Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wielka Księga Mądrości


AnDante

Rekomendowane odpowiedzi

Przetrząsam szuflady w poszukiwaniu wspomnień, 
opróżniam szafy ze wszystkich doświadczeń, 
odkurzam radości, przecieram smutki, 
prostuję pomięte pamiątki 
i tak uzbrojony 
biorę pióro , kartkę papieru, 
siadam w fotelu przed kominkiem 
i stawiam pierwsze litery 
Wielkiej Księgi Życiowej Mądrości. 

Boże, jakie to trudne. 
Jakże zazdroszczę mojemu psisku, 
co położywszy wielki kudłaty łeb 
na moich kolanach jednym spojrzeniem 
wiernych , mądrych oczu 
powiedziało więcej, niż ja 
w moich wszystkich wierszach. 

Siedzę przed kominkiem, 
wsłuchuję się w niemą symfonię ognia 
i wodząc oczami za roztańczonym płomiennym tutti 
sam siebie pytam : co chcesz powiedzieć? 
- jak doroślałeś, uczyłeś się życia, kochałeś, 
cieszyłeś się, płakałeś? 
- jak poznałeś blask radości , szarość cierpienia 
i czerń autentycznego bólu? 
- jak przekonałeś się, że największą trudnością 
i największym szczęściem jest zwykłe 
codzienne dawanie? 

Po co? 
Kto przeżył – wie, 
kto nie przeżył - nie zrozumie. 
Starzy – nie potrzebują, młodzi – są pewni, że wiedzą lepiej. 
Więc po co? 
Na co komu twoja Wielka Księga Mądrości? 

Napisz tylko, że swoją głupotę 
każdy musi pokonać sam. 

Edytowane przez JADer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Alu za Twoją obecność i przeczytanie tego tekstu, Ten rodzaj pisania nie jest moją najmocniejszą stroną, stąd nie jestem pewny, czy nazwać to wierszem, czy może krótkim esejem.

Co do pieska - niestety, już nie podrapię go, a właściwie jej za uszkiem. To była przepiękna i wyjątkowo spokojna pieszczoszka z groźnej rasy owczarków kaukaskich,(zdjęcie poniżej) o wadze ca 70 kg. Niedawno musieliśmy ją uśpić w wieku 13 lat (podobno wyjątkowo dużo jak na kaukaza), gdyż nie mogła już chodzić. To było jak strata członka rodziny.

 

Pozdrawiam :

AD

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez JADer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A na co komu twój wiersz? :) 

Widzisz, kij ma dwa końce. Oczywiście życie toczyło by się dalej, gdybyś nie napisał tego wiersza. Będzie się toczyło dalej i bez tej nieszczęsnej Księgi Mądrości. A jednak piszemy... aby podzielić się tym czego dowiedzieliśmy się o życiu, samych sobie, relacjach, o różnych rzeczach. Piszemy, żeby ludzie o zamkniętych oczach mogli zobaczyć to, co my widzimy. Piszemy też po to, aby w kilku wyrazach przejrzeć się jak w lustrze i sprawdzić, czy ten gość jest jeszcze żywy, czy tylko udaje. Piszemy, chociaż pisać nie musimy. 

Dobrze że piszesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Andrzeju - z której strony by nie patrzeć  wiersz udany - z ową głupotą święta 

racja - a psiny mi żal .

Miałem dwa wyżły  - piękne myśliwskie psy - wierne...

 

                                                                                                                             pozd.

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alu, Bożenko, Marku, Waldemarze   to zawsze miło dzielić się poglądami z kimś, kto cię rozumie.

Tak prawdę powiedziawszy wydaje mi się, że taki tekst pisze się przede wszystkim dla samego siebie, mając przy okazji cień nadziei, że może kiedyś komuś choć trochę pomoże.

 

Pozdrawiam :)

AD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Słuszna uwaga, już poprawione, dziękuję.

Wiersz jest z tych wcześniejszych, było to wtedy jakieś przyzwyczajenie klawiaturowe, które teraz muszę poprawiać, ale czasem przegapię.

Miło mi w takim razie, z tym zamiarem był ten wiersz pisany, cieszy mnie tym bardziej, że jak pewnie zauważyłaś Oxyvio, forma wiersza nie jest dla mnie typowa i nie czuję się w wierszach wolnych zbyt pewnie. A tak przy okazji, to mam w tym samym temacie wiersz rymowany, który postaram sie wkrótce wkleić.

Pozdrawiam :)

AD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...