   DOBREGO DNIA

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...