Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Rekomendowane odpowiedzi


Ryk wiatru i ściana wody gna
weź oddech
smak soli masz na ustach
test woli
czy radę sobie dasz

"Do lin!!"
krzyk, gwizdki, głos bosmana
 "I razz! "
więc ciągniesz ile sił
"I RAZZ!"
ogłusza jego krzyk 
znów szarpiesz
choć lina tnie do żył.

Ryk wiatru, kolejna wody ściana,
a z nią
kolejny kompan twój.
I znów: krzyk, gwizdki, głos bosmana
"Trzymać!!
Nie puszczać ani krzty!!"

I pędzi w szaleństwie stara dama
a na pokładzie zwycięsko stoisz ty.

 

 

 

2001

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Marcin_Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiersz ma atmosferę, czuje się w nim sztorm i grozę morza. To jest wielka zaleta utworu, bo przecież o to chodziło.

Ale niepotrzebnie powtarzasz bardzo blisko siebie słowo "bosmana"  drugiej strofie. Przeredagowałabym coś tak, żeby uniknąć tego powtórzenia.

Edytowane przez Oxyvia_J. (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W wersji podstawowej było 

"ogłusza jego krzyk"

Ale jakoś tak mi sie nie widziało więc powtórzyłem. Jeszcze pomyślę 

Puenta gra tylko to na nute

o  o o przechyły i przechyłu ło oo za fala fala mknie itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To Ty naprawdę płynąłeś na tym kliperze??  No tak, mogłem się tego domyślić:  tytuł opatrzyłeś rokiem i stąd pewnie ta, bijąca z wiersza, prawdziwość opisanych sytuacji na pokładzie :)  Zazdroszczę Ci tej morskiej przygody :)

s

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spreparowalem jeszcze morskie opowiesci na ta sama nutę co tytul ale hmm nie do publikacji na forum bo sa wulgarzymy i na fb nie moge wrzucic bo dzieci czytaja ;)

Przepraszam samie nie chciałem... fakt drugiego takiego shreka jak ja ze świecą trzeba szukać hehehe 

Pozdrawiam

Edytowane przez Marcin_Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Lepiej było w wersji podstawowej. Zdecydowanie. Powtórzenia psują każdy utwór literacki, jeśli nie są celowe i nie służą wyeksponowaniu powtórzonej treści. Tutaj akurat powtarzanie słowa "bosmana" naprawdę nie ma sensu ani nawet melodii (wiersza, nie piosenki).

Ale poza tym wiersz bardzo fajny, więc nie psuj go tym powtórzeniem, proszę. :)

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...