Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

widnospady


Rekomendowane odpowiedzi

Spływamy z burzowych, obłocznie łzą pluszcząc.
Gdzieś niebo zostało zwichrzone i puste.
Rozpięty przez krańce widnospad podświetlił
sens łoża w skopanej, miłosnej pościeli.
Więc pędzę po łuku, napinam, nim usnę,
cięciwą drażniony, wyczuwam twe usta.

A dzionek kolejny, słoneczną źrenicą,
oślepia usilnie, drań nie chce zachwycać.
Wszak przestrzeń, nad którą rozpuszczał promienie,
rozstawia po kątach, na drobne rozmienia.
I zdarza się nagłe milczenie przelękłe,
gdy czasem zanucisz przebrzmiałą piosenkę.

Zaboli, potarga o duszę, bo ciało
z ogniskiem skaleczeń pozostać zechciało.
Opuchłych, jątrzonych, krew z rany sączących.
Gdzie północ, południe, gdzie chodzi spać słońce?
Widnospad znów nabrzmiał, upadłych ukrywa.
Świetlistej do nieba uchyla pokrywę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...