Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dlaczego wymyślono zdrady


Waldemar_Talar_Talar

Rekomendowane odpowiedzi

dlaczego wiatru nie widać

czemu słyszymy echo

 

dlaczego boimy się śmierci

czemu nie widzimy Boga

 

dlaczego słońce nie gaśnie

czemu rzeka nie płynie w tył

 

dlaczego wymyślono zdrady

czemu służą złość i łzy

 

dlaczego człowiek jest mądry

czemu czasem głupieje

 

dlaczego żółw tak długo żyje

czemu nie żyjemy tyle my

 

dlaczego podczas śmiechu

po twarzy płynną łzy

 

dlaczego nie wszyscy umieją

rozumieć wiersze

 

to nie są dziecinne pytania

błądzimy w nich także my

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczego tak mało miłości

dlaczego zbyt krótki sen

dlaczego brakuje czułości

dlaczego tak smutny dzień

 

dlaczego zbyt ciasna rama

dlaczego nie dla mnie świat

dlaczego znów jestem sama

dlaczego przybywa lat

 

( 1988 )

 

To było Waldemarze na pocieszenie, a przynajmniej taki był mój zamysł.:)

Każdy zadaje sobie tego rodzaju pytania na różnych etapach swojego życia i nie zawsze znajduje  odpowiedzi, nawet u kresu wędrówki.

 

Pozdrawiam ciepło :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Oxivio - jest jak piszesz - sami zadajemy trudne pytania - dziękuje za czytanie.

                                                                                                                                                                    Radosnej niedzieli życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Bożenko - miło że czytałaś - obracałem się troszkę wśród  maleństw - były niby proste pytania - a odpowiedzi

szukałem głęboko...zastanawiałem się.

                                                                                                                                                             Miłego dnia życzę

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Macieju -  miło że zajrzałeś - o tym wszystkim wiem -  ale wiersz pyta po co wymyślono zdrady.

A odpowiedzi nie widzę...oczywiście zartuje...

                                                                                                                                                                              pozd.

                                               

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Macieju - tak też może być - dzięki za czytanie.

                                                                                                                                                             pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Marlett -  miło że zajrzałaś - jest w tym dużo prawdy.

Dzięki za kom.

                                                                                                                                                       miłego życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Jacku - jest jak mówisz - ale pytania zawsze będą.

Miło że byłeś.

                                                                                                                                 pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Andrzeju - wiem że to troszkę kulawa poezja  - ale powiem ci szczerze że prawie wszystkim wierszom

tu publikowanym znaczy nie tylko moim brak tej prawdziwej poezji  -  bez urazy Andrzeju w twoich

też czasem jej brakuje - tacy jesteśmy  - myślimy że jest  to poezja - być może tak ale daleko nam do 

prawdziwych poetów wielkich znanych których też nie wszystkie wiersze to prawdziwa poezja .

A co mamy rozumieć pod słowem poezja - to już inna bajka inna dla każdego z nas.

My sie po prostu bawimy w coś co nazywamy poezją  -  i tego nic nie zmieni .

Mam nadzieje że nie zanudziłem.

                                                                                                                                                                           pozd.

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...