Jerzy_Edmund_Sobczak Opublikowano 10 Maja 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Maja 2017 Spływamy z burzowych, obłocznie łzą pluszcząc. Gdzieś niebo zostało zwichrzone i puste. Rozpięty przez krańce widnospad podświetlił sens łoża w skopanej, miłosnej pościeli. Więc pędzę po łuku, napinam, nim usnę, cięciwą drażniony, wyczuwam twe usta. A dzionek kolejny, słoneczną źrenicą, oślepia usilnie, drań nie chce zachwycać. Wszak przestrzeń, nad którą rozpuszczał promienie, rozstawia po kątach, na drobne rozmienia. I zdarza się nagłe milczenie przelękłe, gdy czasem zanucisz przebrzmiałą piosenkę. Zaboli, potarga o duszę, bo ciało z ogniskiem skaleczeń pozostać zechciało. Opuchłych, jątrzonych, krew z rany sączących. Gdzie północ, południe, gdzie chodzi spać słońce? Widnospad znów nabrzmiał, upadłych ukrywa. Świetlistej do nieba uchyla pokrywę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mariusz_Sukmanowski Opublikowano 14 Maja 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Maja 2017 " obłocznie łzą pluszcząc " - majstersztyk, nie odejmując nic reszcie tekstu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się